Przejdź do komentarzySzumsk dzisiejszy
Tekst 1 z 5 ze zbioru: Szumskie zapiski
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaproza
Data dodania2015-12-29
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3868

I. Szumsk dzisiejszy


Jadąc nieco ponad trzydzieści kilometrów na wschód od malowniczego Krzemieńca, niemal w połowie drogi do nie mniej sławnego Ostroga, warto zatrzymać się w niepozornym na pierwszy rzut oka, dość typowym wołyńskim miasteczku, liczącym dziś ponad pięć tysięcy mieszkańców, Szumsku, o którym pierwsza wzmianka pisemna pochodzi z roku 1149.

W rejonie wileńskim na Litwie,  znajduje się również miejscowość o nazwie Szumsk, ale jest to zbieżność w nazwie, którą tamto  miasteczko, nazywane wcześniej Słobódką, zawdzięcza nowym właścicielom, którzy objęli je w posiadanie w XVII wieku. Nazwę dawnej miejscowości -„Słobódka” na nową - „Szumsk”, zmieniła rodzina Szumskich. Czy miejscowości te  nie mają więc ze sobą niczego wspólnego, poza wspólną nazwą? A może rodzina która objęła Słobódkę,  pochodziła z Szumska na Wołyniu i  przeniosła nazwę Szumsk na Litwę? Według posiadanej przeze mnie na dzień dzisiejszy  wiedzy na ten temat, nie umiem na razie odpowiedzieć na to pytanie. Może jednak w jakichś archiwach dotyczących Szumska na Wołyniu i Szumska na Litwie, uda się znaleźć odpowiedź na tak postawione pytanie ?

A oto następne skojarzenie z Litwą. Jesteśmy w rejonie położonym nad wołyńską rzeką Wilią, wypływającą z Gór Krzemienieckich. Warto z Szumska wybrać się na wycieczkę pieszą wzdłuż tej rzeczki, prowadzącą do jej źródeł.  W górnym biegu rzeki Wilii są skały, z których jedna przed wojną nazywała się skałą Kraszewskiego. Dawne „Latopisy”, podobno, jak mi zwrócił uwagę Sergij, poprawniej jest mówić „Kroniki”, nazywały tę rzekę również „Wiela”. Tutejsza Wilia, to jest inna rzeka,  aniżeli tamta, bardziej może przez Polaków znana, Wilia na Litwie.

Jakże mylące skojarzenia mogą powstawać, wskutek zbieżności jeszcze wielu innych kresowych nazw! Dlatego obejmujące kilkaset tysięcy kilometrów kwadratowych dawne Kresy Rzeczypospolitej, która była krajem wielu narodów, wymagają od nas nieustannego trudu studiowania swoich niezliczonych zagadek. Jest to trud który się opłaca, gdyż daje wiedzę o dziejach naszej Ojczyzny i zmuszając do trudnych niejednokrotnie poszukiwań, jest szkołą charakteru, tak potrzebną, nie tylko dla młodzieży. Jakże często przy tym okazuje się, że z pozoru nieciekawa, mało znana miejscowość, kryje w sobie wiele fascynujących opowieści, godnych pióra nie tylko dziennikarza, poety czy  pisarza. Tak jest również w wypadku mało znanej szerszemu ogółowi Polaków, ziemi szumskiej. Warto wybrać się więc także tutaj, jak i w wiele innych miejsc na dzisiejszej Ukrainie, na kilka dłuższych wędrówek.

Rozlewisko  rzeczki Kumy, wpadającej do wołyńskiej Wilii na  obrzeżach Szumska, tworzy dziś na terenie należącym do miasta malownicze jezioro, czy ciągnący się łukiem zalew, opierający się jednym bokiem o skraj miejskiej zabudowy, a drugim o wznoszące się na wysokość kilkudziesięciu metrów ponad miastem, górzyste „Uroczysko Sośnina”, na którym, między innymi, odkryto ślady pradawnego grodziska.  Zwłaszcza w upały, skojarzenia związane z   jeziorem stają się czasami wręcz natrętne i człowiek mimo woli zaczyna rozglądać się za jego obecnością. Przez kilka dni słyszałem o tym jeziorze od naszych pielgrzymów ze śląskiego Łosiowa i okolic, z których niektórzy przybywali tu po raz piąty, rok w rok z rzędu, aby obserwować postępy w odbudowie kościoła pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP.

