Go to commentsJAK ZWALCZYĆ HEJT 3 z 4
Text 3 of 4 from volume: JAK ZWALCZYĆ HEJT
Author
Genrehumor / grotesque
Formdrama
Date added2019-01-23
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1186

AKT 2



scena 7



Pokój hotelowy.

Ewa i Aśka wchodzą do pokoju, ciągnąc walizki na kółkach. Stawiają walizki, zamykają drzwi, zdejmują kurtki i wieszają je na wieszaku. Ściągają buty i wchodzą w głąb pokoju.



AŚKA

No, nareszcie. To już prawie szósty miesiąc, zmachana jestem.

EWA

No to sobie klapnij na łóżku. Pewnie. Najlepiej, to ty się połóż i tyle.

AŚKA

Oj, chyba tak. He, he, he...

(kładzie się na łóżku)

No, nawet niezły ten recepcjonista, co?


Ewa zaczyna rozpakowywać jedną z walizek, układa rzeczy swoje i Aśki.

EWA

Niczego sobie.

AŚKA

A może byś go tak sobie poderwała? Co? Ewka?

EWA

Może?... Przystojny, miły, kulturalny...

AŚKA

Ale?

EWA

Ale jak on pracuje w hotelu...

AŚKA

To codziennie ma jakieś okazje, nie?

EWA

Pewnie tak.

AŚKA

Złe podejście. Ty masz sobie znaleźć faceta na `na razie`. Pamiętaj... Pewnie, są tacy, jak Casanova... Że nie potrafią tylko z jedną. Ale tak ogólnie, to wszystko zależy od nas... Pamiętaj. A na pewno bardzo dużo. Ja wcale nie mówię, żeby faceta maksymalnie eksploatować. Nie, nie. Chodzi o to, żeby wiedział, co może ewentualnie utracić. Wielopłaszczyznowo. Dobre słowo. I dopasować to do tego konkretnego typka. Bo jeden się będzie dobrze zachowywał tylko na krótkiej smyczy, a drugi może mieć i długą. Ale smycz.

EWA

Treserka się znalazła.

AŚKA

Tak. Treserka. Tylko, że ja wiem, że ja też mam smycz. Bo to jest taka specjalna, z dwiema obrożami. Rozumiesz?

EWA

Jakoś mi do głowy nie przyszło w liceum, że będziesz kiedyś moją nauczycielką. Prawdziwy z ciebie belfer.

AŚKA

He, he, he... Krytyk literacki się znalazł, he, he... Kładź się, nie łaź tak.

EWA

Muszę to wszystko poukładać. A gdzie jest...


Rozlega się PUKANIE do drzwi.

EWA

Proszę.


Wchodzi KELNER.

KELNER

Dzień dobry. Przyniosłem paniom dwie herbaty. Melisa. Bardzo proszę. Postawię na stole.


Kelner stawia na stole dwie duże przeźroczyste filiżanki z herbatą. Ewa szuka czegoś w swojej torebce.

EWA

Chwileczkę...

KELNER

A nie, nie. To jest taki gratis od firmy. Na powitanie. Tak mi przekazał pan Darek z recepcji. Jeżeli chciałyby panie skorzystać z naszej restauracji, to zapraszamy do godziny dwudziestej drugiej. Życzę miłego pobytu.

EWA

Dziękujemy panu bardzo.

KELNER

Do widzenia.

AŚKA

Do widzenia.


Kelner wychodzi.

AŚKA

Kurczę, jaki Wersal. Ewka, chyba zrobiłaś na nim wrażenie. Bo przecież nie ja.

EWA

Przecież to ty tak narzekałaś. Prawie się rozpłakałaś. Sam ci zaproponował melisę...

AŚKA

Z zawodowej grzeczności. Ciężarówa z problemami...

EWA

Świetnie zagrane. He, he, he, `rozkołysane nerwy`...


Ewa siada na drugim łóżku.

AŚKA

Uważam, że zrobiłyśmy sobie świetną `legendę`. Dwie siostry, jedna w ciąży. Okej. Dobre klientki. Ciężarnej ukradziono torebkę z dokumentami i pieniędzmi na dworcu. Oj, szkoda. Ale drugi plus. Duży. Ciężarowa prawie płacze Trzeci. Minus, że nie ma dokumentów. Ale przecież jest z siostrą. Jak on to powiedział?

EWA

`Ależ to żaden problem. Pani siostra wynajmie i opłaci pokój dwuosobowy, a kogo będzie w nim gościć, to przecież absolutnie nie interesuje hotelu. W żadnym wypadku`.

AŚKA

Wygadany ten Darek. Zapłaciłaś z góry za dwie doby, z możliwością przedłużenia, też plus. A jeszcze, że przyjechałyśmy w sprawach rodzinnych, że nie wiemy, na jak długo, `bo, widzi pan`...

