Go to commentsLondyński Krymił Napisany Wierszem (Rozdzial I,II,II)
Text 1 of 6 from volume: Kryminaly
Author
Genremystery & crime
Formpoem / poetic tale
Date added2021-07-22
Linguistic correctness
Text quality
Views728

Erwin Michalec

Londyński Kryminał Napisany Wierszem

Prolog


Premier Wielkiej Brytanii:

Za psychopatą z tego poematu wysłaliśmy siły specjalne.

Uruchomiliśmy satelity i nasze siatki agenturalne.

Namierzymy go zaprowadzimy przed sprawiedliwości oblicze.

Na pomoc i dobrą wolę wszystkich ludzi liczę.

Umieszczajcie proszę ten film na mediach społecznościowych.

Twiterach, czy profilach Facebookowych

Ta historia jest szokująca i wymaga wyjaśnienia.

Rząd Jej Królewskiej Mości dąży do rozpowszechnienia.


Prezydent USA:

Dziś rano wysłałem bombowce strategiczne.

Postawiłem na nogi nowo powstałe siły kosmiczne.

Marynarka Wojenna jest w stanie najwyższej gotowości.

Bo chcemy zaprosić poetę do nas w gości.

Biały Dom jest w każdej chwili dla Pana otwarty.

Zaś Pan specjalnego Medalu Kongresu jest warty.


Prezydent Rosji:

Czy wyście wszyscy na świecie pogłupieli.

Poetę i Psychola natychmiast trzeba wsadzić do celi.

Najlepiej wspólnej i niech tam sobie rozmawiają.

I swoje zagrywki między sobą wyjaśniają.


Kanclerz Niemiec:

Republika federalna wywrze na Unię wpływ dynamiczny.

Żeby postawić poecie pomnik wyniosły i śliczny.

Dołożymy starań by Poeta dostał Nobla wyróżnienie.

A jego dzieło nie odeszło zbyt szybko w zapomnienie.


Przywódca Duchowy:

Niech pokój zapanuje między narodami.

Stop nienawiści, obdarzmy się kwiatami.


Gangster:

I o czym tu mówić na londyńskim bruku

W szumie ciągłego deszczu, autobusów huku.

Gdy schroniłem się pod skrzydła jej Królewskiej Mości.

Bo miałem już dość polskiej rzeczywistości.


Napiszę kryminał, dawno tego chciałem.

Przez brak czasu plan długo odkładałem.

Kryminał z założenia z gatunku klasycznych.

Wielkie zbrodnie, kilka scen erotycznych.


Dla wielu dialogi będą banalne.

Bo nie padną żadne słowa wulgarne.

Zero eksplozji, ale nie będzie też ładnie.

Zakulisowych intryg poznacie bardzo wiele.

Plugawy mechanizm trolli co w każda niedziele.

Oddają się szatańskiej misji niszczenia.

Niespełnionych jednostek sekretne marzenia.

Co z nadmiaru ambicji, ale z braku zdolności.

Są gotowi do każdej ohydnej podłości.


Użyję poezji by postacie uczynić bardzo wyraziste.

Czytelnik nie będzie musiał zgadywać zaiste,

Kto jest zły a kto pozytywnego udaje.

Metamorfoza Anioła co Diabłem się staje.


Bez happy endu i nie zjawią się rycerze.

Będzie klęska wszystkich bohaterów złożonych w ofierze,

W ofierze ciemnej mocy na ołtarzu głupoty.

Czytelnik zaś odkryje, że nie ma już ochoty.

Rozpatrywać szczegóły wszystkich dziwnych kombinacji.

Bo Normalny umysł nie jest w stanie strawić wszystkich informacji.

Podanych z perspektywy rozbitych zwierciadeł,

Odbijających światła we wszystkie świata strony.

To w tym zagadnieniu tkwi ukryty diabeł.

Który powiedział, że umysł do prawdy nie jest stworzony.

I miał chyba rację, bo lubimy kolorowe złudzenia.

Brnąc do punktu, od którego nie ma już odwrotu.

Prawda nie wyzwala, jej prorocy są do zniszczenia.

Przegrywając batalie z kanaliami bez honoru i polotu.


Kryminał będzie miał tez wersje filmową.