Chodząc w gorące, letnie dni, po ulicach położonych w okolicach centrum miasteczka, nawet człowiek się nie domyśla, jak bardzo blisko jest stąd do orzeźwiającego jeziora. Wystarczy skręcić w jedną z bocznych ulic, prowadzących w kierunku uroczyska i po kilkuset metrach marszu, człowiek znajduje się w ożywczej oazie zieleni i wody.

Gdy z Andrzejem Jastrzębskim z Zielonej Góry, spacerowaliśmy po pylistych w czasie upałów uliczkach, zupełnie niespodziewanie natrafiliśmy na tę kolejną niespodziankę Szumska. Także zdążyliśmy się kilka razy tutaj wykąpać i odświeżyć po trudach upału, przyglądając się igraszkom w wodzie  miejscowej młodzieży, spędzającej nad wodą tegoroczne wakacje.

Kiedy już znajdziemy się nad jeziorem szumskim, łagodnym zboczem można wejść na szczyt uroczyska, skąd roztacza się wspaniały widok na miasto i  jego okolicę, w promieniu kilkunastu kilometrów. Widać stąd białe zarysy klasztoru w Dederkałach, widać Bryków i okoliczne piękne, ponoć bardzo rybne stawy, Rachmanów i Cyrankę, Onyszkowce, Krugolec, Kordyszów - niemal połowę Szumszczyzny.   Widać kozackie mogiły, cmentarz żydowski na uroczysku Żołoby.

Przy kamiennym krzyżu na wzgórzu, który z moim ukraińskim przewodnikiem Sergijem mijamy, stała podobno kiedyś katedra Świętego Symeona, w której książęta  Wasylko i Daniło modlili się w roku 1233, przed bitwą z Węgrami. W tamtej bitwie  ci potomkowie Hunów,  spadkobiercy potężnego u schyłku Cesarstwa Rzymskiego państwa Attyli z V wieku naszej ery, zostali rozbici i przez długi czas nie zagrażali południowym skrajom Wołynia.

Rejon szumski, jest to fragment wyżynnej, południowej część Wołynia, przechodzącej już w sąsiednie Podole. Ale o tym, jaki piękny widok roztacza się stąd na bajeczne krajobrazy, przekonałem się dopiero na koniec dnia, po intensywnej wycieczce samochodowej, w czasie której zwiedziliśmy wszystkie ważniejsze miejscowości rejonu. Opowiem o tym w trzecim rozdziale. Wybraliśmy się z Sergijem  Siniukiem na pieszą wędrówkę, w najbardziej malownicze i tajemnicze zakątki, na leżący po drugiej stronie brzeg jeziora szumskiego, szukając między innymi śladów Starego Szumska. Dobrze jest więc będąc tutaj, znaleźć trochę więcej czasu, aby pokluczyć po miejscowych drogach i dróżkach, by dotrzeć do kilkunastu pobliskich miejscowości, zataczając wokół tego miasteczka kilka kręgów, może nawet poddać się działaniu jakichś magicznych sił, tego wciąż tajemniczego kraju, jakim jest Wołyń dla pielgrzyma przybyłego z daleka.

Można tu poczuć, jak bardzo teren ten jest wpisany w najdawniejszą i bliższą nam historię, a nawet wyczuć coś w rodzaju zaskoczenia, z jakim właśnie tu potrafi oddziaływać na nas nie tylko krajobraz i zatopiona w nim przyroda, ale także i przeszłość, przyprawiająca również  czasem wędrowca, a zwłaszcza Polaka, o dreszcz emocji, czy wzruszenia. Tym bardziej poczujemy po jakimś czasie, jak bardzo chcielibyśmy poznać zagadki wielu miejsc, składających się dzisiaj na rejon Szumski.

Nic bowiem nadzwyczajnego nie rzuci się nam tutaj w oczy od razu. Ot, zwyczajna część wyżyny Wołynia,  owszem, ziemia krajobrazowo piękna,  bliska skraju gór krzemienieckich, kraina pofałdowanych wielkich przestrzeni żyznych pól uprawnych, chowających się w cieniste przestrzenie lasów liściastych i iglastych, poprzecinana dolinami, jarami, łąkami, czasem bagnistymi i, jakby leniwie, wijącymi się rzeczkami. Cóż jest specyficznego w tym rejonie, co odróżnia go od innych, i nadaje szczególny charakter tej ziemi, którą jej miłośnicy, miejscowi patrioci, których niebawem poznamy, nazywają szumszczyną? Ta ziemia, to jakby Wołyń w miniaturze, a to jest coś bardzo ważnego !

