Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | wiersz / poemat |
Data dodania | 2017-01-13 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2062 |
Chłopy, popy, makabry i... kobry
Wiadomo,
ma głupi człek
w mózgu wywich:
byle co
- już woła długogrzywych.
Myśli:
jeśli popu
jak należy dać,
zaraz
z nieba
zleci złota spadź!
Hej! chłopy!
ej! baby!
dziw nad dziwy!
grom zaraz trzaśnie!
Upewni się nawet ów,
co w mózgu słaby,
że ma się rzecz
na odwrót właśnie!
Żyła-była
Aniutka-ślicznotka.
Pięknotkę tę
chwat Piotrek
rad bardzo spotkać.
Lecz tatko Aniutki stary
na to:
`A, figa! Gdzie Piotrka talary?!`
Oboje z matką
parze takiej nieradzi,
słowem,
kadzidło w cerkwi
dla nich nie kadzi!
Ślubu nie będzie,
choć piękna Aniutka
i Piotrek jak dąb,
to dziury ma w butkach
i srebra ni w ząb!
Czekają rodzice;
Ani przyrzeczony
Sapron-narzeczony:
60 na karku
i brzuch jak ta fura,
jednak w skarbczyku
z rubelków góra!
Słowem,
przy Ani płakaniach
powieźli do ślubu
pannę młodą w saniach.
I poszło u nich
już prawne małżeństwo:
izba aż trzeszczy!
bójki, przekleństwo,
choć krzyż całowali,
na popa zerkając,
choć obchodzili ołtarze,
nabożnie śpiewając!
Żona
- z dnia na dzień jędza -
rwie z brody Saprona
tych resztek przędzę!
A i Aniutka-młódka
nieźle postrzępiona!
Sapron,
rwąc z jej warkocza
garściami pęki,
nie mniejsze cierpi męki.
To mąż ją w pysk ciach!
to żona w ten łeb mach!
Po miesiącu
każde
jak ten wiórek cienki!
A po roku legli w piach:
żona łysawa,
mąż bez brodeńki!
Cóż na to Piotr?
Wpadł w spleen,
kipiał torturą
we własnym sosie,
i wreszcie skończyło się:
ze zwojem lin
się był powiesił
przy szosie.
Na końcu
mej wierszem powieści
utopili się i teściowie
z tej czarnej boleści.
Zysk z tego
miał pięciokrotny
tylko ten szczwany pop -
wielki, markotny
i sprytny jak łaszka
leniwy chłop:
pękate brzucho od datków
i cięgiem pociąga
za flaszką flaszka!
Wódki woła wciąż
za pięć tych pogrzebów
popadii mąż.
Czyż to igraszka?
Zaś obok niedaleczko
żyli Iwan i Maria
w chatce nad rzeczką.
Pokochali się
i, nie słuchając ojców zrzędzeń,
poszli i zapisali się
w USC urzędzie.
Choć ślub się odbył
bez zbędnych pień,
to taki mocny,
jak dębu pień!
Gdzie mu cerkiewny!
Sercem
jak kajdanami skuci!
A ojce
niewczesnym swym `NIE!`
tak struci,
że migiem proszą:
- Wybaczcie-ż nam głupim...
Więc pamiętajmy
na wieki wieków:
pop nie da szczęścia!
zrozum, człowieku!
1923 r.
To nie jest mój Majakowski!!
oceny: bezbłędne / znakomite
dostojnie, z namaszczeniem krok po kroku, bez żadnego ryzyka.
A było to o mądrości człowieczej.