Go to commentsRozdział 35. Kochały go gospodynie domowe, służące, wdowy, a nawet pewna pani - technik dentystyczny /4
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2022-03-07
Linguistic correctness
Text quality
Views696

Dosłownie przed nim na sekundę zatrzymała się dziewczyna. Zadarłszy głowę, popatrzyła na błyszczący cyferblat zegara nad wejściem do poczty i poszła dalej. Miała na sobie szorstki płaszczyk, krótszy od sukienki, i błękitny beret z dziecinnym pomponem. Prawą ręką przytrzymywała szarpaną przez wicher połę płaszczyka. Serce komandora zabiło jeszcze wcześniej, zanim ją rozpoznał. I poszedł za nią po mokrych płytach chodnika, mimowolnie trzymając się od niej na dystans. Czasami zasłaniali ją przechodnie, i wtedy schodził na jezdnię, wpatrując się w Zosię z boku i obmyślając tezy nieuchronnej z nią rozmowy.


A ta zatrzymała się na rogu przed sklepikiem galanteryjnym i zaczęła oglądać brązowe męskie skarpetki, kołyszące się na sznurku. Ostap rozpoczął swój patrol niedaleko.


Na samym brzegu chodnika gorąco dyskutowali dwaj panowie z aktówkami. Obaj byli w jasnych lekkich płaszczach, spod których wyglądały białe letnie spodnie.


- Odszedłeś pan w samą porą z *Herkulesa*, Iwanie Pawłowiczu. - mówił jeden z nich, przyciskając do piersi swoją aktówkę. - Teraz tam istny pogrom, czystki wprost straszne.

- Tak, słyszałem. Całe miasto o tym trąbi. - westchnął ten drugi.

- Wczoraj wywalili Skumbriewicza, - przymilnie odrzekł ten pierwszy. - Taki był ścisk, że nie można było się przebić. Początkowo wszystko szło z kulturką. Skumbriewicz tak nam o tej swojej biografii opowiedział, że nawet zebrał owacje. *Ja, powiada, urodziłem się między młotem a kowadłem.* Myślał tym sposobem podkreślić, że jego rodzice byli kowalami. Ale potem ktoś z publiki zapytał: *Powiedzcie nam, pan przypadkiem nie wiesz, gdzie był ten dom targowy ``Skumbriewicz i Syn - Towary Żelazne``? Czy to nie pan ten Skumbriewicz?* A ten durak wtedy palnął jak ten łysy o beton: *Nie jestem Skumbriewicz, jestem jego synem.* Wyobrażasz sobie pan, co teraz z nim będzie? Pierwsza kategoria jak w pysk strzelił.

- Tak, towarzyszu Weinetorg, takie surowe czasy. A dzisiaj kogo wezmą pod lupę?

- Dzisiaj wielki dzień! Na tapecie jest Bierłaga, ten, co ratował się domem wariatów. A po nim sam Połychajew i ta jego żmija, Sarna Michajłowna, jego morganatyczna żona. W *Herkulesie* nie dała ludziom wprost odetchnąć. Przyjdę na dwie godziny wcześniej, bo inaczej się tam nie dostaniesz. Oprócz tego Bomze...


Zosia poszła dalej, więc Ostap już się nie dowiedział, co się stało z tym nieszczęsnym Bomze. Jednak nic go to nie obchodziło. Naczelna fraza rozmowy z dziewczyną była już gotowa. Komandor szybko ją dogonił.


- Zosiu, - powiedział - przyjechałem, i tego faktu nie da się zignorować.


Powiedział to tak głupim tonem, że panienka aż się cofnęła, i Wielki Kombinator zrozumiał, że popełnił następny fałszywy krok. Zmienił więc intonację, mówił szybko i dużo, użalając się na sytuację, powiedział, że młodość minęła całkiem nie tak, jak to sobie wyobrażał w dzieciństwie, że życie okazało się prostackie i niskie jak jakiś klucz basowy.


- Czy pani wie, Zosiu, - w końcu powiedział, - że na każdego człowieka, nawet tego partyjnego, słup powietrza wywiera ciśnienie o wadze 214 kilogramów? Pani tego nie odczuwa?


Zosia nie odpowiedziała.



1931

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Każde czystki i każde draństwo znajdzie swoje uzasadnienie.
avatar
Czystki, więzienia i wojenne pogromy są po to, żeby nie było aborcji.

W jak najbardziej chrześcijańskim świecie w czasie II wojny światowej w ciągu zaledwie 6 lat w ten sposób pozbyto się ponad 60.000.000 ludzi
© 2010-2016 by Creative Media