Go to commentsIwan Turgieniew ''Wiersze prozą''/ ''O, jakie piękne, jak świeże były róże...''
Text 11 of 146 from volume: Tłumaczenia na wasze
Author
Genrephilosophy
Formprose
Date added2020-12-28
Linguistic correctness
Text quality
Views1208

Gdzieś kiedyś, dawno, dawno temu przeczytałem czyjś wiersz. Szybko o nim zapomniałem, lecz pierwszy jego wers został w mojej pamięci na zawsze:


O, jakie piękne, jak świeże były róże...


Za oknami już zima; mróz oszronił szyby; w ciemnym pokoju pali się tylko jedna świeca. Siedzę sam, okutany pledem w fotelu w kącie; a w głowie wciąż dźwięczą słowa:


O, jakie piękne, jak świeże były róże...


I widzę siebie przed niskim okienkiem podmiejskiego rosyjskiego domu. Letni wieczór łagodnie przechodzi w noc, ciepłe powietrze pachnie lipami i rezedą, a na parapecie, oparłszy się na wyprostowanej ręce i odchyliwszy nieco w bok głowę, siedzi dziewczyna - i w milczeniu uważnie śledzi niebo, jakby czekając pojawienia się pierwszych gwiazd. Jakżeż natchniony jest wyraz jej zamyślonych oczu, jak wzruszająco niewinne są rozchylone, pytające usta, jak spokojnie oddycha jeszcze nie do końca rozwinięta dziewczęca pierś, jak czysty i delikatny jest jej profil! Nie mam odwagi odezwać się do niej - ale jakżeż jest mi ona droga, jak boleśnie tłucze się moje serce!


O, jakie piękne, jak świeże były róże...


A w pustym pokoju robi się coraz ciemniej... Wosk palącej się świecy zaczyna trzeszczeć, ruchliwe cienie kołyszą się na niskim suficie, mróz skrzypi i tężeje za ścianą - i ni stąd ni zowąd dolatuje czyjś nudny, starczy szept...


O, jakie piękne, jak świeże były róże...


Pojawiają się też inne obrazy... Słyszę dźwięki pianina i wesołe rozmowy i śmiechy rodzinnego wiejskiego życia. Dwie jasne główki, przytulone jedna do drugiej, wpatrują się we mnie swoimi rozświetlonymi oczętami, rumiane policzki z trudem powstrzymują śmiech; dzieciaki trzymają się za wszystkie rączki, i wzajemnie się przekrzykują ich dźwięczne kochane głosiki; nieco dalej w głębi przytulnego pokoju inne, kobiece dłonie, zręcznie poruszając paluszkami, biegną po klawiaturze starego pianina - i energiczny lannierowski walc nie jest w stanie zagłuszyć gniewnego posapywania patriarchalnego samowaru, stojącego na stole...


O, jakie piękne, jak świeże były róże...


Płomyk świecy maleje i w końcu gaśnie... Któż to tak kaszle - tak ochryple i głucho? Zwinięty w kółko tuli się i drży u moich stóp stary mój pies, jedyny mój towarzysz... Robi mi się zimno... Zaczynam marznąć... I wszyscy oni już umarli... umarli...


O, jakie piękne, jak świeże były róże...

  Contents of volume
Comments (5)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
"Nie czas żałować róż..." A kiedy nadejdzie czas, żeby się zatrzymać i pomyśleć o różach, kiedy były jeszcze świeże?
avatar
Piękny obraz i dojmująca refleksja.
To ten rodzaj tekstu który bardzo trafia do mnie i zapewne kiedyś, zupełnie niezależnie napiszę podobny.
avatar
Tak. Zadziwia fakt, że ten tak nowoczesny w wyrazie tekst został napisany... 150 lat temu?? Gdyby nie ta świeczka, myślałbyś, że powstał w którymś z naszych polskich przytułków AD 2020 r.

Proza Iwana Turgieniewa to uniwersalny, wszędzie pod każdą szerokością geograficzną zrozumiały fenomenem. Jej głęboko ludzki filozoficzny przekaz przetrwa wszystkie - nawet te najgorsze! - czasy
avatar
Ładnie namalowany obraz.

Pozdrawiam serdecznie:)
avatar
Napisałam

...pod każdą szerokością geograficzną zrozumiały FENOMEN.
© 2010-2016 by Creative Media