Autor | |
Gatunek | poezja |
Forma | fraszka / limeryk |
Data dodania | 2011-08-23 |
Poprawność językowa | |
Poziom literacki | |
Wyświetleń | 2161 |
O braciach mniejszych (refleksje w dwóch tonacjach o dzieciach pod górkę )
Sam się problem wyhaczył
Wśród dylematów tysiąca,
Wciąż stary i wciąż nowy,
Jak droga, co nie ma końca;
Jak mgła, co ją ni ranny,
Ni nocny wiaterek nie ruszy,
Bo trzeba wichru lub burzy,
By mgły tej zaporę skruszyć
Rozliczne mgły niemożności
Żeby wiatr mądry unosił,
Znad małych bezradnych drzewek
Wśród buków dorodnych i sosen,
Rosnących na skrajach drogi
W listeczki skąpo odzianych
Ugiętych brzemieniem inności,
Tak innych, a wciąż takich samych.
***
Ażeby dodać lekkości
Problemom, co szarpią duszę
Dla równowagi emocji
Dowcip powiedzieć muszę.
Oto wycieczka dzieciaczków,
jak stadko kaczuszek luzem,
patrzy z uwagą na panów,
stojących z ogromnym francuzem.
Ze znawstwem z fachowców każdy
nad maską na wpół uniesioną.
Wyrzuca radośnie diagnozę,
Raz solo, to znów unisono
Że pompa lub że alternator,
że trzeba by nowe, że potem
się zrobi. Że trzeba by jeszcze
tajemnym się zająć łomotem.
Aż tutaj w rozmowę kierowców
Włącza się Jaś głuptas i łobuz
Że wie, co się stało, że powie:
- Bo panom się popsuł autobus!
oceny: bezbłędne / znakomite