Niewątpliwie, Szumsk położony jest pomiędzy największymi perłami wołyńskiej ziemi, jakimi są Krzemieniec i Ostróg, na wschód od tego pierwszego i na południowy zachód od drugiego, i jakkolwiek pozostaje jakby w ich cieniu, skupiając na sobie tylko odrobinę, z ich sławy i blasku, ale czasami też potrafi rozbłysnąć blaskiem własnych dziejów, dokonań, czy osobliwości.

Jako autor tej niewielkiej książeczki, znalazłem się tu na kilka dni z okazji szczególnej, zdarzającej się nieczęsto, gdyż z okazji ponownego otwarcia świątyni, skazanej, jak wiele innych na tej ziemi, na zagładę, w czasach panowania złowieszczych demonów ludzkiej historii, Hitlera i Stalina, oraz ich spadkobierców. Świątyni pod wezwaniem „Niepokalanego Poczęcia NMP”, pomimo wielu przeszkód, po dwudziestu latach od jej całkowitego zrównania z ziemią, odbudowanej dzięki ludziom wiary i dobrej woli, i rekonsekrowanej w dniu 23 lipca 2005 roku.

Mieszkałem przez tydzień  w Szumsku,  wraz z innymi pielgrzymami z Polski, w gościnnych domach miejscowych rodzin. Objeździłem niemal cały ten teren, dzięki pomocy pana Wasyla Andrijewicza Petruka,  Gławy administracji szumskiego rejonu, czyli jakby miejscowego starosty, jak określa się w Polsce szefa administracji szczebla powiatowego, pokonując 260 kilometrów po drogach bitych i gruntowych, tylko w ciągu jednego dnia. Autokarem pielgrzymki, wraz z innymi pielgrzymami,  zrobiłem ponad dwieście następnych kilometrów po terenie rejonu, nie licząc wypadów do innych wołyńskich grodów.

W zależności od  czasu którym się dysponuje, można tu zaplanować wiele tras  krótszych lub dłuższych wycieczek krajoznawczych, zwłaszcza pieszych czy rowerowych, jakie niewątpliwie warto zrobić po tym pięknym terenie. Warto wybrać się na kilka wycieczek. Jednym ze szlaków, może być już wspomniana trasa, prowadząca wzdłuż rzeczki Wilii. Można także udać się na przykład szlakiem dawnych grodów, lub innych zabytków, także szlakiem dawnych rezydencji i  pałaców, ciekawych świątyń, miejsc cennych przyrodniczo, czy krajobrazowo, także szlakiem ciekawych ludzi, związanych z szumszczyzną.  Na stronach tej książeczki, tylko zasygnalizuję możliwe kierunki i czekające turystów atrakcje, które można spotkać na trasie tych wycieczek.

Miejscowy bibliotekarz, poeta i pisarz,  czasami także aktor, również historyk amator, trzydziestolatek Siergij Syniuk, jako oficjalny przewodnik i opiekun,  poświęcił mi kilkanaście godzin swojego czasu,  oddając do mojej dyspozycji swoją wielką wiedzę z zakresu historii i literatury oraz znajomość tego terenu i ludzi z  nim związanych, zarówno w czasach dzisiejszych, jak i w przeszłości.

Urodziłem się niedaleko od granicy rejonu szumskiego, w Kamiennej Górze, należącej do sąsiedniego rejonu zdołbunowskiego, a na terenie dzisiejszego rejonu szumskiego zostałem w roku 1940 ochrzczony, w kościele parafialnym pod wezwaniem Świętego Izydora Oracza,  w odległych od Szumska o niecałe dziesięć kilometrów Kątach, dziś Kutach. Po moim parafialnym kościele zostały ślady fundamentów muru otaczającego kościół, na niewielkim, pustym przez wiele lat  wzgórku w środku wsi, na którym kilka lat temu, po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości, dopiero mógł stanąć drewniany krzyż, pod którym widać świeże bukiety kwiatów. To osobisty sentyment do tych miejsc, podsycał ciekawość i w krótkim czasie pozwolił mi zebrać garść informacji i wrażeń, którymi zechcę podzielić się z czytelnikami. To tym położonym w sąsiedztwie Szumska  miejscom, których magii uległem w zaraniu swego życia, zawdzięczam swoją duchowość i wrażliwość, która pozwala mi patrzeć na świat nie tylko przez pryzmat osobistych korzyści, ale znajdować jego głębsze pokłady, często zakryte przed oczyma tych, którzy dziś tak często pędzą unoszeni prądami postępu donikąd.