A ja zagram główną rolę osobiście.

Matki będą straszyły dzieci moją mową.

Negatywnego wysłannika piekieł oczywiście.


Zło moich oczów wywoła u niewinnych koszmary

Londyńskie kury przestana znosić jaja.

Za mym czarnym płaszczem unosić się będą siarki opary.

I tak do skutku aż rozpadnie się ta dziwaków zgraja.


Intryganci bez wdzięku, kultury i klasy,

Niezdających sobie sprawy z własnego prostactwa.

Własne matki sprzedaliby dla kasy.

Żyjąc wizją kariery wśród szemranego bractwa.


Pojedynku poetów nie będzie w tym serialu.

Rynsztok wypłynie z ust tylko tych pozytywnych.

Nie będzie czystych reguł i nie będzie żalu.

Po wypowiedzeniu wszystkich słów agresywnych.


O imperium kłamstw moja autobiografia.

Atmosferę grozy podkręci scenografia.

Wątki Bedę wybierał według własnej wygody.

Deszczowy kryminał o ciemnej stronie mody.


W filmowej wersji tego poematu.

Czerń i biel będą głównymi kolorami.

Skorzystam ze sprawdzonego lat czterdziestych schematu.

Z hollywoodzkimi estetycznymi kinowymi walorami.


Miedzy czernią i bielą będą też odcienie szarości.

Chociaż wierzę, że kolor ujawni się w słowie.

Brudne sekrety mentalnej nagości.

Demony ukryte w niejednej chorej głowie


I oczywiście muzyka, bo bez niej nie ma żadnej akcji.

Może nawet opera i afrykańskich bębnów uderzanie.

Spokojny jazz czasem hard rock, element dekoracji.

Zagrać na uczuciach dramatyczne wyzwanie.


Szlachetny Jack Daniels będzie cichym gościem i doradą.

Kubańskie cygara rozjaśnią umysł w chwilach zwątpienia.

Tak zaczynam swoją spowiedź świętokradczą.

Od której słuchania krew w żyłach zamiera.

Rozdział Pierwszy

Wywiad z Gangsterem


Pierwsza scena radiowe biuro,

Siedzi dziennikarz z twarzą ponurą,

Dookoła komputery, kabina dźwiękowa.

Siadam za stolikiem, mina pokerowa.

Wyciągam butelkę, kubańskie cygaro odpalam.

On chce reagować, ja mu nie pozwalam.


To moje pięć minut Panie Redaktorze.

I radzę nie przerywać monologu mojego.

Chciałeś mnie wysłać dziurawią balią przez morze.

A my gangsterzy mody nie lubimy tego!

Zwłaszcza tacy jak ja, bardzo negatywni.

Którzy tak naprawdę stali się asertywni.

Zwłaszcza reagując na takich jak Pan.

Co pokazali mi jak wygląda Cham.

Proszę się nie obrażać, nie jest Pan jedyny.

W elitarnym gronie waszej pozytywnej rodziny.

Ludzi co naprawdę wierzą, że robią nie wiadomo jaka karierę.


Na szczęście ja mam styl i klasę i chętnie się podzielę.

Z Szanownym Państwem i słuchaczami.

Dziwną historią, która wydarzyła się za kulisami.

O tym jak się Pan kreteńsko zachował.

Bezmyślnie namieszał i jak tchórz się schował.

Brnąc w tę dziecinadę, którą wy nazwaliście dyplomacją.

I skończyło to się dla was kompletną kompromitacją.

Niestety takich dyplomatów kilku przerobiłem.

W pewnym sensie się do tego przyzwyczaiłem.

Widząc tych wielkich co na mój widok uciekają.

Zapewne się strasznie czegoś obawiają.

Wygląd mam groźny, nie przeczę, gangstera urok osobisty.

Ja muchy bym nie skrzywdził to fakt oczywisty.

Może czasem zjadam ludzi, ale tylko niepalących.

Racjonalnie żyjących i umiarkowanie śmierdzących.

Pana nie dotknę, bo nadmiar tłuszczu jest bardzo niezdrowy.

I ta Pana koszulka w barwach narodowych!


Nawet tego nie potrafi Pan uszanować.