EWA

...`niedawno zmarł nasz wujek i zostawił nam spadek. Ale, że miał nieciekawą opinię w całej naszej rodzinie, musimy sprawdzić, czy przypadkiem nie odziedziczyłyśmy jakiegoś długu, niespłaconego kredytu... Pan rozumie, jakaś obciążona hipoteka`...

AŚKA

`Oczywiście. To bardzo delikatna sprawa. I bardzo, bardzo poważna. Jeżeli będę mógł paniom w czymkolwiek pomóc, proszę się nie krępować. Absolutnie`... He, he, he.

EWA

No. I teraz dostałaś melisę na twoje `rozkołysane nerwy`... Bałam się, że się gdzieś `sypnę`.

AŚKA

Coś ty. Jesteśmy teraz bardzo wiarygodne. O. A jeszcze jak wspomniałam, że policjantka na komendzie była dla mnie bardzo miła...

EWA

A Darek od razu: `Co to za chamstwo straszne, wyrywać torebkę z ręki ciężarnej kobiecie! Bardzo pani współczuję`... Ty cholero jedna...

AŚKA

Ale za mocno chyba nie było, co? Ewka?

EWA

Ostra jazda po bandzie, ale skuteczna.

AŚKA

A ty na pewno pracujesz w bibliotece? I robisz za szarą myszkę?

EWA

Aśka... Wstawaj, napijemy się ziółek. Melisa dobrze ci zrobi na tę twoją `szaloną pałkę`.


Ewa i Aśka siadają przy stole na fotelach i popijają herbatę.

AŚKA

Też ci muszę znaleźć jakąś ksywkę. Bo ta `Agata`, to do ciebie jakoś mi nie pasuje. Nic nie mówi.

EWA

A koniecznie musi? Jest anonimowa.

AŚKA

A skąd `Agata`?

EWA

Sama nie wiem. Pierwsze, co mi przyszło do głowy.

AŚKA

Zero skojarzeń... Ale skąd ten Nodi... Nie wiem.

EWA

`Sympatyczny`.

AŚKA

Jak cholera... Dobrze, że tu jest WiFi, to nie będzie problemów.

EWA

Bo lepszy hotel. Drożej, ale łatwiej. Ale najgorsze, to ta drukarka. Całą walizkę zajmuje.

AŚKA

Jakoś się zmieściłyśmy. Nie narzekaj.


Ewa wyciąga karton z nowym tabletem z walizki. Rozpakowuje wszystko, kładzie na stole, wkłada akumulator do tabletu, podłącza do ładowarki, podłącza do gniazdka w ścianie.

EWA

Słabiutkie to to. Jak zabawka.

AŚKA

Ale dobrze ciągnie sieć. Przynajmniej tak było w rankingach, za tę cenę. A za dużo kasy nie mamy. Drogi hotel wzięłaś.

EWA

Musimy się zmieścić w jednej mojej wypłacie. Tak, jak mówiłam. Więcej na tego Nodiego po prostu szkoda.

AŚKA

Jak się trochę podładuje, to mu wgramy parę programów z płyt. Tablet nówka, poza tym brak namiaru na mnie, więc i na Ryśka... ale to cały czas trochę mało... Musimy jeszcze coś znaleźć.

EWA

Liczę na twoją `szaloną pałkę`. I, po prostu, musimy być ostrożne. Drukujemy ulotki i tyle.

AŚKA

Dobra ta melisa.

EWA

Moja babcia parzyła mi taką prawdziwą, ze świeżych liści... A to... To tylko ekspresówka.

AŚKA

Ba... Ale nie zapomnij podziękować panu Darkowi, jak będziemy schodziły.

EWA

W ramach naszej `legendy`, czy żeby go trochę `pogłaskać`?

AŚKA

Jedno i drugie. To co? Kończymy herbatkę i idziemy na spacer po mieście? Trzeba zrobić rozpoznanie terenu.

EWA

Może zaniesiemy na dół te filiżanki, co? Po co ktoś tu ma nam wchodzić do pokoju?

AŚKA

Dobry pomysł.

EWA

To co? Odpoczęłaś trochę?

AŚKA

Tak. Zbieramy się.


Ewa i Aśka wstają od stołu, ubierają buty.

AŚKA

Ciasne te buty się, cholera, zrobiły...

EWA

Może coś kupimy? O. I nową torebkę dla ciebie. Przecież ci ukradli.

AŚKA

Może...


Ewa i Aśka ubierają kurtki. Ewa bierze swoją torebkę i dwie filiżanki.

AŚKA

Może i tak... Idziemy.

EWA

Idziemy.


Ewa i Aśka wychodzą z pokoju.



scena 8



Pokój hotelowy.

Słychać MUZYKĘ z radia. Ewa i Aśka siedzą przy stole. Aśka przegląda internet na tablecie, Ewa drukuje ulotki(niewidoczna drukarka stoi za drugim łóżkiem), ma na dłoniach rękawiczki chirurgiczne.



