Go to commentsA. Sołżenicyn - Rosja na dnie /Strefa władzy. Reformy zniszczenia/2
Text 14 of 253 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrepopular science
Formprose
Date added2017-06-13
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2652

Żadnej podobnej ni drogi, ni opcji nie było: w co byś, bidny człeku, tych *wołczerów* nie wsadził - zawsze trafiały na zdekapitalizowaną przestarzałą produkcję, nie przynoszącą żadnych zysków. A nowi włodarze - chciwi łapacze każdej okazji - jako producenci nie posiadali żadnych doświadczeń, ani nawet jakiegoś osobistego prywatnego w tym swoim interesie *interesu*, nie tylko nie przeznaczając żadnych środków na jego rozwój, lecz, przeciwnie, wysysając ostatnie z byznesu soki żywotne, a dalej choć niech się wali, niech się pali! Nieliczni cwaniacy z kapitałem początkowym małym, ale wdałym, wprost za bezcen skupowali od tych pogubionych owieczek spore w sumie partie tych *wałczerów* - a w ślad za tym konsekwentnie (też za bezcen) upatrzone kęsy własności państwa.


Lecz także i to było zaledwie wierzchołkiem tej istnej góry nieszczęść, albowiem, jak łatwo się domyślić, w porównaniu z ogromem majątku narodowego jednego z najbogatszych krajów świata cała summa summarum kwota tych *wałczerów* co do swojej wartości była istnym zerem zer; *rozdanie*, zapowiedziane Rosjanom, dotyczyło zaledwie UŁAMKÓW 1 % tegoż majątku. I w połowie 1994 r. wysokopostawiony vice-premier Ciubajs, demonstrujący wczorajszym ludziom radzieckim tak dobrze im znaną *stalową wolę*, ogłosił *drugi etap prywatyzacji* z jasnym jej celem, by własność państwa przeszła w ręce NIELICZNYCH obdarowanych (i cel ten był publicznie sformułowany przez samych członków jego aparatu). Przy czym sam ten vice-premier wyartykułował hasło *lawinowości* tego procesu; tzn. jego BŁYSKAWICZNOŚCI, bez żadnych przygotowań, znienacka - dumnie obwieszczając, że *takiego tempa świat nie widział!* (W rzeczy samej, tak kolosalna przestępcza głupota nigdzie jeszcze na tej Matce-Ziemi się nie zrodziła. *Kłusem biegając, zawsze padają!*) Prywatyzację tę wdrażano w całej Rosji z takim samym ślepym brakiem wszelkiego rozumu i tym samym wariackim pośpiechem, jak *nacjonalizację* (1917-18) i kolektywizację (1930) - tylko ze znakiem przeciwnym.


Czy wiodła tych wyższych prywatyzatorów fałszywa teoria, że jak już tylko cała własność rozśrodkuje się w ręce prywatne, natychmiast sama przez się zrodzi się także wolna konkurencja, i odtąd każda produkcja nareszcie będzie efektywna - wyłącznie przez to, że zmienił się jej właściciel? Gaj-Ciubajskie reformy przeprowadzano w duchu Marksa: jeśli rozdać ludziom środki produkcji, zaraz, jak za dotknięciem tej różdżki, nastanie kapitalizm, i wszystko pięknie samo *zaskoczy* jak trzeba i już dalej pójdzie, jak po tym maśle.


Ten *drugi etap* zaczęto wdrażać od lata 1994, i w ciągu kilku miesięcy przeprowadzono totalne i praktycznie bezpłatne rozdawnictwo majątku państwa w ręce wybranych chętnych.


Jedynie od czasu do czasu w gazetach pojawiały się wówczas doniesienia o sensacyjnym rozkradaniu dóbr narodowych. A sami Rosjanie, nie mając zielonego pojęcia o wszystkich tych skrytych cenach i tajnych machinacjach, na własne oczy widząc, co się dzieje, z bezbłędną intuicją cały ten *proces* nazwali *zachwatyzacją*.


A przecież ze względu na ogrom wielu socjalistycznych radzieckich kombinatów - niemożliwym było ich w prezencie *wręczanie* pojedynczemu właścicielowi. Wcale się tym nie przejmując, ekipa Ciubajsa ćwiartowała takie megakombinaty na 20-30 *ochłapów* (rozdzierając JEDEN całościowy technologiczny cykl i unicestwiając tym samym w ogóle wszelką dalszą jego pracę) - po czym rozdawała w upatrzone i już rozstawione kolesiów łapy. (Podobny los dotknął także niektórych zakładów zbrojeniowych - te również sparaliżowano podobnymi cięciami i jako części łączono potem ze znanymi firmami zagranicznymi w *kooperacje*. Do jakich konsekwencji dla rosyjskiej obrony proces ten doprowadzi - łatwo sobie wyobrazić.)


Pewna nieoczekiwana pętelka w biegu wydarzeń pozwoli nam ujrzeć ten fenomen jeszcze bardziej ostro. Kapryśna ta pętelka oto czym była:  ni z gruszki, ni z pietruszki powołaniem w styczniu 1994 r. amurskiego gubernatora, Władimira Poliewanowa, wieloletniego kołymskiego geologa - na głowę Komitetu d/s Zarządzania Majątkiem Państwa. W ten sposób otworem stanęły przed nim wszelkie archiwa dokumentujące, JAK i GDZIE ten niewyobrażalny majątek w ciągu ostatnich miesięcy tak błyskawicznie wyciekał, wyparowywał i tajał. I jako człowiek czci i honoru Wł. P. Poliewanow już 18.01.1995 r. przekazał premierowi rządu demaskatorski swój raport nt. dziejącej się wszędzie dookoła w biały dzień grabieży. (Raport ten - dzisiaj już znany - Wł. P. Poliewanow *Technologia gigantycznego przekrętu*, Moskwa 1995 - to krzyczące fakty, liczby,  horrendalny rozmiar przestępstw w tym procederze, w jaki dokładnie konkretny sposób i czyimi rękoma prowadzono totalną demolkę gospodarki narodowej, np. kiedy 51% *Uralmaszu* przejął tylko jeden człowiek, a inny kupił 210 mln akcji *Gazpromu* po cenie marnych 10 rubli za papierek, a więc - za darmo. Ogromny Samochodowy Zakład Lichaciewski *sprzedano* po cenie 250 razy niższej od jego wartości: jedynie za 4 mln. Krasnojarski Kombinat Aluminium *poszedł* na rzecz kupujących braci Ciornych 300 razy taniej! itd., itp., itd.) I jakiż był efekt powalającego tego raportu? W CIĄGU TRZECH DNI, 21.01.1995 r. Poliewanow został zdjęty z funkcji przewodniczącego, żeby *nie przeszkadzał w reformach Ciubajsa*.


Co prawda, już po roku, 22.01.1996 r., wszyscyśmy z ust samego Prezydenta usłyszeli przyznanie, że w tej Ciubajsowskiej prywatyzacji *sprzedawano wszystko, co tylko da się, za wszelką cenę, jednak samo państwo nic w zamian nie otrzymało*. Zresztą powiedział to tylko raz, mimochodem - i więcej do tego nie wracał.

  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media