Przejdź do komentarzyJajecznica (fragment)
Tekst 10 z 108 ze zbioru: Pozostało w pamięci
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaproza
Data dodania2014-10-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3355

Hansa nie musiałem już poganiać. W kilka minut byliśmy w sowchozie i z fasonem zajechaliśmy przed stołówkę. Nikt już nie myślał o przebieraniu się  w baraku z roboczych ubrań, nawet dziewczyny zrezygnowały z umycia włosów pod beczkowym prysznicem. To wszystko mogło poczekać, jajecznica nie. Wbiegliśmy hurmem na stołówkę,  mnie też nogi poniosły. Odsunęliśmy z hałasem krzesła i usiedliśmy. Talerze już stały na stołach; widać dopiero postawione, bo parował z nich gorący posiłek, wprawiając w drgania powietrze nad nimi. Spojrzeliśmy…

– Gdzie jest jajecznica?!

Na talerzach leżały duże kawały… czego? To ciasto, czy co? Zaskoczony, jak wszyscy, przysunąłem bliżej talerz i przypatrzyłem się. Nie, to nie było ciasto. Konsystencja białawej masy wyraźnie świadczyła, że była wykonana z kaszy, ale wyrośnięta jak drożdżówka.

Gwałtownie odsunąłem krzesło i podszedłem do lady, odgradzającej stołówkę od kuchni. Za nią, nieruchome jak posągi o rubensowskich kształtach, stały cztery kucharki.

– Co to jest na talerzach?!

Ponadwymiarowe „ósemki”, ukryte pod fartuchami indagowanych, gwałtownie zafalowały od nagłych, głębokich wdechów spowodowanych... zaskoczeniem? Świętym oburzeniem? Przeżytym wstrząsem psychicznym?

– Jak to, co? Jajecznica!

– To ma być jajecznica?

– A co innego?!

Wziąłem na wstrzymanie, policzyłem w myśli do czterech i jeszcze raz zapytałem:

– Jak wy robicie tu jajecznicę?

– No jak, jak? Najpierw zarabia się kaszę z mąką, trochę wody, potem dodaje jajca, jeszcze raz wyrabia i piecze na blasze. Dali dla was aż dwanaście jajców! Tylko dla was. Miały być duże kawały dla każdego, to dwie blachy musiałyśmy zrobić. Na jedną blachę aż sześć jajców! A jajca bardzo drogie, z daleka przywożone. Bardzo drogie!

Ponownie wziąłem głęboki oddech, aby uspokoić rozdygotane nerwy. Znowu jaskrawo uwidoczniła się różnica kulturowa. Znów zderzyły się dwie odrębne społeczności, o całkiem innych nawykach żywieniowych. W domu potrafiłem zjeść jajecznicę z ośmiu jajek, obficie okraszoną wędzonką i kiełbasą. Jajecznicę, a nie jakieś nie wiadomo co, do którego zużyto ledwie dwanaście jajek na prawie trzydziestu głodomorów. Czy widział ktoś jajecznicę z niecałego pół jajka na głowę?! Popatrzyłem wściekły na kucharki. Szybko się jednak zreflektowałem. Właściwie, cóż te kobiety są winne? Zrobiły jajecznicę taką, jaką zawsze robiły. Nie pomyślałem, że jajecznica może tutaj oznaczać całkiem inną potrawę. Do tego te jajca takie drogie.

Nie powiedziałem już nic więcej, wróciłem do stołu i z westchnieniem usiadłem. Nie musiałem młodzieży nic tłumaczyć, wszyscy słyszeli moją rozmowę. Na tyle język rosyjski każdy znał ze szkoły. Mruknąłem:

– Spróbujcie to to zjeść, póki ciepłe. Dziś nic nie da się zmienić, dyrekcja pewnie już zamknięta – i wbiłem widelec w „jajecznicę”.

W ślad za mną kilkunastu śmiałków także wbiło sztućce w jedzenie. Włożyłem pierwszy kęs do ust; od razu urósł mi w buzi. Cholera! Znowu mdławe, kompletnie bez smaku. Czy tu nigdy nie doprawiają potraw? Nawet niby-jajecznicy? Przypraw nie mają czy co?!