AŚKA

Głośno chodzi ta cholerna drukarka.

EWA

Mówię ci, że nie słychać z korytarza. Przecież sprawdzałam. A i drzwi od łazienki są otwarte. I radio gra...

AŚKA

No dobrze, dobrze. Mogłyśmy jednak wydrukować to w domu... Głupie guły... Jakby nam tuszu zabrakło, to jutro się jeszcze dokupi.

EWA

Jasne. Pamiętaj, że jutro wcześnie rano wychodzimy.

AŚKA

Ehe... Przecież już kupiłaś te bilety kolejowe. Nie wiem, po co.

EWA

Jeszcze jeden element legendy. I mamy dzięki temu czas do południa, albo i dłużej.

AŚKA

A jak ktoś z hotelu nas zobaczy na mieście, to coś się tam wymyśli. Ale kto by sobie zawracał głowę dwiema babkami.


Trochę SŁYCHAĆ pracującą drukarkę. Przez chwilę Ewa i Aśka nie rozmawiają.

AŚKA

Ile tego już jest?


Ewa wstaje, podchodzi do drukarki stojącej za łóżkiem.

EWA

Ładuję jej po mniej więcej pięćdziesiąt kartek. To już będzie prawie dwieście. Nawet ładna ta twoja nowa torebka.

AŚKA

No... Za te pieniądze?... Nie. Kobieta bez torebki? Dziwne. Sama się głupio czułam. A i będzie gdzie trzymać te ulotki. A ty już je zaginaj, na pół.


Ewa wyciąga z drukarki gotowe ulotki, przenosi je na stół, kładzie je na wcześnie wydrukowane. Podchodzi do łóżka,wyciąga z opakowania kilkadziesiąt czystych kartek, wkłada je do drukarki. Wraca do stołu, siada w fotelu i zagina ulotki.

EWA

Ale to będzie z tym roboty...

AŚKA

Nie marudź. Ale nie tak... A może...

EWA

Dobrze. Zagięte na zewnątrz, z widocznym tekstem i

zdjęciem, będą do wykładania. A te do wewnątrz, z niewidocznym drukiem, pójdą do skrzynek na listy.

AŚKA

Ano tak. Jasne... Dwieście... No dobrze.

EWA

Co tak tam przeglądasz?

AŚKA

Strony pornograficzne.

EWA

Co?

AŚKA

To, co słyszysz.

EWA

Pokaż... No nie wierzę... Poważnie...

AŚKA

Jasne, że poważnie.

EWA

A na cholerę ty tam włazisz?

AŚKA

Jeszcze nie wiem dokładnie...

EWA

Chcesz go w coś wrobić?

AŚKA

Chodzi mi to po głowie. Nie wiem... Jak nie chłopcy, to może małe dziewczynki? Albo nastolatki? Są tu takie. Zobacz.

EWA

No... Chude, jak wieszaki. Ale one nic tam nie mają...

AŚKA

Coś tam jednak mają... Są i zdjęcia i filmy... wyłączyłam dźwięk. A ty zaginaj te kartki, zaginaj.

EWA

Jak świstak?

AŚKA

Ehe... Sreberka.

EWA

Idziemy na kolację? Co? Siódma już dochodzi.

AŚKA

No tak. Zgłodniałam już.

EWA

Najgorzej, to z tymi rękawiczkami, wiesz...

AŚKA

No, trochę jest z tym problem. Fakt.

EWA

Chyba, że zrobimy, jak nam Krzysiek pokazywał. Wzięłam od niego kilka arkuszy papieru ściernego...

AŚKA

Nie po to kupowałyśmy sobie eleganckie, delikatne rękawiczki skórzane, pod kolor, żeby sobie teraz zdzierać paluchy.

EWA

Parę dni i naskórek odrośnie.

AŚKA

Jak się nie da w rękawiczkach, to sobie nakleję plaster z opatrunkiem.

EWA

Nie przykleisz taśmy.

AŚKA

Przykleisz, przykleisz. Sprawdzałam.

EWA

Najgorzej, to z tą jego hutą. Tam nie wejdziemy.

AŚKA

E. W ostateczności wyślemy ulotki pocztą. Na adres tej huty. Pewnie to nic nie da... Ale...

EWA

Tam jest pewnie jakiś przystanek autobusowy. Trochę ulotek można zostawić we wiacie, na ławce... Tylko, żeby nas ktoś nie przyuważył...

AŚKA

Pewnie. Ryzyko jest. I dlatego trzeba to zrobić z głową. I we dwie. Nie? Ewka?

EWA

Tak... Co ty tam jeszcze przeglądasz? Cały czas te „nieloty”?

AŚKA

E, zamykam.