Proszę w plemiennych grupkach się nie chować.

To jest Londyn, miasto wielu możliwości.

Twierdzi Pan, że jest obrońcą Polskości.


Ja zawsze uważałem, że trzeba otworzyć się na świat,

Pokazać innym czym jest polski kwiat.

Publicznie obiecałem, że barwy narodowe.

Ubiorę na każde modowe przedstawienie prestiżowe.

Ale potem te barwy zdejmę, bo symbole są na wyjątkowe wydarzenia.

I to co gangster londyński ma do powiedzenia.


Czy naprawdę Pan wierzy, że imprezą w spelunie,

W której bywalcy rzygają na ściany dla zabawy.

A od zapachu ekskrementów prawie się frunie,

Ze rzuci Pan na kolana wielkich z Warszawy?


Opowiem Panu pierwszą historię.

Niech Pan popatrzy na zdjęcie tej pięknej sali teatralnej.

Jakież to bzdury, obelgi i niesamowite teorie.

Tworzyli ludzie z tzw. kliki profesjonalnej.


Nowoczesne nagłośnienie, wybieg i światła sceniczne.

Wywołały sabotaże i komentarze obsceniczne.

Nabijające się ze mnie, że robię pokazy w kościele.

Zmasowana kampania hejtu a przeżyłem ich wiele.


Prawda jest taka, że dla wielu zagrożeniem byłem.

Z dnia na dzień wrogiem publicznym się stałem.

W czasie, gdy sztuka była moim gwiezdnym pyłem.

Konkurencja zaczęła rzucać obrzydliwym kałem.


Tak naprawdę historia zaczyna się od jednego Trolla.

Troll to takie zakompleksione włochate straszydło.

A śmierdzących Trolli negatywna rola.

To zachowywać się jak niewychowane bydło.


O Trollu opowiem w rozdziale `Portret Psychopaty`.

Mały rąbek tajemnicy odsłaniam na raty.

Wróćmy do tematu ludzi z londyńskich spelunek.

Co każdemu na miesicie wysyłali meldunek.


Prawdziwy projektant nigdy nie wystawia się w kościele!

Pewna Brazylijka wysłała depesz wiele.

Projektantka mody, ekspertka, znawczyni.

Aż pewnego dnia zobaczyłem piękną Bogini...


Tu jest zdjęcie Bogini Panie Dziennikarzu.

Myślę, że Pan powinien golnąć dla kurażu.

Ta Bogini to moja filipińska przyjaciółka.

W stroju brazylijskiej projektantki między ławkami zatacza kółka.


A cóż to za miejsce spyta Pan zaciekawiony?

Nie mam pojęcia, dla mnie to wygląda jak Stadion Narodowy.


A w kościołach widziałem projektantów bardziej prestiżowych.

Dr. Pam Hogg, Vivienne Westwood i innych nietuzinkowych.

I to jest dowód waszej ślepej nienawiści i głupoty.

Kopiąc pode mną dołki, wpadacie w nie sami jak koty...


Wywiadu jeszcze nie skończyłem Panie Dziennikarzu.

Takich historii mam wiele w kalendarzu.

Opisanych szczegółowo, nazwiska miejsca, sytuacje.

I milo wiedzieć, że to ja zawsze miałem rację.


Ja rozumiem, że chciał się Pan wylansować.

I wszedł w świat samozwańczej londyńskiej mody.

Ale mógłby Pan wiele spraw sprostować.

I to byłoby dziennikarstwo najwyższej wody.

Czasami warto w pierś się uderzyć,

Z pokorą powiedzieć słowo przepraszam.

Z niekompetencją własną się zmierzyć

Do tego Pana serdecznie zapraszam.


Intrygującą historię opowiem następną.

Czas opisać osobę wyjątkowo wstrętną.

Jeden z Pana przyjaciół dziwnych.

Co wmawia setkom ludzi naiwnych.

Ze on jest wielki i znany mody dyktator.

Dla mnie to pozer i cienki prowokator.

Cierpiący na narcyzm i wybujałe ego.

Chociaż talentu nie miał żadnego.

Do upadłego walczył z tym niewygodnym faktem.

Nieobyty cham z bardzo kiepskim taktem.

