Go to comments'Duch Ziemi' i Siuda Baba. Z domowego almanachu Kresowej Pani
Text 16 of 41 from volume: Jak u Beaty z Wolskich Obertyńskiej
Author
Genrebiography & memoirs
Formarticle / essay
Date added2017-04-17
Linguistic correctness
Text quality
Views2274

Z legendarnych tradycji, specjalnością na wyłączność Wieliczki i podwielickiej Lednicy Górnej jest Siuda Baba, która – umknąwszy chyba uwadze etnografów – częstokroć występuje „zwielokrotniona”.


Po Wieliczce na przykład w Poniedziałek Wielkanocny ganiają rozmaite „Siude Baby” (im głębszy kryzys, tym ich jest więcej!), czyli poprzebierani w kobiece szmaty oraz umazani czernidłem osobnicy zaczepiający już nie tylko młode dziewczęta, ale każdego kogo napotkają na swej interesownej drodze, mimo że skądinąd (bardzo wiarygodna legenda) opowiada o zgoła czymś innym.


Inaczej jednak przebiega „siudobabska” marszruta na samej Lednicy, gdzie się owa Siuda Baba ulęgła; tu byłoby dyshonorem dla każdego z tamtejszych mieszkańców odpędzić przychodzącego z życzeniami przebierańca, który wyjątkowo solennie zapewnia:


Gdzie Siuda Baba przyjdzie,

Krowa się ocieli, dziewka za mąż wyjdzie.

Będą się wam rodziły cielęta brzeziaste,

Prosiaki łaciaste,

Kury, gęsi nadobne

I różne bogactwa niepodobne…


Rzekomo w czasach przedchrześcijańskich rósł na Lednicy święty gaj, w nim stała poświęcona bogini Ledzie, gontyna, tam płonął „wieczny” i święty znicz; biło nie opodal święte źródełko. Ognia (od wiosny do wiosny) pilnowała dziewicza kapłanka, zwerbowana bądź wręcz przymuszona przez swoją poprzedniczkę do tej niewdzięcznie sakralnej służby.

Ponieważ ogień był święty, kapłance nie wolno było się myć, czesać czy zmieniać giezła, aż do chwili, kiedy zapewniła po sobie zastępstwo. Przeważnie u bogini służyły biedne oraz bardzo ubogie dziewczęta, bo jedynie one nie miały się czym wykupić, aby następnie dzięki zgromadzonym od innych dziewczyn „rebuchom” móc uskładać sobie wiano.


Gdy przychodziła wiosenna pełnia, kapłanka, z narzuconą na plecy, w płachtę owiniętą kobiałką opuszczała (skoro świt) gontynę, by z osmolonym (od świętego ognia) powrósłem w brudnej ręce czaić się po okolicy w poszukiwaniu zmienniczki.


Teraz wszak i po tylu wiekach, prócz wspomnianej, powszechnie znanej postaci, już wyłącznie po Lednicy włóczy(ła) się inna Siuda Baba (konkretnie: para tragikomicznych gałganiarzy) w osobach „babochłopa” z kukłą odmieńcem przy wypchanej słomą piersi oraz towarzyszącemu jej (właściwie: jemu) dziada. W takim razie, patrząc na tę męsko męską maskaradę, bezwiednie nasuwa się pytanie: dlaczego, skoro od kapłanki bezwarunkowo wymagano dziewictwa, taż dziewica – ni stąd, ni zowąd – zafundowała sobie dzieciaka?

I tu niektórzy etnografowie tłumaczą (zresztą mało przekonująco) że tak naprawdę to kiedyś ową „Siudą Babą” była jedna z najuboższych i spodziewających się dziecka tutejszych wyrobnic, żebrząca w około wielkanocnej porze po lednickich domach. A że kobiecie w ciąży raczej się nie odmawia, więc i stąd zaistniały zwyczaj.


W (nie)rzeczywistości legendarna (nie)prawda prezentuje się zgoła inaczej. Otóż zakochana w demonicznym Duchu Ziemi (później nazywanym „Panem Pusteckim”, Duchem Gór lub „Skarbnikiem”, zaś w Karkonoszach „Liczyrzepą” ) piękna i biedna lednicka dziewczyna, z jednej strony skrywając się przed kapłanką kocmołuchem, z drugiej, „nadziejnie” oraz tęsknie i namiętnie przywołała swego Ukochanego lirycznymi strofami:


Uczyń mnie fiołkową

twego cienia cieniem -

gór solnych Duchu

Skarbniku – Liczyrzepo!


Połącz widok sielski

ten z lasem liściastym

łzą wiosny kwitnącej

z jesiennym pejzażem.

Złącz ze złotem zieleń!


A dla Siudej Baby

dla bogini Ledy

niewidoczną mnie uczyń -

niewidzialną


Bo dla ciebie. Dla

ciebie – nie wędzonych dziewic

chcę prymulą wydychać –

przemienioną w bursztyn!


Nie chcę w strzępach chodzić

skisłym cuchnąć dymem

i tłumokiem wytaczać się

z krzaków


Uczyń mnie kobietą

Liczyrzepo – Skarbniku

przy źródełku (nie)świętym –

lednickim


Bez-opamiętania

siebie wypijemy

zatracając się – gubiąc

w trawiastym chodniku


Tylko mnie swą dziewczynę

jak z prastarej baśni

Skarbniku mój uczyń

N-i-e-d-o-s-t-r-z-e-g-al-n-ą!


Ten natomiast nie byłby i szanującym się demonem, i stuprocentowym facetem, gdyby z podobnej okazji nie skorzystał. Zrobiwszy swoje, i wbrew oczekiwaniom dziewczęcia nie zabrał jej do swego podziemnego królestwa, ponieważ podobna myśl nawet mu nie postała w kanciastym łbie. Ulotniwszy się więc w diabły, czyli do siebie, Skarbnik – Liczyrzepa jeszcze obdarował kochankę dzieckiem-boginiakiem oraz nie do końca z(rozumianą) legendą.


P.S. Zaprezentowany tekst kiedyś tu był. Zniknął razem z wrzosem10.


  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Larum! Tak bogaty jeszcze po wojnie po wsiach i miasteczkach nasz polski folklor ginie na naszych oczach!

Pamiętam u nas w domu w grudniową śnieżną zawieję wieczorną wizytę "gwiazdorów" ze Śmiercią z Kosą, Muzykantem ze Skrzypkami, Aniołem, Turoniem, Diabłem, Bocianem co Dzieci Nosi i Burczybasem. My-dzieci przelękłyśmy się ich krzyków, śpiewów, harców i muzyki okropnie. Ktoś "ważny" w naszym sanatorium Dzierżążno potem podjął decyzję, żeby tych wizyt zabronić - i tylko RAZ (jako mała dziewczynka) coś takiego widziałam na własne oczy...

Szkoda
avatar
Etnografia już niebawem nie będzie miała żadnego przedmiotu dla swych badań - ot, przekleństwo globalnej wioski :(

Podobnych opracowań jak to oto przed nami jest coraz mniej! Larum!
avatar
Z tą Siudą Babą akurat w Wieliczce nie jest tak znów najgorzej. Powiedziałabym, iż - świetnie :-D Chociażby z uwagi na łatwy zarobek, gdyż w przeciwnym razie można zostać umazaną sadzą czy innym czernidłem :-D
"Siude Baby" na wiek nie zwracają uwagi. Przynajmniej teraz :-D

Serdecznie :)))
© 2010-2016 by Creative Media