Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2020-03-31 |
Linguistic correctness | - no ratings - |
Text quality | - no ratings - |
Views | 964 |
gdybym znał łacinę, grekę, albo
w ogóle którykolwiek
ze starożytnych języków
całe dnie wyklinałbym w nim na pewnego
polityka (łatwo domyślić się, o kogo chodzi)
obrzucałbym ekran telewizora
kolorowymi wiązankami (każda - ciężka
jak żeliwny pomnik, albo cokół
z którego ten został strącony)
aż w końcu byłoby prawie
jak w 1997 roku
powódź kwiatów zalałaby kraj
już widzę te fale
kilkusetkilogramowych forsycji
uderzające o ściany Sejmu
potoki rwące przez Czerską i Nowogrodzką
wulgarne neoIliady, neoOdyseje
w których toną i jednocześnie którymi
zostają zgnieceni (sic!), niczym robactewka
ledwie widoczne rybiki
mocni w gębie mężowie stanu
drugie, czwarte damy
niemal słyszę swój twardy ton
widzę atrament na zżłókłych z nowości
zwojach (piętrowe, metaforyczne bluzgi
zapisują się same)
wyobrażam sobie krajobraz
po opadnięciu ciężkich wód
zamiast gniazd żmij - biblioteki i muzea
gabloty mieszczące joby w sanskrycie
hieroglificzne
przekleństwa na grubych niczym cumy
sznurach (która partia nie wytrzyma
i powiesi się pierwsza? no, śmiało! - krzyknę
wiedząc, że choć i tak zaraz
będzie jak dawniej
ale przynajmniej sobie ulżyłem
i coś zostanie dla przyszłych pokoleń)