Ileż ten człowiek moich pomysłów skopiował!

Czasem myślałem, że on zwariował.

Do pewnego stopnia miałem z tego zabawę.

Ale raz próbowałem skończyć te żenadę.


Taka karykatura co zabija mody piękno.

Która dla nas koneserów jest sztuką niebanalną.

Koleś co myśli, że czuje jej piękno,

A niszczy estetykę postawą nieprofesjonalną.


Pan go promował, cóż Pana prawo.

Wielu próbowało, nikomu niestety się nie udało.

Naiwnie Pan oczekiwał, że będą bić Panu brawo.

Bo wszedł Pan w modę, jak się Panu wydawało.


Wszyscy popełniamy błędy,

Ale wnioski trzeba wyciągać.

Do dziś nie odkrył Pan, którędy.

Do tej prawdziwej mody się doczołgać.

Nigdzie was obu dżentelmenów nie widuje,

A bywam na mieście w miejscach elitarnych,

Może ciemny okular percepcje mi blokuje

I udaje, że nie widzę takich bytów astralnych.


O!! Cygaro zgasło, muszę je przypalić.

Skosztować ponownie szlachetnego trunku.

By ponowne brutalnie Panu dowalić.

Na moje słowa nie ma ratunku.

Och ten Pana gwiazdor, cóż za celebryta!

A jak idzie ulicą o autograf nikt nie pyta.

Cóż za niewdzięczność londyńskiego tłumu.

A tyle zachodu i wirtualnego szumu.


Ostatnio mnie widział lat temu kilka.

Stanął jak wryty i ledwo oddychał.

I chociaż była to tylko chwilka.

Minute później już tylko umykał.

Nawet nie powiedział mi dowiedzenia.

Prawie swe nogi łamiąc na schodach.

Nie mogąc znieść mojego spojrzenia.

I Wiem, że Pan po takich wywodach,

Rzuconych na żywo w Pana stacji radiowej.

Też będzie długo dochodził do siebie.

Rezygnując całkowicie z kariery modowej.

Odnoszę wrażenie, że jest już Pan w niebie.

Bo twarz zrobiła się Panu niebiesko fioletowa.

Bo trzeba historie zbudować od nowa.

Dosłownie słyszę, jak strzelają pańskie neurony.

Te wasze bzdury są nie do obrony.



Zacznę od tego zdjęcia dla żartu zrobionego.

Z grupą znajomych po pewnej sesji zdjęciowej,

Potem na fejsa niedbale wrzuconego.

I cieszyłem się z popularności chwilowej.

Wyglądam na nim trochę renesansowo.

W tym budynku co przypomina małą Wenecję.

I w którym mieszka mi się komfortowo.

Bo jako Gangster mam dobra protekcje.


Ale o tym później.


Gdy zdjęcie zobaczył Pana ulubieniec

I dorobek fotografa co w Wenecji była wielokrotnie

Zachował się ponownie jak prawdziwy szaleniec.

A po kilku tygodniach był we Włoszech przelotnie.

Przedtem opublikował identyczne foto, ależ on przystojny!

Pióro w jego masce miało więcej kolorów.

Odniosłem wrażenie, że stanął do wojny.

W tej dziecinadzie fałszywych pozorów.


Psychologia tych zjawisk zawsze mnie dziwiła.

Naśladownictwo gołym okiem widoczne.

Nie pierwszy raz mnie zastanowiła

Te pseudo mody zachowania mroczne.


Czy ten projektant był kiedyś na szczycie?

Absolutnie nie, prawdziwa moda o nim nie usłyszy.

Na fejsbuku to artysta oczywiście w zenicie,

Ale nikt profesjonalny go wyżej nie wytyczy.

Przez zwykły brak talentu i oryginalności.

Ja nie muszę podejmować w waszym stylu akcji.

Bo wierzę, że mi wystarcza moich własnych zdolności.

Chociaż wiem, że nigdy nie przekonam was do racji.

I tak wszyscy brniecie w tej infantylności.



Bo kiedy słyszę bzdury, że wasz Celebryta

Stworzył Renesans w słonecznej Italii.

Muszę westchnąć ze czyjaś dynia jest totalni zryta.