EWA

Cały czas się zastanawiam, wiesz, jaki to przyniesie skutek. Bo jakiś będzie, nie? Będzie musiał się stąd wyprowadzić? Do innego miasta? Albo może zacznie z nami walczyć? Wciągnie w to Policję? Jak myślisz?

AŚKA

Cholera go wie, palanta. Fakt. Jesteśmy, albo raczej będziemy, jak na widelcu. Dwie obce baby, a to przecież małe miasto.

EWA

Aż tak małe to nie.

AŚKA

Ale małe. Tutaj jest trochę inaczej... A może ma jakieś dobre wejście w tutejszych służbach? Jak to podciągną pod nękanie? Rysiek mówił, że do niego nikt nie dojdzie, ale lepiej mnie z nim nie wiązać.

EWA

Pewnie.

AŚKA

Gdzie są rękawiczki? Pomogę ci.

EWA

Na moim łóżku.

AŚKA

Aha.


Aśka wstaje, podchodzi do łóżka, nakłada rękawiczki chirurgiczne na dłonie, wraca do stołu, siada, zagina ulotki.

EWA

Musimy działać jak najbardziej anonimowo.

AŚKA

Właśnie. Ale tak sobie myślę, że to przecież tchórz. Tchórz. Bo kto inny wypisuje takie rzeczy? A jak on jest tchórzem, i pewnie nie mieszka z rodziną, bo kto by z nim wytrzymał, to ucieknie. Ucieknie, schowa się gdzieś.

EWA

I to jest druga zagadka. Jak my sprawdzimy efekty naszych działań? Co? Przyjedziemy tu za tydzień, za miesiąc? A on co, wyjedzie sobie gdzieś... I co? Myślisz, że się zmieni? Nie. I na dodatek, będzie jeszcze bardziej ostrożny i bardziej jadowity. I będzie działał pod innym nickiem.

AŚKA

Zmień tę stację, Ewka. Same takie...

EWA

E tam. Niech sobie leci. Co za różnica? To co? Dodrukujemy to, co tam wsadziłam, zwijamy wszystko i idziemy coś zjeść?

AŚKA

Może sobie jakąś pizzę weźmiemy?

EWA

A chce ci się iść na miasto? Bo myślałam, że coś zjemy tu, w restauracji.

AŚKA

Nie wiem. Możemy się przejść. Przytniemy trochę nasz budżet. Zawsze jeszcze coś może wyskoczyć. Niespodziewanie.

EWA

Na to mam rezerwę.

AŚKA

Rezerwa rezerwą, ale szkoda twojej kasy na tego śmiecia.

EWA

Dobra. Wyłączam ją i tyle. Później dokończymy. O. Jakiś głośny film sobie obejrzymy na necie.


Ewa wstaje, wyłącza drukarkę, gotowe ulotki kładzie na stole, czyste kartki chowa do ryzy. Ryzę i ulotki wkłada do torby foliowej. Składa drukarkę i wkłada ją do walizki. Dokłada do walizki torbę foliową. Zamyka walizkę.

AŚKA

No tak. Że też nie pomyślałam...

EWA

Coś tam sobie znajdziemy. A teraz kolacja, spacer przed snem, może nam coś jeszcze wpadnie do głowy.


Ewa i Aśka ściągają rękawiczki i zaczynają się ubierać.

AŚKA

A to gumowe cholerstwo wyrzucimy gdzieś na mieście. Schowaj jeszcze te nieużywane.

EWA

O, zapomniałam. Widzisz?

AŚKA

No, zostawiasz ślady.

EWA

Dobrze, że w tych ulotkach nie ma nic, co by miało jakiś związek z Agatą.

AŚKA

Absolutnie. To byłaby głupota. Tylko cytaty z jego `czystych` hejtów. Ogólnodostępnych.

EWA

Aśka, zakładaj kurtkę i wychodzimy. Pizza czeka.

AŚKA

Tak bym się napiła winka jakiegoś do tej pizzy...

EWA

Trochę sobie poczekasz.

AŚKA

Szkoda. No, ale...

EWA

Chodź, chodź już wreszcie.

AŚKA

Tak, tak. Idziemy.


Ewa i Aśka wychodzą z pokoju.



scena 9



Pokój hotelowy.

Leżący na drugim łóżku tablet ZAGŁUSZA jakimś filmem pracującą, niewidoczną drukarkę. Ewa i Aśka siedzą przy stole, jedzą ciastka, popijają kawę z papierowych kubków.



AŚKA

To co? robimy podsumowanie?

EWA

Ehe... Dobre te ciastka.

AŚKA

A więc... Pierwszy dzień zmasowanego bombardowania dywanowego zakończony. Jutro drugi, nie?

EWA

Tak jest. A potem do hotelu, po rzeczy, i do pociągu. I spadamy. He, he, nieźle nam poszło.


