Autor | |
Gatunek | satyra / groteska |
Forma | proza |
Data dodania | 2017-05-03 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 1429 |
Pojawił się jako szlachcic, zanim go wybrali na króla.
Potem przemawiał jako ptak z ogromnymi skrzydłami, a czasem jako ryba z rogami.
Na czarnym koniu galopował w tłumie, by dotrzeć do Łęczycy jako wilk.
Nie wszyscy uważali za zaszczyt składać mu ofiary, więc umarli na dziwny zbieg okoliczności.
Ostał się jeno ten, który go powalił. Wróżbita, Maćko z Pacanowa, syn młynarza, co wielkich okpiwał.
– Czo sz tą Polszczą, skoro nikogo już nima?
– Kurwa!
Nie wiadomo, który z nich krzyknął to przeklęte słowo, ale starło się męstwo i bóstwo. Gniewnie wzięli się za bary. Fruwali obaj i nie było widać, kto zwycięża.
– Za ojczyznę! Za odezwę! – krzyczał Maciek i przestał się czaić.
Szlachcic upadł, spod płaszcza wysunął się ogon i kopyta.
– Jam już nie jest z Pacanowa! Wywróżyłem sobie z ręki to zwycięstwo. Jam jest teraz wolny obywatel księstwa.
Ten, co dogorywał podniósł wzrok, bo nie wiadomo skąd zjawił się naród.
– Żyją? Brawo. – W końcu umarł.
– Klawo! – krzyknęli ludzie – Koniec udręki!
– Kulawo! – krzyknął Maciek wróżbita, bo zobaczył, że nie ma już ręki.
oceny: bezbłędne / znakomite
U nas - nawet po masowym odpływie Polaków na zmywaki Zachodu - jest kapkę jakby lepiej, ale emeryci, renciści i samotne matki z dziećmi to przecież żadna reprezentacja Polaków.
Ten, co walczył z Maćkiem, synem młynarza z Pacanowa (patrz opisana tutaj historya) - choć przegrał - do dzisiaj nami rządzi
- Polszczę, jak plastry miodu pszczoły, tworzymy my-Polacy każdego dnia od nowa wedle starego jak świat, własnego, polskiego widzimisię. - odpowiadam na to ja.