Ze strzępów notatek robionych w biegu samochodu, huśtany na wybojach, czasami podczas spaceru czy marszu, czasami dosłownie na tak zwanym kolanie, starałem się złożyć opowieść o tym, co przez jeden lipcowy tydzień roku 2005, w rok po oficjalnych obchodach 855 - lecia miasta Szumska, przeżyłem w tej magicznej dla mnie i w wielu miejscach, nadal zagadkowej krainie.

Ziemia ta w ostatnich latach dość mocno awansowała. Szumsk z osiedla został miastem, z ośrodka gminy wybił się do rangi stolicy rejonu. Ale gdy poznamy jego dawną historię, w której napotkamy na wiele niespodzianek i trudnych zagadek, gdzie będzie wiele białych plam, okresów, o których nie udało się niczego konkretnego dowiedzieć, gdyż z wielu lat dziejów nie ma na dzień dzisiejszy żadnych śladów ani dokumentów, przekonamy się, że już wcześniej były w dziejach tego miasteczka okresy świetności. Szumsk jest bowiem jedną z najstarszych miejscowości na Wołyniu.

W dzisiejszej zabudowie miasteczka Szumska, przeważają prywatne parterowe domy murowane i towarzyszące im budynki gospodarcze, otoczone kwiatowymi i warzywnymi ogródkami, oraz drzewami owocowymi. W okolicach jeziora powstaje nowe osiedle ludzi bardziej zamożnych, o bogatszej i bardziej nowoczesnej zabudowie  Większe kilkupiętrowe  budynki, to siedziby i obiekty zakładów pracy,  szkoły, szpital, administracja rejonu, oraz kilka mieszkalnych budynków spółdzielczych.

Głównym obiektem zabytkowym w Szumsku, jest obecnie działający jako prawosławna cerkiew Preobrażeńska, dawny rzymsko-katolicki kościół franciszkanów z roku 1715, fundowany przez Stanisława Malińskiego, przekształcony w cerkiew w roku 1832. Nad jego białymi murami, góruje dobudowana w XIX wieku drewniana kopuła o barokowym dachu, pomalowanym na zielono. Znajduje się w nim do dziś grobowiec rodziny Malińskich.

Obiekt otoczony jest dawnym murem przyklasztornym, w który przy wejściu głównym, wkomponowana jest w bramę dwukondygnacyjna dzwonnica o barokowej kopule.  Sergij twierdzi, że ten murowany kościół rzymsko-katolicki,  powstał na miejscu rozebranego wcześniej, starszego o kilka wieków, drewnianego soboru prawosławnego, z którego materiał rozbiórkowy posłużył przy budowie  cerkwi w Bykowcach.

Po dwudziestu latach od zrównania z ziemią, ponownie nad miastem góruje dziś biała, masywna, o dwóch symetrycznych wieżach, sylwetka neogotyckiego kościoła rzymskokatolickiego, pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia NMP,   wybudowanego w roku 1852. Świątynia została zdewastowana i obrabowana po opuszczeniu miasta przez Polaków w roku 1943, zamieniona po II wojnie na magazyn materiałów budowlanych, a jej ruiny zostały zburzone przy użyciu materiałów wybuchowych, w roku 1985. Staraniem proboszcza parafii Św. Stanisława w Krzemieńcu, księdza Tadeusza Mieleszki i dawnych parafian skupionych wokół mieszkańców dzisiejszego Łosiowa w woj. opolskim, oraz wielu innych ofiarnych ludzi, rozpoczęto w roku 1995 jej odbudowę, a uroczystego otwarcia i rekonsekracji, dokonał arcybiskup lwowski Marian Jaworski, w dniu 23 sierpnia 2005 roku. Stolarskie prace dla kościoła wykonał tartak z miejscowości Smyga koło Dubna.

Sergij Seniuk w swojej najnowszej książce „Róża w sieczkarni”, porównał formę architektoniczną kościoła do preludium Szopena, i nazwał go „Szopenem w kamieniu”.