Poprosiłem kucharki o sól. O dziwo, miały ją w kuchni. Posoliłem, dużo jednak nie pomogło. Przecież nie jedliśmy zupy, aby można było sól wymieszać i rozpuścić. Zdesperowany, próbowałem wyłączyć zmysł smaku i zacząłem przełykać kęs za kęsem. Byłem, po pracy w polu, głodny jak pies. Podobnie i pozostali. Większość dziobała już widelcami w talerzach i zjadała „jajecznicę”. Kilka dziewcząt jednak, tak jak poprzednio, po pierwszym kęsie przestało jeść. Wyłamywały się z kolektywu, jeszcze nie pojęły w pełni znaczenia tego słowa. Znowu pewnie pójdą do sklepu i zakupią puszki rybne. Czy one nie rozumieją, że długo tak nie wytrzymają, bez gorących posiłków? A tam, niech robią jak chcą, nie jestem niańką. Za kilka dni, kiedy wydadzą przywiezione pieniądze i porządnie zgłodnieją, to przywykną nawet do miejscowego, stołówkowego jedzenia.

  Spis treści zbioru
Komentarze (9)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Świetne wspomnienie. Tylko dwie rzeczy nie mieszczą się w mojej wyobraźni. Nie wyobrażam sobie ponadwymiarowych ósemek, ale również zjedzenia jajecznicy z ośmiu "jajców". Ja co prawda w każdą niedzielę na śniadanie zjadam z dwóch jaj i czterech cebul. Ale i tak razem to jest sześć.
Zbędne są przecinki przed: o całkiem, niech robią. Brakuje natomiast przecinków przed: czy co, bez gorących.
avatar
Janko, czasem rzeczywistość przerasta wyobraźnię.
Nie znam się nowych numeracjach biustów (jakieś cyferki z literkami powymyślali), ale wtedy, o ile dobrze pamiętam, największym rozmiarem była "szóstka". A biusty kucharek, na moje oko, były o dwa numery większe ;)
Co do ilości jajek, które zjadałem w formie jajecznicy, to mam dwóch świadków. Czy potrzebne są ich zaprzysiężone zeznania? ;) Natomiast obecnie zjadam także dwa do czterech jajek. Widocznie moje potrzeby energetyczne się zmniejszyły, albo organizm potrafi wycisnąć więcej energii z mniejszej ilości.
avatar
PS. Janko, sprawdź jeszcze raz - przed "czy co", oraz "bez gorących" są przecież przecinki.
avatar
Cześć! Prawda jak zwykle leży po środku. Za pierwszym razem jest przecinek przed "czy co", ale w zdaniu "Przypraw nie mają czy co?!" już go nie ma. Natomiast w drugim przypadku masz rację, że jest przecinek. Pisząc notatki na karteluszce podczas czytania napisałem, że jest on zbędny. I rzeczywiście jest on zbędny. Napisałem nie to, co zamierzałem. Tak, przecinka w tym miejscu być nie powinno. Za nieporozumienie przepraszam.
avatar
Fakt, prawda jak zwykle leży pośrodku. Dzięki.
avatar
Potwierdzam, choć nie jestem świadkiem, że można zjeść jajecznicę z ośmiu jajek.
Zdarzyło mi się kiedyś z sześciu, a jestem dużo mniejsza od Hardego :D
avatar
Piórko, czasem jadłem jajecznicę zrobioną nawet z dziewięciu jajek. Smażone na maśle. Oczywiście plus wędzonka czy kiełbasa, cebula, dymka i chleb.
Nie chciałem jednak podawać "z dziewięciu jajec", gdyż nie wszyscy mogliby uwierzyć. Jak się okazało, nawet w osiem niezbyt wierzą ;)
avatar
Pyszny ten "kawałek", chociaż taka jak ta jajecznica (patrz nagłówek)

- z połowy jajka na głowę?? -

to obiad całkiem nie dla ludzi:(
avatar
Emilio, jak widzisz - taka była tam jajecznica "dla ludziów, dla ludziów" ;)
PS. Od tamtych czasów minęło ponad trzydzieści lat. Kiedy ukazała się książka, z której pochodzi powyższy fragment ("Syberia, inny świat" wyd. 2015), kupił ją również dyrektor generalny filii "na Syberię i Daleki Wschód" pewnej znanej polskiej firmy, który od ponad dziesięciu lat mieszka w Nowosybirsku. Napisał do mnie, że "wiele się już zmieniło na Syberii, ale jedno nie - jajecznicę do dzisiaj robią tak, jak pan opisał" ;)
© 2010-2016 by Creative Media
×