I spytać niegrzecznie. Coście ludzie brali?

Bo ja zwykły gangster, koneser szkockich wynalazków.

I kubańskich cygar na kobiecych udach kręconych.

Pozbywam się w ten sposób wewnętrznych zarazków,

Ale tak jak wy, nie jestem pomylony.


I patrzę tu na Pana z gniewu czerwonego.

I chcę zadać Panu pytanie niebanalne.

Jak to się stało, że pan człowiek ultra-religijny,

Wciągnął się w przyjaźnie homoseksualne.


Osobiście znam kilku i są ludźmi bardzo porządnymi,

Pan natomiast wielki antyaborcyjny działacz.

Wielokrotnie publicznie nazywał ich niegodnymi.

Każąc im płacić pseudo-moralny haracz.


Jednocześnie nie dostrzegł, że Pana odźwierny do mody świata.

W mediach społecznościowych wstawia z blondynkami zdjęcia.

A w rzeczywistości …za chłopcami lata...

Do prywatnego życia innych nie mam zacięcia.

Nie mam czasu zajmować się farmazonami.

Dziwię się, że Pana znajomi na to swój cenny czas poświęcają.

Niszcząc się wzajemnie ordynarnymi plotkami,

A swego brudu za paznokciami nigdy nie dostrzegają.

Jak ten Pana gwiazdor co walczy z panienkami,

Bo podobno mu przystojniejszych chłopców zabierają.


Osoba wypierająca się własnej narodowości.

Urodził się w dalekim azjatyckim kraju.

Ze śmiesznym akcentem, ale dumny z brytyjskości.

Wielki celebryta, bo uciekł do raju.


Jednakże, gdy odwiedza swój kraj prawdziwy.

Odcina się od zgniłej Europejskiej moralności.

Kontynuuje nieszczęśnik te życie na niby

Kolor zmieniając w zależności od okoliczności.


Bardzo wcześnie tę dwulicowość odkryłem,

Aczkolwiek jednocześnie kierowałem się uczuciem litości.

Miarka się przebrała jak to zdjęcie zobaczyłem

Ręce mi opadły z poczucia bezradności.


Tę koszulę dostałem jako prezent urodzinowy.

Nie są one tanie. Proszę mi wierzyć.

Stroje Projektantki ubiera niejeden celebryta prestiżowy.

Ona zaś ma wiele sukcesów, które trzeba szerzyć.


Szlag mnie trafi jak Pana ulubieniec.

Projekt skopiował, swym nazwiskiem podpisał.

Po raz kolejny odkryłem, że to szaleniec.

A Pan sprostowania nigdy nie napisał.


Moim zdaniem ten koleś z Pana wiary drwił.

Na cmentarzu bez szacunku pochodnią wymachując.

W Vodou ceremonii na grobach się wił.

Symbol z mej koszuli bezczelnie parodiując.


Dziwnych zbiegów okoliczności sporo zanotowałem.

Inspiracje Vodou z moich prac graficznych.

Bo zanim w modzie się przez przypadek znalazłem

Wykonałem setki prac artystycznych.


Mój osobisty mix wielu obserwacji etnicznych.

Pochodzących z Afryki, część z mojej kurpiowszczyzny.

Setki przeczytanych książek antropologicznych.

Historia antyku i religijne schizmy.


Tematy którymi się fascynowałem.

Znalazły się też w mojej kolorowej modzie.

W historii Haiti polski ślad promowałem.

Poniekąd budując zamki na wodzie.


`Świątynia Vodou` sprzed lat tytuł mej wystawy.

Dla polskich legionów hołd mój szczery i prosty.

Muzykę wykorzystaną dla wydarzenia oprawy.

Kilka lat później pożyczył Pana projektant wspaniały.


Osobiście nie wierzę w takie zbiegi okoliczności

Widocznie taka jest rola kreatorów prawdziwych.

Mam dosyć tej waszej dziwnej podłości.

Zaprzeczania faktom i promowania prymitywnych.


Z tego co wiem kliki Pana wykopały

Och jak mi przykro Panie Żurnalisto.

Dlaczego łaskawy Pan się tym nie chwali?

A robił Pan dla nich robotę nieczysta.


Nie Pan jeden.


