Przejdź do komentarzyJedwabie i barchany. Sfuszerowane Panie Kossak
Autor
Gatunekbiografia / pamiętnik
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-02-16
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2646

16.02. - Czytając ponownie Zapiski wojenne Marji Kossak-Jasnorzewskiej, przypomniałam sobie, że:


ta książka za mną wędrowała od paru miesięcy; chodziła przynajmniej od momentu, kiedy dokładnie sobie obczytałam „Nieobecne miasto” autorstwa Macieja Krupy, Piotra Mazika i Kuby Szpilki [Muzeum Tatrzańskie w Zakopanem 2016] oraz „Kobiety Witkacego” pióra Małgorzaty Czyńskiej [Kraków 2016, Wydawnictwo „Znak”] ponieważ nader oryginalna Familia Państwa Kossaków idealnie się wkomponowywała w uprzednio wymienione treści.


Zgodnie z tytułem książka Joanny Jurgały-Jureczki „Kobiety Kossaków” [Warszawa 2015, PWN] traktuje o paniach: Anieli z Kurnatowskich Gałczyńskiej, teściowej Juliusza Kossaka; Zofii z Gałczyńskich Kossakowej – żonie Juliusza; Zofii z Kossaków Romańskiej oraz Jadwidze z Kossaków Unrużynie – córkach Zofii z Gałczyńskich i Juliusza Kossaków; Marii z Kisielnickich Kossakowej – żonie Wojciecha, synowej Juliusza, Annie z Kisielnickich Kossakowej, żonie Tadeusza – synowej Juliusza; wreszcie o wnuczkach Juliusza: Jadwigi z Unrugów Witkiewiczowej, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej, Magdalenie Samozwaniec i Zofii Kossak-Szczuckiej, secundo voto: Zygmuntowej Szatkowskiej.


Niby bogate materiały faktograficzne,wszak zdaniem recenzentki, kompilacja w sam raz na uczciwą – o charakterze materiałowym - pracę dyplomową z dawnych polonistycznych lat, kiedy się – i to obowiązkowo - sięgało do naukowego przewodnika pt. „Warsztat bibliograficzny historyka literatury polskiej” w opracowaniu Jerzego Starnawskiego a następnie przetrząsało rozmaite rękopiśmienne źródła typu wspominki, listy, ikonografię i im podobne przyczynki niezmiennie przez opiekunów naukowych prac mile widziane i co w obecnej publikacji zostało niemal wzorowo dokonane przez Panią Joannę Jurgałę-Jureczkę.


Opinie w necie na temat analizowanej książki są różne; dla mnie wręcz niedopuszczalną jest pewna beztroska Autorki, gdy ta w paru miejscach, nie mówiąc o samym sposobie relacjonowania, nie dokonała stosownych adiustacji.


Jedna z nich to niezbyt dokładne ustalenie miejsca / miejscowości, w której Juliusz Kossak przyszedł na świat. Gdzie bowiem Kraków, gdzie Wiśnicz, zaś wcześniej – w dawnej Małopolsce Wschodniej – Stanisławów? Przecież wystarczy pojechać tylko palcem po mapie?


Eugeniusz Szermentowski w poświęconych najwybitniejszym polskim malarzom z XIX wieku opowiadaniach „Młodość – talent – animusz” [Warszawa 1958, Nasza Księgarnia] przytoczył taki oto dialog pomiędzy lwowskim [sic!] mecenasem Michałem Kossakiem a jego brzemienną żoną panią Antoniną z Sobolewskich:


„Moje złotko, rozumiem, że chcesz odwiedzić przyjaciółkę, ale żeby teraz i w tym stanie wybierać się akurat w podróż?”


Aktualnie nie potrafię sprawdzić dokładnie cytatu, gdyż ta moja, niegdyś ulubiona książka, zwyczajnie zaginęła. W każdym razie doskonale sobie przypominam dalszy ciąg opowieści jak to pani mecenasowa Antonina z Sobolewskich Kossakowa urodziła w Wiśniczu Nowym [nie opodal Bochni] pięknego, zdrowego syna, o czym do tej pory – w tymże Wiśniczu, także siedzibie słynnego Liceum Plastycznego im. Jana Matejki – podkreślają z wielką dumą jego mieszkańcy.


Joanna Jurgała-Jureczka, tak przynajmniej wnioskuję z lektury, niespecjalnie przejęła się detalami. Warszawski Dom Mód Bogusława Hersego beztrosko przemianowała na „Horcego”, z córki Jerzego Kossaka i jego pierwszej żony Ewy z Kaplińskich uczyniła Marię Woźnikowską, nie Woźniakowską, nota bene spowinowaconą m. in. z europosłanką Różą Thun właśnie z domu Woźniakowską.


Uprzednio napisałam na temat niestarannej adiustacji, do której obecnie znów nawiązuję, albowiem narracja analizowanych „Kobiet” bardziej przypomina mi notatki z wykładu niż literacki esej z prawdziwego zdarzenia.

Dlaczego zwracam tę szczególną uwagę na niestaranny zapis? Ano dlatego, że Pani Jurgała-Jureczka niejako z rozpędu kontynuując [wklepując] odautorskie dywagacje [najprawdopodobniej] nie zwracała uwagi ani na synonimy, ani tym bardziej styl skądinąd potoczystej opowieści upodobawszy sobie szczególnie zaimek” „który, która, które, którzy” jakby go nie można było podmienić innym słowem bądź zwrotem. Przeto czytamy na przykład o Zofii z Gałczyńskich Juliuszowej Kossakowej:


„Po śmierci męża musiała się też pożegnać z domem, który sama znalazła, zagospodarowała i stworzyła. Kossakówka „doskonałe pomieszkanie”, które przygotowała i „ślicznie urządziła”, zadowoliło Juliusza. Miał odtąd nie tylko swoją pracownię na obrzeżach miasta, lecz także otwarty i gościnny dom, który stał się symbolicznym gniazdem rodziny i miejscem gromadzącym wielu wybitnych artystów. Wojciech Kossak pisał, że nawet Jan Matejko zazdrościł Juliuszowi otwartego domu, który był „punktem zbornym inteligencji towarzystwa krakowskiego […]” [s.67]


„Wszelkie prawa zastrzeżone” akcentuje Twórczyni oraz Wydawca. I słusznie; w moim akurat przypadku wcale nie myślę niczego stąd kopiować, w Internecie publikować, z kolei na temat przeanalizowanego dzieła już zdążyłam się wypowiedzieć w powyższej recenzji.

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Oczywiście! Krakowiana - to nie krakowiaczki, a te z kolei nie krakowiacy i nie krakuski :(

Recenzja wymaga od recenzenta tak samo fachowego warsztatu, jak ten u krawca, piwowara, czy szewca, gdzie mistrz albo szył niezłe buty, albo warzył swoje piwo, albo robił z igły widły
avatar
Bez kompetencji nic tylko jedna niedoróbka i fuszerka (patrz nagłówek)
© 2010-2016 by Creative Media
×