Ewa i Aśka chwilę jedzą w milczeniu. SŁYCHAĆ film z tabletu.

EWA

Słuchaj, Aśka... A my, tak w ogóle, to nie jesteśmy przypadkiem stuknięte? Co?

AŚKA

Że ja jestem, to ogólnie wiadomo. Teraz okazuje się, że ty też. Martwi cię to?

EWA

Nie. Absolutnie.

AŚKA

Właśnie. Nie wiedziałam, że taka z ciebie jajcara. Po co ci była ta rozmowa z ekspedientką w sklepie? Co? Gadałyście, jak najęte...

EWA

Przy okazji dostałam od niej fajny przepis na ciasto ze śliwkami. Jeszcze takiego nie robiłam.

AŚKA

Przepis.

EWA

No co? I dzięki niej się dowiedziałyśmy, że ten palant pracuje w tym tygodniu na rano. Pasuje.

AŚKA

Ale miałyśmy działać dyskretnie. A ty?

EWA

A co miałam zrobić? Trzymała w ręku ulotkę i ją czytała. No co? Rozpoznała zdjęcie swojego nielubianego sąsiada... Pewnie, że z nią zaczęłam gadać.

AŚKA

Ale to stara plotkara, przecież widać od razu. Jeszcze kogoś na nas naprowadzi...

EWA

Na sto procent, że nie. Jak się zorientowała, że będzie mogła mu dopiec... Nie... A i twój brzuch dobrze działa. Widziała, że jesteśmy razem. A propos brzucha. Kto się rozgadywał z tą babcią w kościele? Może ja?

AŚKA

Babcia, to co innego. Zobaczyła ciężarną, modlącą się w kościele, to sama zagadała. I dyskretnie spojrzała, czy mam obrączkę. Bardzo miła pani. A jak się tym wszystkim przejęła...

EWA

I ty mnie nazywasz jajcarą? A na poczcie to niby kto dał ten popis? Chyba nie ja.


Ewa i Aśka PARSKAJĄ śmiechem.

AŚKA

To modelka, ta babka... Ha, ha, ha... Obie jesteśmy dobre... agentki.

EWA

Ale jutro tam nie możemy pójść.

AŚKA

Jeszcze parę poczt nam zostało.

EWA

I sklepów.

AŚKA

Dobra. A z tą jego sąsiadką, to ci się po prostu trafiło, jak ślepej kurze ziarno. Farciara...

EWA

Jak wrócimy do domu, muszę zrobić to ciasto.


Ewa zakłada rękawiczki chirurgiczne i podchodzi do drukarki, stojącej za drugim łóżkiem. Wyciąga wydrukowane ulotki, kładzie je na stole. Z ryzy papieru, leżącej na łóżku, bierze kilkadziesiąt czystych kartek i wkłada je do drukarki. Siada przy stole i zagina ulotki.

AŚKA

Mam nadzieję, że się załapię. Wiesz, tak mnie ciągnie do słodkiego...

EWA

To może będzie chłopiec?

AŚKA

E, różnie gadają... Nie mam pojęcia dlaczego jedni tak, drudzy inaczej...

EWA

To ile tego dziś drukujemy?

AŚKA

Trzeba policzyć. Masz rękawiczki, to sprawdź, ile mi zostało w torebce.

EWA

No tak... Z... osiemdziesiąt gdzieś... Same zewnętrzne. Mnie też zostały same zewnętrzne. Zerknę, ile...

AŚKA

Tak, tak. Do skrzynek na listy łatwo wrzucać. Chociaż wszędzie w blokach są te cholerne domofony...

EWA

Jakieś pięćdziesiąt. Takie też można wrzucać. Co za problem.

AŚKA

No proszę. Nie sądziłam, że będziesz lepsza ode mnie. Bardzo dobrze. Bardzo.

EWA

To ile zeszło? Trzy ryzy... To razem tysiąc trzysta siedemdziesiąt. Ale jaja...

AŚKA

Jak berety. To robimy sto. Co? Jak myślisz? Bo jeszcze trzeba zrobić te z jego historią. A została nam ostatnia ryza.

EWA

Jak drukarka nam nie padnie.

AŚKA

Trochę dostała w dupę.

EWA

To by było czterysta nowych i jakieś dwieście trzydzieści starych. Te stare też można do skrzynek. A te nowe...

AŚKA

No właśnie. Problem. Bo to fragmenty oryginalnego wyciągu. Jego historia przeglądanych stron. Ta stara ulotka to były rzeczy ogólnodostępne, a ta nowa...

EWA

I na dodatek `fałszywka`. Może tylko do skrzynek?

AŚKA

Chyba będzie lepiej. Bezpieczniej.

EWA

I tak, żeby nikt nas nie przyuważył... To znaczy, to, co się teraz drukuje, to już końcówka?

AŚKA

Tak. Wiesz co, weź te dzisiejsze, pozaginaj je do środka.

