Przejdź do komentarzyProba przebudzenia
Tekst 4 z 17 ze zbioru: Fazy księżyca
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2013-10-02
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2820

Proba przebudzenia


Co tam niepokój o życie Obudzić się trzeba Przecież

muszę pomóc cioci Klimci kopcować ziemniaki

Więc jest jesień Nasza zagroda na skraju księżyca

Czemu nogi Olgierda w pewnej chwili grzęzną

w jakimś mulistym gąszczu


To chyba brzeg rzeki Ikwy czemu zsuwam się

ku niemu coraz niżej Nie mam się czego chwycić

by stawić opór Już czekają na mnie śliskie objęcia

To inny księżyc przyczajony w  rzece chce mnie pochłonąć

Wąż pochłania ofiarę od głowy

Mulisty brzeg księżycowy poczyna od nóg


Jeszcze raz w życiu ratują mnie ulotne mgiełki

zdmuchnięte przez Wenus


Szybuję ponad rzeką czasu

w otwarte szeroko pola Jednak

nie wiem czy mogę już się cieszyć

Nie czuję nic Lecę ale nie wiem

fruwam z nogami czy bez nóg

I co z ciocią Klimcią

kopcem ziemniakami

  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Liryka oniryczna ma bardzo stare prebiblijne jeszcze korzenie literackie. W konwencji snu pisali i Dante Alighieri, i F. Kafka, a u nas i B. Schulz, i B. Leśmian, i poeci katastrofizmu K. K. Baczyński i T. Gajcy. Dzisiaj to rzadko uczęszczana ścieżka.
© 2010-2016 by Creative Media
×