Go to commentsParafrazując Marie Louise Kaschnitz. I siebie
Text 58 of 62 from volume: Przejrzystość
Author
Genrephilosophy
Formpoem / poetic tale
Date added2018-10-25
Linguistic correctness
Text quality
Views1768

Wody podskórne:

Całe pagóry lat

Wyrównują tę

Złą porę

Czas zapiekły rozpaczą

Czarną jak torf.


Błękitny liść

Szpadel. Mogiły

Opróżnia. Tnąc.

I patroszy skarbów

Pieczary nachylony

Drąży poza

Zimną nagość

Niebiańskich znaków


Aż pamięć

Tryska

W pociemniałym

Lustrze gruntowych

Wód. Najbielsze

Połyskuje z bieli

Najcierpliwszą gwiazdą.





  Contents of volume
Comments (6)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Rozpacz w kolorze czarnego torfu zamienia się w najczystsze źródło nadziei...
Pięknie.
avatar
O kościach? Niezłe.
Przekopać cały glob, to by było.
Godżilla powinna leżeć, tzn Jej szczątki, gdzieś w okolicach Tokyo.
Wiersz, bez meduzy oblizującej się po ryju, tzn, bez słów niezbędnej krytyki, która ożywia obraz, jest, ma, to coś. Odwołując się do postaci świętych - z Różewicza. A nawet Gombrowicza. Słów niewiele, ale za to duża... ogromna przestrzeń zagospodarowana po profesorsku.
avatar
Dla mnie o ziemi mokrej i szpadlu w niej wbijanym ,który rozwiera ziemię a tam kolor niebieski fluorescencyjny.
Jak baśń o przodkach naszych.
Tak to odbieram - a wiesz podoba się bardzo.
avatar
Masz u mnie kawę, w tawernie Sonnenblumenschein. Chętnie Cię zaproszę po prostu po to, bym mógł przeczytać wiersz. Właśnie o Sonneblumenschein.
avatar
Piszesz tak, że podziwiać, Befano.
avatar
Wspaniały wiersz.Cóż, pisze Pani tak,ze faktycznie dech zapiera.
Dziękuję pozdrawiam bardzo serdecznie.
© 2010-2016 by Creative Media