Text 36 of 191 from volume: to jest już koniec
Author | |
Genre | poetry |
Form | blank verse |
Date added | 2020-07-28 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1191 |
założone kajdany
w okowach spoczywa dzień i noc
zakładnicy własnego ego
zakładnicy mamony
zapięte pod szyją
liczą na innych
bo sami nie mogą wiele dać
tłumaczą tą potrzebę zyskiem nie licząc strat
człowiek bezsilny poddaje się wilkom
wierzy że tak wygląda świat
umierać można w każdej chwili
narodziny nie zawsze są po naszej stronie
chwiejny świecie upadasz do stóp
upadasz na łeb złamany kark
dzikie konie są wolne
choć też przetrzebiane na szpachlówkę
bez podziwu bo można zniszczyć całą naturę
ogłoszeni bogami mówią że Stwórcy nie ma
wszystko iluzją pędzlem po szkle
wiatr brudny woda mętna
oddycham i spijam słowa z ust
upadasz na łeb na kark złamany
(vide stosowne wersy)
ikony z okien lecą na bruk
naród ma dość pękają ściany
i nie dziwota mój kochany
ratings: perfect / excellent
zaledwie parę miesięcy odbywała się kampania wyborcza, kiedy to obecne władze najmniejszym słowem nawet nie zająknęły się na temat takich przygotowywanych przez siebie projektów jak "5 dla zwierząt" czy zmiana przepisów antyaborcyjnych /które wszak dotyczą masy Polaków - w tym tych w wieku prokreacyjnym oraz następnego pokolenia/.
Ale to już było
I nie wróci więcej.
I choć tyle się zdarzyło,
To do przodu się wyrywa głupie serce.
/M. Rodowicz, AD 2000/
Życie NICZEGO Polaków nie uczy. Naiwność nasza jest jak Mount Everest - i każdego roku wciąż tylko /o całe 8 mm!/ rośnie
(patrz nagłówek)