Przejdź do komentarzyWujcio Konduktor
Tekst 3 z 12 ze zbioru: Małe Piwko
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2011-07-18
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3113

Siedziałem w tej samej tłoczne knajpie co zwykle, przy supermarkecie w środku miasta. Tego dnia było wyjątkowo tłoczno jak to w piątkowy  wieczór po pracy. Ludzie piją po robocie, co daje im podstawę do myślenia, że są dobrymi obywatelami i nie należą do grupy osób zdegenerowanych, chlejących wódkę od rana do wieczora. Zresztą reklamy piwa     w telewizji pokazują młodych uśmiechniętych ludzi, nie zniszczonych alkoholem, spożywających ten napój z wielkim zadowoleniem i spełnieniem, tuż po ciężkiej     i wyczerpującej pracy.

Przebywałem wśród tego społeczeństwa pod czerwonymi, wielkimi parasolami  popijałem zimny chmielowy napój w grubym szkle. Było dobre, bo zimne, nic poza tym. Zresztą czego można się spodziewać po piwie koncernowym, robionym masowo jak amunicja w czasie wojen czy obecnie odzież     w Chinach.  Czekałem na wujka Jaśka, sześćdziesięcio -letniego emerytowanego kolejarza o wyglądzie przypominającym żywą reklamę jakiegoś dobrego, czeskiego browaru- niski, łysy, pulchniutki  z okrągłą         i wiecznie uśmiechniętą twarzą. Całe życie wychodził  z domu wcześnie rano w tym swoim dziwacznym mundurze i teczką zawierającą prowiant w postaci kiełbasy, gotowanego jajka oraz pieczywa. Za dobrych czasów ekwipunek stanowiła dodatkowo butelka wódki ale to już przeszłość   i obecnie w pracy piją tylko wysoko postawieni pracownicy biurowi. Przez trzydzieści sześć lat był konduktorem na linii pociągów osobowych, czasami trafił się kurs pośpiesznym na odcinku nie przekraczającym jednorazowo 250 km. Ileż on skasował tych biletów, ileż naoglądał i nasłuchał się różnych ludzi. Dużo ze swoich mądrości czerpał      z historii usłyszanych w trakcie trwania codziennego dnia pracy, dlatego uważam, że miał naprawdę ciekawe i interesujące życie.

Kiedy już dotarł na miejsce spotkania w knajpie, usiadł naprzeciwko mnie, kufel już czekał przed nim na stoliku, gotowy do natychmiastowego spożycia. Patrzyłem jak złocisty płyn wlewa się  w jego gardziel i na twarzy pojawia się ulga i nieukrywana radość. Po chwili przeszliśmy do rozmowy, zaczynając od psioczenia na pogodę lub jej prognozę. W sumie mało ważne, bo zawsze na coś z tych dwóch rzeczy się narzeka, taki już chyba nasz urok. Następnie rozpoczął tradycyjnie swoje  wspomnienia z lat pracy w starej, dobrej kolei polskiej.  Mówił o pociągach, które obecnie jeżdżą    z Polski na Ukrainę, o wagonach  z telewizorami, miejscami na laptopa i innymi cudami techniki. Był zadowolony, że nie doczekał czasów nowoczesnej kolei .

Przy tej okazji przypomniałem sobie czasy kiedy rozpoczynałem karierę zawodową jako opiekun w domu pomocy społecznej na przedmieściach. Pracowało się często w niedziele i święta,  wychodząc z domu      o piątej rano.  Wzbudzałem zainteresowanie, a zaciekawieni sąsiedzi pytali mnie czy przypadkiem nie pracuję na kolei.

-Nigdy nie przyznawaj się kobiecie, że umiesz gotować, bo będziesz musiał to robić całe życie- po raz kolejny powiedział do mnie tego wieczoru. Odkąd sięgam pamięcią przytaczał tą złotą myśl. Łatwo było mu się trzymać tej zasady, bo nie umiał gotować.  Z tego co wiem ciocia zawsze trzymała go  z dala od kuchni, bo bała się, że w  końcu coś sam zrobi do jedzenia  i będzie musiała tego spróbować. Ja umiem gotować     i przyznałem się do tego  swojej żonie. Wiedział o tym dlatego wciąż to powtarzał jakby miał nadzieję, że można tę całą sytuacje jeszcze odkręcić. Niestety było już zdecydowanieza późno, o czym świadczyły moje książki kulinarne i wymyślne przepisy brane od członków rodziny i znajomych, połączone   z rozmowami na temat przyrządzania różnoraki rarytasów kuchni światowej.