EWA

Jasne. Będzie bezpieczniej. Z zewnątrz wygląda jak złożona kartka papieru.

AŚKA

Mam nadzieję, że tuszu nam wystarczy.

EWA

Spoko.

AŚKA

To sprawdźmy, gdzie byłyśmy. Według listy. Starówka... Rynek... Autobusy... Gimnazja, licea... Ratusz... Urząd... Sąd nie... Dobrze, że nie poszłyśmy na Policję, he, he... Przychodnie... Kościoły... Galeria...

EWA

Tam było zdecydowanie za dużo kamer.

AŚKA

No właśnie. Cholera. W dwóch miejscach tylko się dało... A tam tyle ludzi... Sklepy... I zobacz. Żadnej nie naklejałyśmy. A rękawiczki się sprawdziły.

EWA

Skrzynki pocztowe są najprostsze.

AŚKA

Zgadza się. Aha. Jutro trzeba będzie jeszcze nadać list do huty, tak ze dwadzieścia ulotek.

EWA

Nie ma co marnować papieru. Dziesięć wystarczy. Te drugie dziesięć, albo i więcej, można by dać jutro, tuż przed wyjazdem, tym dwóm Jehówkom, wiesz... Jak dobrze z nimi pogadamy...

AŚKA

Coś ty. Jeszcze Świadków będziesz w to wciągać...

EWA

A dlaczego nie? Ich to też dotyczy.

AŚKA

No dobra. Skończymy drukować, to zajmiemy się opracowaniem nowej ulotki. Te stare mogłyśmy wydrukować w domu.

EWA

Sama wiesz, że nie było jak...

AŚKA

No... Ale nam się pofarciło z tym jego WiFi. Kurczę...

EWA

Frajer. Takie łatwe hasło... Żeby już za drugim razem trafić... Bałam się, że to jakieś kombinacje...

AŚKA

No... dobra... Weź mi, Ewka, te ciastka sprzed nosa, bo niedługo będę jak lokomotywa.

EWA

Jakie ciastka? Puste pudełko.

AŚKA

Jeszcze dwa zostały.

EWA

A kto ci każe jeść?

AŚKA

Już jestem jak beczka...


Aśka PRZECIĄGA się głośno.

EWA

A co jemy na kolację?

AŚKA

Nie bądź złośliwa. A. Ty mi miałaś dokończyć o tej twojej bibliotece. Czas na ploty. Bo tam też jacyś faceci bywają, nie? Zaczęłaś mówić, ale ulotki były ważniejsze.

EWA

E, tam. Jacy faceci? U mnie? W większości to emeryci. Młodszych od nas tam nie zobaczysz. Może kilku na rok

. AŚKA

Ale ty mi tu nie ściemniaj.

EWA

Bywa kilku do rzeczy. Ale... Co tu dużo gadać, Aśka. Jeden, na przykład, to wygląda, jakby się urwał z seminarium.

AŚKA

To znaczy?

EWA

Taki jakiś, nawiedzony. Wzrok rozbiegany, dziwaczny taki... E. Drugi to mruk. Nie jakiś tam burek, z wyglądu owszem, owszem, przystojny dosyć, dobrze ubrany, ale ledwo coś tam bąknie pod nosem.

AŚKA

Jak to w bibliotece.

EWA

Bez przesady. Trochę gaduł przychodzi. Aż czasami muszę takie typy gasić... No i wypożycza takie tam... bzdety. Jakiś taki... Nijaki. Trzeci też wygląda do rzeczy, ale bierze same historyczne cegły. Czasami... dziwne. Taki koło czterdziestki. Ostatnio brał, zdaje się, `Archipelag gułag` Sołżenicyna. Trochę takie nie na czasie teraz... Rozumiesz, dwadzieścia, trzydzieści lat temu...

AŚKA

Przecież my tyle mamy...

EWA

Ale Sołżenicyn jest teraz trochę `be`. No bo niby siedział w łagrze chyba osiem lat, później to opisał, trzy grube tomy, bardzo dobry język, a później mu się odmieniło i chwalił Putina... Wielkorus z niego wyszedł. Imperialista.

AŚKA

Patrzcie, jaka erudytka.

EWA

Siedzę w tym od lat, to wiem. A ty nakładaj rękawiczki i bierz się do roboty.

AŚKA

I to wszyscy?


Aśka nakłada rękawiczki na dłonie i zagina ulotki.

EWA

No, jest jeszcze jeden. A tamten, historyk, jest jakiś taki... niepewny. Sama nie wiem. Przynajmniej, sądząc po jego lekturach.

AŚKA

A ty tak sobie możesz ich sprawdzać?

EWA

Przecież to moja praca. Mam wszystko na kompie. Kiedy, co, jak długo, czy nie przekroczył terminu, czy nie zniszczył książki... I u mnie, na audiobookach, i w normalnej wypożyczalni, książkowej. Czy korzysta z czytelni, co bierze... Kamery też.

