Przejdź do komentarzyA gdzie mama była?
Tekst 9 z 37 ze zbioru: Tina Landryna
Autor
Gatunekpoezja
Formaproza
Data dodania2017-03-06
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń1956

Bolała mnie mocno pustka i samotność, porzucona, bita, tak jak stara kość. Tylko w kątach wyłam i skamlałam z głodu patrzyłam czy przyjdzie ktoś po mnie od wchodu. Słońce zachodziło i zlękniona byłam, czy to wtedy może pierwszy raz się spiłam. Już dziś nie pamiętam trzęsłam się i gniłam. Wtedy cel już miałam, że nie będę miła. Wtedy to zgorzkniałam i mój świat lukrowy zmienił się tak szybko jak pod oczami sińce, złe podkowy. Wtedy powiedziałam nienawidzę świata, niech się tylko kurwa z tym padołem brata. Wtedy nią  się stałam i nie miałam łaski, mogłam wtedy przebić mieczem te fałszywe kaski. Nic mnie nie powstrzyma, tak im powiedziałam. Runęłam w tą przepaść, za wcześnie dojrzałam. W szarych labiryntach i kanałach pływałam, bawiłam się cudzym życiem, wtedy hasz wciągałam. Na porządku dziennym brałam narkotyki, potem burdel-życie, hazard i uniki. Ciągle uciekałam, ciągle mnie ganiano. Nie byłam już z nikim nawet z zmarłą mamą. Mama mi umarła, choć jej nienawidziłam, tak jak ona ciągle do księżyca wyłam. Wtedy to suką mnie pierwszy raz nazwano na murach złych slumsów o mnie tak pisano. Chciałam to zapomnieć, lecz nie mogłam- wyłam. Na czole wylazła mi ze złości żyła. Brud, nienawiść, pustka, skoki w tej przepaści. Miałam chęć jedynie uciec z tej paskudnej baśni. Królów tu nie było, ani książąt młodych, na nogach wylazły tylko pół ostrogi.


Coraz bardziej szpetna byłam i w dno się staczałam.

Już nie byłam miła, przedwcześnie dojrzałam.


Radość?


Nie pamiętam bym ją wtedy przeżyła.

Byłam już wyklęta i swój świat przepiłam.

Jakoś ciągle smutno, nieład, chaos, horror.

W moje życie wdzierał się jedynie terror.


Zapieprzałam w nicość. Coraz bliżej dna.

Zapieprzałam w nicość do jakiegoś psa.

Kastrata spotkałam dał mi pięć wskazówek.

Popłynęłam dalej, wzięłam sześć makówek.


I tak popłynęłam na chore mielizny.

Bałam się ponownie chorej złej wścieklizny.

Wyruszyłam tak w nieznane po horyzont.

Dość długo płynęłam, zobaczyłam ląd.


Tubylców spotkałam ociekali krwią.

Tak jak oni byłam obrośnięta pchłą.

Wszystko mnie swędziało, podwójnie widziałam.

Osuszone łzy wtedy oszalałam.


  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Pas startowy - jaki g... iany by nie był - jest zawsze dla otwartego serca i otwartej głowy... otwarty??
© 2010-2016 by Creative Media
×