Author | |
Genre | nonfiction |
Form | prose |
Date added | 2020-09-09 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 695 |
Z kradzieżami tekstów i zdjęć w internecie można sobie poradzić... Jak?
W Internecie często dochodzi do naruszania praw autorskich. Są ludzie, którzy robią to nagminnie i bezkarnie… Ale do czasu! Ustawa o prawie autorskim z 4 lutego 1994 roku za naruszenie praw autorskich i wykorzystanie ich bez zgody autora przewiduje dwa rodzaje odpowiedzialności: cywilną i karną.
Publikując kiedyś swoje artykuły na łamach Wiadomości24, jeden z nich chciałam uzupełnić po pewnym czasie zdjęciami. Co też uczyniłam. Tekst ponownie wrócił do moderacji. Po paru godzinach dowiedziałam się nagle, że jest on już opublikowany na pewnym portalu społecznościowym. W całości, bez podania nazwiska autora. Nie powiem, zdziwiłam się. Napisałam o tym fakcie e-maila do wydawcy i oto co mi on poradził:
— „Proponuję zatem skontaktować się z administratorem tej strony i... wystawić mu rachunek za naruszenie praw autorskich... Takie praktyki są niedopuszczalne, ktoś przywłaszczył Pani tekst, w dodatku nie podpisał go. W razie problemów z zarządcą strony proszę nam dać znać”.
Ucieszyłam się tą odpowiedzią, bo przecież redakcja ma zawsze większą siłę przebicia niż pojedynczy autor. Zrobiłam tak jak mi wydawca poradził i napisałam do administratora tegoż portalu maila z prośbą o usunięcie mojego tekstu. Niestety, bez echa. Za dwa dni ponowiłam prośbę, za kolejną poradą wydawcy:
— „Proszę jeszcze z dobę poczekać, a potem wysłać ostrzeżenie, że jeżeli materiał nie zniknie, zajmie się nim dział prawny Grupy Wydawniczej Polskapresse...”.
No to czekałam. I co? I dalej zero reakcji. Administrator milczał jak zaklęty, a mój tekst nadal widniał na głównej stronie jego portalu.
Celowo nie podaję nazwy owego portalu społecznościowego, ażeby jego nieuczciwym założycielom nie robić darmowej reklamy.
Ponownie weszłam w kontakt z wydawcą, meldując co i jak. Po chwili dostałam jego odpowiedź o treści:
— „Pani Michalino, redaktor naczelny zadecydował, że jednak puścimy Pani tekst o kradzieży :) Napisał już w imieniu redakcji do właścicieli serwisu... Czekamy na dalszy rozwój wypadków”.
I w końcu się doczekaliśmy. Tekst mój zniknął ze „złodziejskiego” portalu. A jego administrator, kajając się, gorąco mnie przeprosił. Podziękowałam więc kolejnym mailem redaktorowi naczelnemu za pomoc:
— „Panie Tomaszu, właśnie napisał do mnie administrator rzeczonego portalu z przeprosinami za wykorzystanie mojego tekstu bez mojej zgody. Na moje prośby nie reagował, ale na Pańską niemalże natychmiast i tekst dzisiaj zniknął z jego strony. Dziękuję za pomoc i pozdrawiam!”. — W odpowiedzi redaktor mi odpisał:
— „Pani Michalino, znalazła Pani bardzo sympatyczne wyjście z tej przykrej sytuacji. Uśmiechnąłem się, gdy przeczytałem komentarz. Pozdrawiam”. — Kończąc naszą korespondencję, odpowiedziałam:
— „Miło mi, że się Pan uśmiechnął. Bardzo lubię uśmiechniętych ludzi. A co do wyjścia… No cóż, myślę, że prawdziwego dziennikarza obywatelskiego poznaje się nie po tym jak zaczyna, ale po tym jak kończy.... To taki żarcik, ale wiele w nim prawdy. Dziękuję za pozdrowienie i również pozdrawiam!”.
Potem — zupełnie przez przypadek — jeszcze wiele razy napotykałam na swoje teksty, a także zdjęcia (napotykam jeszcze i dziś) na Facebooku, na niektórych portalach społecznościowych i blogach.
Za każdym razem wtedy reagowałam i reaguję... i za każdym też razem byłam i jestem bardzo przepraszana... I to mi wystarcza.
Pod przeprosinami dostawałam także różne komentarze. Większość miłych. Cytuję trzy z nich (nazwiska pozostawiam tylko dla swojej i redakcji wiadomości):
— „Spróbuj doszukać się w tym pozytywów. Skoro Ciebie `piratują` to przecież znaczy, że Twój tekst jest przedmiotem pożądania”. WA
— „Oczywiście, że to miłe, kiedy teksty podobają się, są czytane i wykorzystywane dalej, ale powinno to się odbywać za zgodą autora, albo przynajmniej z podaniem linku do źródła. Takie przywłaszczanie sobie czyjeś pracy jest bezprawne... i niemiłe”. GraK
— „Ja bym tę kradzież potraktował nieco jako komplement... Ukradli bez podawania autora czy z? A może po prostu niech zapłacą za używanie?”. GW
Jakkolwiek by nie było, myślę, że w przypadku kradzieży tekstów, czy fotografii, zawsze powinniśmy reagować. Porządek musi być. Ale powinniśmy to robić z poczuciem humoru, bez mściwości. Mściwość, podobnie jak nienawiść, to cecha ludzi o niskim poziomie kultury osobistej.
ratings: perfect / excellent
po to, by z nią do końca życia chodzić po prośbie
ratings: perfect / excellent
Na szczęści chyba od ponad roku nie musimy reagować na jego impertynenckie zaczepki, chociaż kilkakrotnie w innym wcieleniu się tutaj pojawiał.
Janko, chyba wiem, o kogo Ci chodzi. Też miałam z nim styczność. No cóż, wiele jest takich ludzi, którzy postępują podobnie i nie potrafią się z tym pogodzić... że zostali przyłapani i brną w kłamstwie dalej.
A takich wcielonych w inne postaci/nicki to i ja doświadczyłam. :D Obrażali mnie, prowokowali, ale kiedy się zorientowali, że ich rozszyfrowałam i nie mam zamiaru dać się wciągnąć w ich intrygi, nagle, o dziwo, dawali mi spokój, przestając nawet publikować swoje teksty, pozostając na dwóch/trzech wcześniej opublikowanych pozycjach.
Takie osoby bez zasad najlepiej ignorować. W końcu same się znudzą swoimi intrygami... i zaczną atakować innych. Bo tak już muszą. Muszą pluć jadem nienawiści na lewo i prawo, by się nim samemu nie zadławić. ;D
Żal mi takich ludzi, bo sami nie wiedzą jak wiele tracą z życia, które przecież może być przyjemne, radosne... spokojne.
Hardy, i Ciebie dotknął ten proceder? Na FB jakoś dziwnie nie przepraszają. Miałam tam dwie kradzieże. Z tego co wiem, a ile nie wiem... to nie wiem. ;)