Innym miejscowym zabytkiem, jest młyn wodny z początku XX wieku. Warto byłoby może odtworzyć narosłe wokół niego legendy i opowieści.

W roku 1985, utworzono w Szumsku niewielkie muzeum krajoznawcze, zawierające również sporo eksponatów etnograficznych. Nie mogę w tym miejscu powstrzymać się od uwagi - jaka szkoda, iż miejscowi ludowi rzemieślnicy nie wytwarzają rękodzieł na wzór dawnych kolorowych ukraińskich regionalnych wyrobów ludowych, i na miejscowym rynku można kupić przede wszystkim nowoczesną tandetę.

Na początku XX wieku, geolodzy odkryli i opisali występowanie w okolicach Szumska nadzwyczaj rzadkich utworów kryształowych w kolorze piasku, występujących również w rejonie znakomitego francuskiego  miasta Fontenblu. Z tego powodu, kryształy (skały)  te nazywają się „piaskowce fontenblowskie”. Ich występowanie, znane jest zaledwie w kilku zakątkach świata. Jednym z miejsc występowania tych rzadkich przyrodniczo dziwotworów  jest Szumsk, jako jedyne miejsce na Ukrainie, jak stwierdza profesor Tarnopolskiego Państwowego Uniwersytetu im. B. Gnatiuka, Józefa Świnko. Szkoda jednak, że dziwotwory te zwą się fontenblowskie, a nie Szumskie. Gdyby nazywały się szumskie, może by to spowodowało, że ten rejon stałby się bardziej znany na całym świecie i przyciągnąłby tak potrzebny dla dalszego rozwoju, wielki  kapitał zagraniczny.

Działa tu lokalna baza traktorowo – transportowa, remontująca maszyny, traktory i samochody.

Rozwija się i osiąga coraz lepsze wyniki, komunalne specjalistyczne przedsiębiorstwo „ Wołyń”, prowadzące gospodarkę leśną i myśliwską. Gospodaruje ono na blisko pięciu tysiącach hektarów terenów zielonych, czyli na jednej czwartej części wszystkich leśnych terenów, z których słynie ta nadwilijska kraina.

Rozwija się pomyślnie przedsiębiorstwo produkcyjne „Ceramika”, które powstało na bazie miejscowej cegielni. Produkuje ono rocznie, na potrzeby miejscowego budownictwa, około półtora miliona sztuk wysokogatunkowej cegły.

Kompleks hotelowy „Wołyń’ objął nowy właściciel, dzięki któremu do końca roku 2005, hotel osiągnie wyższy standard, odpowiadający ośmiu współczesnym wymogom.

Rozwija się oświata. Oprócz dwóch szkół ogólnokształcących i szkoły zawodowej o charakterze technicznym,   działa liceum, otwarto także filię Halickiego Kolegium Akademii Kijowsko-Mogilnickiej.

Na bazie drugiej miejskiej jedenastoklasówki, otwarto lokalne centrum dziesięcioletniej uczelni, w ramach Otwartego Międzynarodowego Uniwersytetu Rozwoju Ludzkości „Ukraina”. Oznacza to, że w Szumsku można teraz zdobyć wyższe wykształcenie, nie wyjeżdżając daleko z domu. Na razie można uczyć się  takich specjalności, jak „Prawoznawstwo”, „Zasady księgowości”, „Finanse”, „Przedsiębiorczość”. Po zakończeniu nauczania, absolwenci otrzymują dyplomy młodszych specjalistów i perspektywę zdobycia wyższego wykształcenia, także w formie studiów zaocznych.

W przychodni głównej szpitala rejonowego, otwarto centrum rehabilitacyjne dla dzieci niepełnosprawnych.

Dla przyrodników i amatorów atrakcji przyrodniczych, ciekawymi są - rezerwat słowików w okolicach wsi Onyszkowce, oraz rezerwat  Bobrowy Gaj, gdzie w naturalnym środowisku żyją bobry i wydry. Ciekawy jest także kompleks Lasów Antonowieckich.

Następne, ciekawe przyrodniczo miejsce, to  Surażska Dacza, gdzie jest największa w Europie sosna, nazwana imieniem Łesi Ukrainki, oraz rosną  dwa  wiekowe dęby, liczące po ponad trzysta pięćdziesiąt lat, nazwane imieniem Tarasa Szewczenki.

W miasteczku powstają prywatne kawiarnie i restauracje. Zapisałem sobie niektóre ich nazwy.  Hotele, to „Wołyń” i „Miraż”.