Mimo wszystko zawsze wierzyłem w wybaczenie.

Nie jesteśmy święci, wszyscy błędy popełniamy

Czasem warto dać szansę innym na odkupienie

A czas podobno leczy niezagojone rany.


Raz spytał Pan o wywiad, a ja się zgodziłem.

Naiwny jak zwykle rękę podałem do zgody.

Sekretów oczywiście ujawnić nie zdążyłem.

Do wywiadu nie doszło, kolejny niewypał mody.

Bo wywiad ten mógłby niechcący rozwalić intrygę perfidną.

Budowaną przez lata za moimi plecami.

O tym opowiem jak odwiedzę stacje inną.

Bo Pan i Pana koledzy nie są dżentelmenami.


Miał Pan okazje jako dziennikarz wejść na mody szczyty.

W czasie jak na Fashion Scout Pana zapraszałem.

Kolejny raz ujawnił Pan prymitywny umysł zryty.

Bo stara konkurencja znów zaczęła rzucać kałem.


Niestety wiatr na mieście jak zawsze szybko się zmienia.

Konkurencji kompromitacja w całej rozciągłości.

Pana wspólniczka niby od niechcenia.

Zaprosiła mnie na jakiś konkurs piękności.


Zareagowałem stosownie na tę paranoję.

Dziękuję uprzejmie, ale postoje!


Historia ostatnia na zakończenie.

Chociaż rozmowa z Panem to czysta strata czasu.

Zażyję szkocki trunek na rozluźnienie.

I opowiem o pewnym psychopacie z lasu...


Zadzwoniła do mnie i głosem przestraszonym.

Spytała o spotkanie w miejscu oddalonym.

Starała się mówić spokojnie, ale jej glos drżący.

Sprawiły, że uznałem, że temat jest naglący.

Przez telefon nie ciągnąłem wątku drażliwego.

Ale spytałem o coś małego, zachęcającego.


To psychopata, musisz być ostrożny.

Nie tylko ja jedna odkryłam jak bardzo jest groźny.

Dzięki Facebookowi wie o twym każdym kroku.

Widząc ciebie na szczycie doznaje amoku.

Twoje kontakty notuje i wiesza na ścianie.

I w białej gorączce zaczyna zamętu sianie.


Panie wielki dziennikarzu, to tylko wstęp mały.

Kłopot w tym, że takie stokrotki czasem się zgłaszały.

Bo w pewnym momencie stawały się ofiarami tego stworzenia.

Wszystkie uwikłane w proces mojego niszczenia.


Kilka takich ofiar arogancko przegnałem.

Ale przedtem ich zeznania na taśmę nagrałem.

Ja nie szanuję ludzi co się z wiatrem ustawiają.

Najpierw ciebie niszczą potem aniołami się stają.


Szanowny Panie dziennikarzu nie strugaj mi tu głupa.

I przynajmniej raz zachowaj się jak facet prawdziwy.

W pewnym momencie robiłeś za słupa.

Nie wiedząc później jak wybrnąć, ty typie fałszywy.


Zanim posprzątasz bałagan na mieście,

Chociaż tacy jak ty do błędu się nie przyznają.

Ale widzę, że w końcu dociera do ciebie nareszcie.

Ze tacy jak ty szybko z rynku znikają.


Jeszcze nie uciekaj Panie Twardzielu

Bo historia modelki co do mnie zadzwoniła.

Sprawiła, że zrozumiałem tło wydarzeń wielu.

A ta sprawa się nigdy nie zakończyła...


Wiec słuchaj!


Nie wchodzę Panu w drogę i nie życzę sobie by.

Pan i panu podobni mój dorobek szarpali.

Bo mogę się zachować tak samo jak Wy!

I wtedy imperium z kart szybko się rozwali.

Do widzenia!



















Rozdział Drugi

Portret Psychopaty


Czasem go nazywam fanem najwierniejszym

Manipulująca otoczeniem osoba okrutna.

Cokolwiek robię online, on jest zawsze pierwszym.

Sabotaże, dziwne plotki, osobowość butna.


Moj prywatny psychopata, hiena wirtualna.

Co wiesza moje zdjęcia na swojej brudnej ścianie.

