Go to commentsInaczej niż zazwyczaj - opowiastki wigilijnej cz. 2
Text 27 of 54 from volume: Bywanie w akapitach
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2018-12-08
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1152

Zdumiona sekretarka sięgnęła po podanie pana Janka. Prosił o trzydniowy urlop. 

- Przecież zawsze, przez te wszystkie lata trzeba było go dosłownie siłą ekspediować na należny raz w roku wypoczynkowy! Niezmiennie zachowywał się jak pracoholik, nie potrafiący odpocząć od pracy! - pomyślała. 

- Panie Janku! Czy coś się stało?! 

Odchrząknął niepewnie i niewyraźnie wyrzucił z siebie potok słów, z którego wywnioskowała, że wzywa go jakaś pilna rodzinna sprawa. Ale mówić o tym nie chciał. 

Szef również był zaskoczony. Bez zbędnych ceregieli zaakceptował urlop. Domyślał się, że rzecz idzie o coś niezwykle ważnego i nie cierpiącego zwłoki. 


Jan stał na peronie jak skazaniec. Nawet nie czuł wiatru, który smagał niemiłosiernie, a jesionka nie chroniła dostatecznie przed grudniową zawieją. Nie mógł opędzić się od natłoku pytań galopujących pod czaszką: 

- Czego tak naprawdę chce Hanka?! Skąd te jej rozpaczliwe prośby o spotkanie, o jego przyjazd?! W imię czego zakłóca cenny spokój?! W co znowu się wpakowała?! I wreszcie: 

- Czego ona oczekuje?! 

Natrętne myśli przerwał szczekający głos z megafonu, informujący, że `Pociąg do Warszawy...` 

Sprawdził, czy bilet jest na swoim miejscu - w bocznej kieszeni jesionki; czy neseser jest porządnie domknięty... Powolnym krokiem skierował się do drzwi wagonu. Zajął miejsce w przedziale dla niepalących i na szczęście do tego przedziału nie dosiadł się żaden pasażer. Mógł więc śmiało próbować porządkować rozpędzone myśli. 


Okazały gmach szpitala znajdował się na obrzeżach miasta, otaczały go wysokie drzewa, tworzące imponujący park. Wzdłuż alejek ustawione były drewniane ławki. Latem musiało być tu pięknie, ale Janek nie miał głowy do podziwiania uroków tego malowniczego miejsca. 

Wszedł przez przeszklone drzwi do holu. Zostawił w szatni jesionkę. Nałożył foliowe ochraniacze na buty i wolnym krokiem podszedł do windy. Ta powiozła go na czwarte piętro - wprost na wskazany w liście oddział. 

Ponownie przez głowę przemknęły uparte pytania i niepokój. Niepokój o losy siostry. Miał nadzieję, że za chwilę usłyszy wyczerpujące odpowiedzi. 


- Zrozum, gdybym była zdrowa, o nic nie śmiałabym ciebie prosić. Wiem ile w życiu zaprzepaściłam, ile bezpowrotnie przekreśliłam, co straciłam. Nigdy niczego od ciebie nie oczekiwałam, nie niepokoiłam cię. Żyłam na własny rachunek, tak jak umiałam, a właściwie, tak jak nie umiałam... 

Wiem, masz swoje życie, własne sprawy i te cholerne zasady! Ale uwierz, nie miałam do kogo zwrócić się o pomoc. 

Janek przerwał nerwowo siostrzany wywód, kończąc z przekąsem zaczęte przez nią zdanie: 

-... więc przypomniałaś sobie, że masz brata! Brata, o którym zapomniałaś dawno temu! Teraz, kiedy ci bieda! Kiedyś... tyle wstydu! Nie dawałaś znaku życia! Rodzice odchodzili od zmysłów! 

- Janku! Posłuchaj, proszę, pozwól coś wyjaśnić, bo nie mam wystarczająco dużo sił, by długo mówić... 

Szczupłą dłonią sięgnęła do szafki stojącej przy łóżku. Wyjęła z szuflady kopertę i podała bratu. 

- To moja córeczka - Janka, Janeczka. - wskazała na niewielką kolorową fotografię. 

- Ma pięć lat. W tej chwili jest w pogotowiu rodzinnym. Na kartce zapisałam ci adres i telefon. Ona czeka na ciebie. Powiedziałam, że po nią przyjedziesz, że zaopiekujesz się nią, że spędzi u ciebie Święta, bo jesteś... dobrym człowiekiem. Janku...! Ona czeka. 


*** 

Janeczka w tramwaju nawet na chwilę nie przestawała szczebiotać: 

- Wujku, kupimy te okrągłe ciasteczka, te z galaretką, dobrze? Takie bardzo lubię! A potem pojedziemy do ciebie i zrobimy herbatkę. Ja umiem robić herbatkę, bo jestem już duuża! Będziemy grali w warcaby! Umiem, wujku, sama wiązać buciki! Zobaczysz - będzie fajnie! Mama mówiła, że lubisz grzeczne dzieci, a ja jestem baardzo grzeczna! I będę ci malowała ładne obrazki, i będę bez płakania chodziła do przedszkola, i będę jadła te niesmaczne zupy z mlekiem! A potem, gdy już mama będzie zdrowa, przyjedzie do nas! Zobaczysz, będzie faajnie! 

Janek jak echo powtórzył: 

- Będzie fajnie... 


Wigilia w domu Janka była inna, niż wszystkie dotychczasowe. Właśnie nakrywał stół białym obrusem, a Janeczka ustawiała na nim talerze, komenderując z powagą i namaszczeniem: 

- Jeden talerz dla Jaanka.... 

- Jeden talerz dla Janeeczki... 

- Jeden talerz dla gościa, który może nie ma doomku...


Zadzwonił telefon. W słuchawce Janek usłyszał znajomy głos - głos, którego nie spodziewał się usłyszeć, głos Małgosi: 

- Dobry Wieczór, Jasiu! Chcę ci życzyć wspaniałych, zdrowych i pogodnych Świąt. Wczoraj odwiedziłam naszą starą firmę i sekretarka przekazała mi zaskakujące nowiny! I... daj mi znać, jeśli będziesz potrzebował jakiejkolwiek pomocy. 




cdn...

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Z przyjemnością przeczytałam obie części. Fajnie, że c.d.n. :D
avatar
Cdn będzie jutro, bo są jeszcze 2 części.
Dziękuję za czytanie. :)
© 2010-2016 by Creative Media