Przejdź do komentarzyObca: Tamara Mortus. Świat 'Nocnych zwierząt' Patrycji Pustkowiak /2
Tekst 7 z 24 ze zbioru: Obcy - czyli nie mój... ergo gorszy
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2017-05-14
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń3240

Świat przedstawiony w dziele literackim może być nawet z kosmosu (vide powieści Braci Strugackich czy naszego St. Lema), opowiadać może też o perypetiach Baby Jagi na miotle czy o in. np. życiu pozagrobowym, jak w mitach z Lety rzeką zapomnienia Charona-Przewoźnika. W dobrej książce - a *Nocne zwierzęta* to ta górna półka - zawsze jest to jednak świat anthropos, świat pojmowalny przez nas i prosty w odbiorze nawet dla małoletnich przez soczewki znanych wszystkim płaszczyzn odniesień. I ta z piekła rodem Dantego Warszawa wraz z jej bohaterami z powieści Patrycji Pustkowiak nie są niczym, czego my-Polacy nie mielibyśmy na własnych pozawarszawskich podwórkach; te same nocne zwierzęta, to upiorne *swołoczeństwo* z kawałów o Badziewiakach całkiem niebezkarnie grasuje i u nas w każdej większej czy mniejszej Głuchej Dolnej!


Pijany, naćpany i - pardon! - zajebany (pardon!) lud Boży w osobie Tamary Mortus - to skrót pojęciowy. Skoro nie tylko piją, jak ta Dama Kameliowa, nasze kobiety, te matki-Polki - to jaka jest kondycja całego naszego biało-czerwonego narodu?? Nie musisz czytać do końca tej historii upadków napranego jak stodoła człowieka płci żeńskiej, bo jak znasz życie, tam nie ma ni światła, ni happyendu: z nałogów tylko co setny/tysięczny chłop jeszcze czasami się podnosi, a co dopiero taka Tamary Kostuchy baba słaba...


Ruch sufrażystek od połowy XIX stulecia, przez kilkadziesiąt długich lat i zim nadstawiając własną słabą pierś, walczył całkiem osamotniony z mrokami barbarzyństwa - i osiągnął na początku ub. wieku, po tych tak pełnych krwawych ofiar zmaganiach, owo wymarzone zrównanie praw każdej osobnej persony Człowieka (mamy przecież od czasów Sorbony Marii Curie-Skłodowskiej to koedukacyjne współczesne szkolnictwo wyższe powszechne bez żadnej już segregacji ramię w ramię i każdy z każdą!) ... czyżby jednak jedynie po to, żeby dzisiaj zgromadzona przez tysiąclecia WIEDZA i nieludzki wysiłek Przodkiń poszły tymi *krechami z sedesu* w niebyt?!


Taki oto real jawi się naszym polskim Czytelnika oczom:


*Maszyneria świata codziennie od nowa idzie w ruch na tych samych prawach. (...) Ruszają fabryki, rzeźnie, laboratoria, obozy pracy, sale tortur i więzienia o zaostrzonym rygorze. (...) Ktoś kiedyś policzył, że światy są trzy, a ten ostatni musiał się różnić od reszty rodzajem menu /wtrącenie  moje: tą zupą ze zgniłych rybich głów, pozbawionych ryby/. Codziennie każdego dnia godzina po godzinie z taśm produkcyjnych schodzą nowe partie zwierząt, na swoją stację końcową podjeżdżając na specjalnych wysięgnikach. Każdego dnia na świat przychodzą kolejne partie ludzi, szczelnie zapakowanych w swoje ciała.*


Nie jest to ale tylko fotografia wierna Warszawy Polski Matki-Ziemi - na całe szczęście! - skoro takie babeczki, jak Autorka (rodem - czyżby nie bez kozery? - z Krakowa) - skoro po naszej spalonej ziemi tak dzielnym krokiem w jasną przyszłość zdążają! Nie jest to - Bogu Najwyższemu niech będą dzięki! - nie jest to rzeczywistość w skali 1:1 odwzorowana przez Pisarkę po to, byśmy nie ujrzeli żadnej nadziei, żadnego wyjścia z tej samołówki zwanej nawalonym życiem w wielkim/niewielkim/malusim biało-czerwonym mieście. Przekaz jest - moim zdaniem - taki:


Strzeżcie się popaść w stan upojenia czymkolwiek - od upojenia pracą, własnej młodości nieprzemijalnością i tym botoksem, po wszelkie inne te również jarania się kościółkiem, tym hazardem, wiedzą międzygwiezdną, czymkolwiek: tym np. stołem nawet na ekranie z nieustającym żarciem, także żarciem *ekologicznym*, kosmetyków siłą wodospadu, podpasek i żubrów upojeniem swoją twórczością, stołecznością i narodowości polskością etc., etc., etc.


Inteligentna, pełna pasji szewskiej, sarkazmu i czarnego spod tej wisielicy humoru, z lwim pazurem napisana powieść *Nocne zwierzęta* opowiada... czyżby o tej tragifarsie skutków społecznych transformacji w sercu cywilizowanej nowoczesnej Europy?? efektów tego odłączenia persony owcy od stada?? o tym wystrzeleniu w czasoprzestrzeń wszystkich tych, którzy pozbawieni wszelkich więzi nie słuchali matki/tatki/babki a międlenia waty, babożabokumobiadolenia w tym sitowiu sitwy?!


To chyba właśnie TO jest sednem sedn w tej bardzo pikantnej, ostrej jak brzytwa, pieprznej - jak na standardy naszej polskiej *kuchni* - mrocznej prozy. Żaden zdaje się u nas facet z jajami nie odważył się na taki w sztuce słowa - W WIELKIEJ SZTUCE SŁOWA - na taki rozmach! To nie epatowanie brzydotą, tymi rzygowinami szczyn i smarków odrażająca fizjologia! Nie jakaś... zabawność (??) a czysty, sterylny precyzyjny neonaturalizm bebechów realu 3. Tysiąclecia po Chrystusie z misją:


Uważaj sobie, chłopczyku/dziewczynko, bo jeśli tylko zostaniesz nocnym zwierzęciem - a już 75% kształconych i ćwiczonych dla lepszego jutra naszych polskich gimnazjalistów takie akurat doświadczenia *nocne* posiada! - zakarbujcie to sobie: jeśli tylko zostaniesz nocnym zwierzęciem - w Krakowie i nie w Krakowie - z czworga z was troje na bank miast do lepszego życia trafi w rewiry zombies, a wtedy... porzućcie wszelką nadzieję!


Z życzeniami nad debiutem Patrycji Pustkowiak głębokich głowy serca przemyśleń -


środa, 22 października 2014

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Znam od urodzenia Warszawę - i czytałem tę powieść. Patrycja Pustkowiak z wykształcenia jest socjologiem i to, co o dzisiejszych warszawiakach pisze w "Nocnych zwierzętach", to nie jest - niestety - projekcja jej wyobrażeń, a sterylna, czysta jak łza faktografia; poza tą folderową, efektowną, na pokaz i "na wynos" tak zwaną stołecznością jest też druga, całkiem inna, mroczna twarz Warszawy.
© 2010-2016 by Creative Media
×