Nie zapomnę jak wtedy w knajpie pocieszył mnie, kiedy opowiedziałem  mu o swoich problemach            z chrapaniem i o tym jak to przeszkadza członkom rodziny.

- Słuchaj,  jesteś potomkiem człowieka pierwotnego, który dzięki wydawanym głośnym dźwiękom            w czasie snu odstraszał pobliską dziką zwierzynę i w ten sposób bohatersko chronił swoich bliskich przed zagryzieniem przez okoliczne bestie- powiedział, po czym sam wybuchnął śmiechem. Mnie też to szczerze rozbawiło.

- Miło jest być pewnym tego, że co noc jest się bohaterem –pomyślałem.

Dalej rozmawialiśmy o sytuacji w kraju, postępach  w rozwoju gospodarczym , czyli nic innego jak  `nocne rozmowy Polaków o życiu`.

-Tu nikt niczego nie robi, tu się czeka na cud- ciągnął dalej wujcio. - W końcu  mamy ku  temu podstawy, wiele cudów przytrafiło się w  historii tego kraju. Obecnie czekamy na drugą Irlandię, niski kurs Franka oraz talent piłkarski na miarę światową.  Najmniejsze szanse mamy na to ostatnie, bo w futbolu cała planeta robi postęp, a u nas to tylko wymyślne fryzury i sposoby spędzania czasu poza boiskiem. Gdyby tak grali jakie mają fryzury nie bałbym się o sukces na Euro 2012- ponownie roześmiał się głośno, a ja wraz  z nim.

Wypiliśmy jeszcze kilka piw i rozstaliśmy się w bardzo dobrych humorach. Przed wyjściem   z baru  uścisnęliśmy mocno dłonie i udaliśmy się, każdy w swoją stronę.

Wujek wracając musiał przejść przez torowisko, które znacznie skracało jego drogę powrotną do domu.  Podochocony naszymi dyskusjami wbiegł prosto pod nadjeżdżający piękny pociąg międzynarodowy. Maszynista nie miałby szans, gdyby nie remont toru na tym odcinku z okazji zbliżających się mistrzostw Europy w piłce nożnej, w związku z czym pojazd poruszał się z bardzo małą prędkością.  Zdążył wyhamować, widząc na torach wprost przed sobą uśmiechniętego grubaska,  czekającego  na sprawdzenie ważności biletów pasażerów składu pociągu.

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
To bardzo składna, poprawnie zbudowana oraz ciekawa opowiastka o piwnych Polaków rozmowach. I całość byłaby niemal doskonała, gdyby nie nadmiar potknięć językowych różnego typu: franek to nie imię, lecz waluta, więc piszemy go małą literą, podobnie jak dolar, rubel; brak przecinków rozdzielających zdania złożone (wódki ale) lub też ich nadmiar (grubaska, czekającego); tę myśl, a nie tą myśl; permanentne mylenie myślników z łącznikami, szczególnie w dialogu. Tam muszą być myślniki, czyli kreseczki z odstępami z obydwu stron (spacjami); sześćdziesięcioletniego, a nie sześżdziesięcio -letniego. To przecież jedno słowo; brak spacji między słowami (zdecydowanieza). Wymieniłem tylko niektóre potknięcia. Warto więc nad tym popracować, jeżeli się chce tekst upublicznić.
avatar
Piękna wysmakowana proza od A Do Zet.
avatar
"Mądrej głowie dość dwie słowie" powiada staropolska sentencja,

niestety, codzienna kolizja z huraganem "Flaszeczka" niweczy wszelkie efekty każdych wcześniej pobranych nauk
© 2010-2016 by Creative Media
×