Go to commentsszczęśliwe świnie, które nigdy nie zobaczą nieba
Text 125 of 213 from volume: międzyczas
Author
Genrepoetry
Formblank verse
Date added2018-05-09
Linguistic correctness
Text quality
Views1606

po drzewach skarlałych wspina sie

cieplejsza pora roku. przez zimne blizny

przeciska stwardniałe miazgi niepowodzeń.

gdyby wcisnąć w nią krwawe życie

mogłaby zostać dziwką.

piątą porą kurewskich zmagań

z wszechobecnym ociepleniem.


skanuje nieobyczajne dygresje

i widać że ucieka z niej skrywana

lubieżność, a pod płaszczykiem mentalnego

dzielenia sie upudrowaną moralnością,

stękają miarowo jej przekrwione pośladki,

napakowane niedosytem.


niewiosenne soki nabrzmiałe niedotykaniem,

pękają od słów nieprawdziwej pomyślności,

gotowe dać dupy byle podmuchowi wiatru.

wystarczy kawałek nieba i plasterek słońca,

a może tylko ściana, żeby nie mogła uciec

przed tym, co lubi najbardziej.



https://youtu.be/yVhkJxgWjz0

  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Mięsista, krwista męska zbuntowana liryka w stylu "jechał go sęk", "po bandzie" i "w mordę jeża kolczastego".

Podobnie jak pewna celebrytka ja to kupuję.

Na pniu
avatar
Też kupuję :p
avatar
Wbrew tytułowi wiersza są w naszym świecie także inne, wyzwolone superowe świnie z wolnego wybiegu, które codziennie - nawet zimą - widują lepsze plasterki także lepszego słońca, i ich życiowe szczęście nie ma granic.

Ps. I jak to możliwe, że pod utworami dwóch tak różnych Poetów już kolejny raz marudzę o tych tak mało poetyckich i - jak widzimy - wszędobylskich stworach??
© 2010-2016 by Creative Media