Text 24 of 32 from volume: W miesiącach rozkwitających hiacyntów
Author | |
Genre | philosophy |
Form | poem / poetic tale |
Date added | 2021-03-18 |
Linguistic correctness | |
Text quality | |
Views | 1016 |
Posiniały chude stopy marca... (Jan Rostworowski)
Nie zdejmę marca z krzyża
Panie Poeto,
Cierpi Bóg, ale się uśmiecha
przylaszczką
A mnie bardzo boli
to Jego rozbite kolano
i droga przez mękę,
na które przyłożę
zamiast liścia podbiału
bandaż z własnego serca
18.03.2021
ratings: perfect / excellent
Pozdrawiam:)
Plecy ze śladem ran uciskanych przez belkę, lecz nie tylko. Wcześniej: biczowanie flagri. Na karku pasemka krwi od cierniowej korony. Rozbite lewe kolano. Krwawe wybroczyny pośrodku czoła, rozległe stłuczenia w obrębie prawego oczodołu. Dodatkowe urazy na prawym ramieniu oraz pod lewą pachą wskutek zrywania szat z maltretowanego Człowieka. Dziura po gwoździu usytuowana na wysokości nadgarstka prawej ręki. Odcisk obu dłoni ukazuje tylko cztery palce. Jedna na drugiej ułożone pięty, przybite długim gwoździem, gdzie lewą stopę zalewa wielka plama krwi. Z rany w boku naciek otoczony surowiczym płynem.
Najpiękniejszy z Synów ludzkich, przez którego śmierć przeniknęła przeźroczystość Życia.
Wciąż pachnie gorzka mirra.
Wyjątkowo serdecznie :)