AŚKA

A ten ostatni?

EWA

No, ten, to jeszcze... Ale... może trochę za stary. Równo czterdzieści lat. Przystojny, lekko szpakowaty, elegancki, ogolony, pachnący...

AŚKA

No, no... A co czyta?

EWA

U mnie bierze dużo czytadeł. Chyba pracuje w domu, bo jest dosyć często. Wiesz, trzy powieści to czasem będzie ze sto godzin słuchania, czasami nawet więcej. A może jeździ na TIRach? Albo bierze dla kogoś niewidomego?... Nie. Ta sama tematyka... Dobre tytuły, dobrzy autorzy... Kojarzę go, bo coś mnie zdziwiło. Tego samego dnia brał jakieś komedie, Szekspira i Moliera. Kto to teraz czyta? A u mnie brał Bułhakowa, dwie książki, i coś tam jeszcze. I był może z minutę. A wziął `Mistrza i Małgorzatę`, czytał, spodziewam się, i `Życie pana Moliera`. Biografię. No i tak go sobie skojarzyłam. No... Kiedyś nawet wziął `Ulissesa`. Taka cegła... Już miałam go nawet spytać, jak mu poszło, ale jakoś się nie zgadało.

AŚKA

A Prousta?

EWA

Nie... Nie on. Prędzej Kinga, czy Forsytha...

AŚKA

To ty tak trochę poznajesz ludzi po tym, co wypożyczają, co?

EWA

Pewnie. Nawet, jak ktoś bierze same kryminały, czy fantasy. Po pierwszej wizycie trudno coś powiedzieć. Ale, jak ktoś przychodzi z pół roku, albo dłużej...

AŚKA

No, to tak, jak z historią Nodiego. Już wiemy, po jakich stronach buszuje. Tak, Nodi. Mamy cię. A że trochę `podretuszujemy` twoją historię... Sam sobie jesteś winny. To są twoje strony.

EWA

Ojczyste.

AŚKA

Tak jest. Gołe małolaty. Widzisz, jak trafiłam.

EWA

I ulotki pod szkołami się pewnie przydadzą.

AŚKA

Obleśny dziad. No, jakbym była facetem, nie obyłoby się bez mordobicia. To pewne.

EWA

`Nodi zero zero jeden`. Kretyn.

AŚKA

Palant.


Ewa i Aśka przez chwilę nie rozmawiają, zajęte zaginaniem ulotek.

EWA

Aśka, a może jednak mniej tych drugich ulotek wydrukujemy, co?

AŚKA

Niby dlaczego?

EWA

Jakby nas ktoś z tym nakrył... No... nieciekawie by się zrobiło. Przecież my się facetowi włamałyśmy do jego komputera... A mówiłam Krzyśkowi, że dopilnuję...

AŚKA

Krzyśka zostaw mnie. No. Ty się lepiej weź za tego od... Moliera.

EWA

Ja nie o tym przecież...

AŚKA

Wiem. To co, trzysta?... Ale, co to za różnica, jeśli wszystkie będziemy ładować do skrzynek na listy?

EWA

Właściwie...

AŚKA

To bez znaczenia, jedna czy tysiąc... Fałszywka z włamania i tyle...

EWA

Nie mów: `fałszywka`. Przecież on tam bywa, na tych stronach.

AŚKA

Ale widać regularnie czyści kompa i ma za krótką historię przeglądarki. No. I właśnie dlatego to wcale nie musi być `fałszywka`. Dokładne badanie twardego pokazałoby może co innego, inne daty, godziny, adresy... Ale jak nas nikt na tym nie nakryje, to to nie będzie żadna `fałszywka`, tylko normalny `wyciąg z historii przeglądarki`. Poza tym, wchodzimy z jego IP, z jego portu, z jego internetu. To oryginał. Nasz, ale oryginał. Tak jest.

EWA

No tak. Bardzo prawdopodobne, że był na tych stronach, jeśli korzystał z tego serwisu.

AŚKA

No właśnie. Porno to porno. Niech się cieszy, że nie podrzucamy mu jakiejś pedofilii. A że my nie znalazłyśmy, to jeszcze nie znaczy, że tego nie pobierał. Jak go tak kręcą `zielone jabłuszka`, to nie wiadomo, co jeszcze. Tak?

EWA

Oczywiście.

AŚKA

No. I tak zostaje. Dobra. Drukujemy trzysta. Sprawdzę, czy nie dorzucić papieru. Ile jeszcze? Sto, nie?

EWA

Ehe. Dwie porcje. Mniej więcej. Siedź.


Ewa wstaje, podchodzi do drukarki, wyciąga z niej gotowe ulotki, kładzie je na stole. Potem wkłada do drukarki kilkadziesiąt kartek czystego papieru.

