Go to commentsWł. Majakowski - Chłopy, popy, makabry i... kobry
Text 2 of 253 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2017-01-13
Linguistic correctness
Text quality
Views2075

Chłopy, popy, makabry i... kobry



Wiadomo,

ma głupi człek

w mózgu wywich:

byle co

- już woła długogrzywych.

Myśli:

jeśli popu

jak należy dać,

zaraz

z nieba

zleci złota spadź!

Hej! chłopy!

ej! baby!

dziw nad dziwy!

grom zaraz trzaśnie!

Upewni się nawet ów,

co w mózgu słaby,

że ma się rzecz

na odwrót właśnie!

Żyła-była

Aniutka-ślicznotka.

Pięknotkę tę

chwat  Piotrek

rad bardzo spotkać.

Lecz tatko Aniutki stary

na to:

`A, figa! Gdzie Piotrka talary?!`

Oboje z matką

parze takiej nieradzi,

słowem,

kadzidło w cerkwi

dla nich nie kadzi!

Ślubu nie będzie,

choć piękna Aniutka

i Piotrek jak dąb,

to dziury ma w butkach

i srebra ni w ząb!

Czekają rodzice;

Ani przyrzeczony

Sapron-narzeczony:

60 na karku

i brzuch jak ta fura,

jednak w skarbczyku

z rubelków góra!

Słowem,

przy Ani płakaniach

powieźli do ślubu

pannę młodą w saniach.

I poszło u nich

już prawne małżeństwo:

izba aż trzeszczy!

bójki, przekleństwo,

choć krzyż całowali,

na popa zerkając,

choć obchodzili ołtarze,

nabożnie śpiewając!

Żona

-  z dnia na dzień jędza -

rwie z brody Saprona

tych resztek przędzę!

A i Aniutka-młódka

nieźle postrzępiona!

Sapron,

rwąc z jej warkocza

garściami pęki,

nie mniejsze cierpi męki.

To mąż ją w pysk ciach!

to żona w ten łeb mach!

Po miesiącu

każde

jak ten wiórek cienki!

A po roku legli w piach:

żona łysawa,

mąż bez brodeńki!

Cóż na to Piotr?

Wpadł w spleen,

kipiał torturą

we własnym sosie,

i wreszcie skończyło się:

ze zwojem lin

się był powiesił

przy szosie.

Na końcu

mej wierszem powieści

utopili się i teściowie

z tej czarnej boleści.

Zysk z tego

miał pięciokrotny

tylko ten szczwany pop -

wielki, markotny

i sprytny jak łaszka

leniwy chłop:

pękate brzucho od datków

i cięgiem pociąga

za flaszką flaszka!

Wódki woła wciąż

za pięć tych pogrzebów

popadii mąż.

Czyż to igraszka?

Zaś obok niedaleczko

żyli Iwan i Maria

w chatce nad rzeczką.

Pokochali się

i, nie słuchając ojców zrzędzeń,

poszli i zapisali się

w USC urzędzie.

Choć ślub się odbył

bez zbędnych pień,

to taki mocny,

jak dębu pień!

Gdzie mu cerkiewny!

Sercem

jak kajdanami skuci!

A ojce

niewczesnym swym `NIE!`

tak struci,

że migiem proszą:

- Wybaczcie-ż nam głupim...

Więc pamiętajmy

na wieki wieków:

pop nie da szczęścia!

zrozum, człowieku!


1923 r.







  Contents of volume
Comments (4)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Dzięki za przypomnienie autora sprzed lat wielu, z czasów tak udanych, że może słusznie zapomnianych
avatar
U Autora poemat ten wyglądał - WYGLĄDAŁ NAPRAWDĘ - jak wdzięczny wesoły balonik, był puchaty i pełen animuszu :) W niniejszej wersji optycznej, wymuszonej przez edytora tekstu, pozbawiony kompletnie energii, oklapł i nędznie zwisa, jak ta lisa kita Witalisa :(

To nie jest mój Majakowski!!
avatar
Takich Aniutek to ja znam kilka przynajmniej,ale różnie bywa,ważnie aby być sobą,to każde kłamstwo wyrządza więcej szkód.
avatar
Zbiegałam po schodach nie przeskakując żadnej z nich a jak przystało
dostojnie, z namaszczeniem krok po kroku, bez żadnego ryzyka.

A było to o mądrości człowieczej.
© 2010-2016 by Creative Media