Lokale gastronomiczne – restauracje, bary, i kawiarnie, to „Wilia”, „Nika”, „Kapitoszka”, „Kazka”, „Karat”, „Wodograj”,”Dary Łaniw”, „Enej”, „Jawir”.

Dbają tu o nas jak najlepiej.  Śniadania i obiady, jemy w „Cafe capitoszka”. Wieczorami, po dniach aktywnie spędzonych na zwiedzaniu i spotkaniach,  zachodzimy do stylowej, tonącej w żywych kolorach, na styl ludowy przystrojonej restauracji „Nika”, gdzie rozbrzmiewa  muzyka, przy której po lampce wina czy kuflu piwa, czasem ruszamy w tany.  Największy wśród nas  baletmistrz, to ksiądz Grzegorz. Ale jest on młody, szczupły  i zwinny, nie musi dźwigać żadnego zbędnego kilograma, toteż nie dziw, że daje błyskotliwe popisy niezwykłej ekwilibrystyki  harmonijnego ruchu, jakby pływając w takt melodii, porywających jak gorąca rzeka.

W dzień zwany świętem Kupały, w imieniny Iwana czyli po polsku świętego Jana, nad jeziorem na uroczysku „Sośnina”, odbywają się wszelkie najrozmaitsze wesołe imprezy masowe, w których liczny udział biorą mieszkańcy Szumska.

Dni Szumska obchodzone są corocznie w dniu 14 października.

Dom Kazika i Niny, w którym mieszkamy, pochodzi z roku 1914 i znajduje się na ulicy Ukraińskiej, głównej ulicy Szumska. Zmiany nazwy tej ulicy  na przestrzeni kilkudziesięciu ostatnich lat, pokazują etapy i zakręty historii, przez  jakie przechodziło nie tylko to, ale i wiele innych kresowych miasteczek. Dlatego warto je może przytoczyć, w ich znamiennej kolejności.    Do roku 1939 ulica nazywała się Szeroka. Od kiedy tak się nazywała? Czy tak nazywała się wcześniej, za czasów przed rozbiorami? A czy nie zmieniono jej nazwy po rozbiorach? Na razie na te pytania nie udzieliłem odpowiedzi, ale niewykluczone, że szperając w starych dokumentach natrafię kiedyś na jakiś ślad.

Po II wojnie światowej  kilkakrotnie zmieniano jej  nazwę. Była to więc najpierw ulica Stalina. Po roku 1953 zmieniła nazwę na ulicę Sowiecką. Potem, nie dociekamy w którym roku i z jakich powodów, jej nazwa została zmieniona na ulicę Lenina. A czy nie doszło do zmiany nazwy po wybuchu wojny i wkroczeniu Sowietów w roku 1939 ? A po wkroczeniu w lipcu 1941 roku Niemców? Może nazwa Szeroka, jako obojętna, nie prowokowała do zmian ani jednego ani drugiego najeźdźcy?   Na przełomie wieków, po odzyskaniu przez Ukrainę niepodległości,  znowu nazwa ulicy została zmieniona  i jest to dziś ulica Ukraińska.

Wyrażam wielu ludziom, których spotkałem w czasie tego wyjazdu, podziękowanie za gościnność i życzliwość. Niespodziewanie przerobiłem, nie tylko dzięki organizatorom pielgrzymki, ksiedzu Grzegorzowi, jego matce Marii Kopij, siostrze Renacie, pani Lucynie Chojnackiej - prezes Towarzystwa Miłośników Łosiowa i dzięki miejscowym gospodarzom Szumska, bogatą lekcję historii, spotkałem ciekawych  ludzi, widziałem wspaniałe krajobrazy i zabytki, wdychałem cudowne powietrze. Spotkało mnie tu wiele pouczających niespodzianek.


lato 2005

  Spis treści zbioru
Komentarze (3)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Bardzo pięknie oraz reportażowo opisane :)))
avatar
Za Befaną,nic dodać nic ująć,można wkleić do albumu ze zdjęciami Szumska.
avatar
Nostalgiczne, pełne patriotycznych refleksji wspomnienia z podróży po Kresach - ku pokrzepieniu i dla potomności.

Przy okazji jest to też kopalnia wiedzy o Ziemi Szumskiej - i turystyczny przewodnik
© 2010-2016 by Creative Media
×