AŚKA

Przestudiujemy sobie dokładnie, jakie tytuły stron wybrać, żeby nie było zbyt wulgarnie. To będzie trochę trudne...

EWA

Bez tego się nie da. Gnój to gnój, nawet, jak go nazwiesz obornikiem.

AŚKA

A, to z tego twojego serwisu ogrodniczego?

EWA

Nie. Z życia.

AŚKA

Dobrze powiedziane. Oj, narobimy mu smrodu, narobimy... Narobimy. Bój się, Nodi.

EWA

Aśka nadchodzi.


Ewa siada przy stole.

AŚKA

I Ewka, też krewka. No, trochę mu smoły podgotujemy.

EWA

To co? Skończymy te stare, już do końca, chowamy wszystko i idziemy na kolację?

AŚKA

Już? Nie za szybko?

EWA

Za dużo słodkiego zjadłaś. Powinnam cię przypilnować. Całe opakowanie poszło.

AŚKA

Chciałaś powiedzieć: `zeżarłaś`. `Wtranżoliłaś`.

EWA

Zeżarłaś. Pasuje?

AŚKA

Jasne. Lubię słodycze. Ty też.

EWA

Nie mówię, że nie.

AŚKA

No to... na kolacyjkę... jakieś mięsko dla odmiany... Wątróbka. No... Albo taki tatar... Tatara bym zjadła.... Ech...

EWA

Jeszcze się, cholera, zatrujesz...

AŚKA

Cholera no... Ech... Dobra. Zastanówmy się, co nas obciąża.

EWA

Ewentualnie. Ewentualnie. Wirtualne włamanie.

AŚKA

Dowody?

EWA

Jeszcze ich nie ma.

AŚKA

No właśnie. Jeszcze nie wydrukowane. Właśnie... Jeszcze ich nie ma... I nie będzie.

EWA

Nie chcesz drukować?

AŚKA

Daj pomyśleć... Głupie jesteśmy! Ja... Ale to proste... Jasne, że nie drukujemy. O kurde. Że też ja o tym wcześniej nie pomyślałam... Wycieczki do Głogowa mi się zachciało... No... Ale go załatwimy...

EWA

Mówże wreszcie.

AŚKA

Po co mamy się podkładać? Drukować? Nie. To są twarde dowody. Nie: `drukować`, a: `opublikować`. Niby to samo, ale jednak nie. Opublikujemy jako Nodi. No... Facet, jesteś ugotowany. Już po tobie.

EWA

O kurczę... Super!

AŚKA

Przecież on pokazuje całemu światu jedną swoją gębę, tę jadowitą, i nikt nie wie, jak on wygląda naprawdę. Gdzie buszuje, żeby się pogapić na gołe cycki małolat. Trzeba to połączyć. Wysłać jako jego komentarz, z jego nickiem, z jego własnego internetu.

EWA

Genialne. A my się tu bawimy w jakieś ulotki.

AŚKA

Ulotki też są ważne. Bardzo ważne. Sąsiedzi nie wiedzą, z kim mają do czynienia. To znaczy, teraz już będą wiedzieć... Ewka, jak ktokolwiek nam udowodni, że się gdzieś włamałyśmy? No? Jego port, jego hasło... Przeszło za drugim razem, mógł się przecież pomylić, zwykła literówka... Frajer... To on sam, jutro, wyśle obciążające go materiały na różne fora, serwisy... On, z jego kompa. Z jego IP. To on, a nie my... Dobra. Drukujemy te do końca, wrzucamy jutro tylko do skrzynek i spadamy stąd. Do domu.

EWA

Ale się porobiło...

AŚKA

To się dopiero porobi. List ze spowiedzią skruszonego grzesznika. I jego wszystkie grzechy. Tak jest. Internet to nie Kościół. Tu nie ma rozgrzeszenia.

EWA

Ale będzie miał liczbę odsłon... Przecież go zabiją śmiechem. W sieci aż się zagotuje... To jest to. Trafiony, zatopiony. Aśka, jesteś super. Ale z ciebie jajcara...

AŚKA

No...

EWA

Powinnaś napisać podręcznik: `Jak zwalczać hejt`.

AŚKA

Nie. Nie: `Jak zwalczać`, ale: `Jak zwalczyć hejt`. Sama napisz. Przecież lubisz skrobać. Ja mam teraz co innego na głowie. Albo raczej: w brzuchu. I zostaw to już w cholerę, spakuj, czy co... Idziemy na miasto. Muszę trochę ochłonąć. Nie mam teraz głowy do tych zasranych ulotek.


Ewa i Aśka zrzucają rękawiczki na podłogę, obejmują się serdecznie i całują w policzki.

EWA

He, he, he. Ja też. A niech cię, Aśka! Muszę cię wyściskać.

AŚKA

Ale jaja...


  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media