Jestem dla niego niczym boska istota astralna.

Gdy zaczyna swe perfidne zaplanowane mieszanie.


Ukryty w oparach psychicznej masturbacji.

Przekonany o anonimowości samotnik na żer wychodzi w nocy.

Autor niejednej obrzydliwej informacji,

Kudłaty Troll co ma rozszerzone oczy.

Tylko raz zaatakował w bezpośrednim starciu.

Niestety publicznie przegrywa w każdym natarciu.


Twarzą w twarz atakuje, ale tylko tych co wierzy, że są słabi.

Takich miażdży bez litości, to jego bardzo bawi.

W prawdziwej mokrej robocie wyręczają go akolici.

Słabi psychicznie ludzie, zwyczajni, pospolici.

Wmawia im, że są super inteligentni.

Na jego szczucie tacy są bardzo ponętni.


Taktyka tchórza, który zna swoje słabe strony.

Zakompleksiony, zawistny, niedouczony.

Bez cienia litości niszczy tych co go rozpoznali.

I na jego sztuczki nigdy się nie nabrali.


Schemat jest prosty, wręcz prymitywny.

Zawsze się dziwiłem, że jest tylu naiwnych.

Co podpuszczeni nagle kretynieją.

Zaczynają się niszczyć, z dnia na dzień chamieją.


Najgrzeczniejsi ludzie staja się nagle wulgarni.

Niczym Zombie z grobowców, ohydni i marni.

Logika przestaje istnieć, rozpad się zaczyna.

Gdy emocje opadają to nigdy nie jest jego wina.


Zniszczone reputacje, ofiar przerażenie,

Gdy nagle odkrywają, że rozpadają się wieloletnie przyjaźnie.

Z dnia na dzień coraz mniej ludzi na ich scenie.

A oni wiedzą kto za tym stoi wyraźnie.


Część się boi, część ze strachu znika.

Najgorsza część udaje, że się nic nie stało.

Na wielu z nich Psychopata dosłownie sika.

Z mokrą głową wielu z nich z nim współpracowało.


Jeżeli jakiś kryminolog słucha tego poematu.

Na pewno powie, że to przypadek kliniczny.

Potwierdzi tez tezę główną tematu.

Ze psychopata to kłamca patologiczny.

Który też ogląda ten Poemat i coś nowego knuje.

Internet znów zagotuje się od moich zbrodni.

Z rzezi niewiniątek nikt się nie uratuje.

Ponownie znikną ludzie niewygodni.


Profil psychologiczny konsultowałem ze specjalistami.

Każdy zasypywał mnie rożnymi teoriami.

Myślę, że wspólnie wniknęliśmy w umysł tego bandyty,

Zastawiając pułapkę, w którą wielokrotnie wpadał.


Bo myślał, że jest bezpiecznie w Internecie ukryty.

Sam siebie wielokrotnie niechcący wielokrotnie wygadał.


Akcja tego kryminału rozegra się w Londynie,

Ale w tle będzie też kilka państw świata.

Moja fascynacja tym miastem nigdy nie przeminie,

Chociaż czasem uciekam do kraju wiecznego lata.


Imperialne miasto, gdzie rządzą wielkie pieniądze,

Tu spotykają się wszystkie perwersyjne rządze.

Ale to też miasto piękna i harmonii.

W tym mieście nie można mówić o monotonii.

Tu zawsze coś się dzieje, nawet gdy szukam spokoju.

Nierzadko w deszczu stawałem do boju.

Upadki i wzloty, dziś dobro, jutro zło.

Kapelusz, cygaro, wielkiego miasta tło.


Kim była ta osoba co zadzwoniła w panice.

Odpowiedz nigdy do prostych nie należała.

Przez chwilę próbowała kariery w mody klice.

Jednak po kilku próbach zrezygnowała.


Londyńską modę dzielimy na prawdziwą i urojoną.

Wyjaśnię różnicę w odrębnym rozdziale.

Z urojoną modą mam wojnę utajoną.

Gdzie moi przeciwnicy nie maja klasy wcale.


Teraz przejdziemy do konkretów dziwnego spotkania.

Wieczorną porą w londyńskiego deszczu strugach.

W dyskretnej kafejce wysłuchałem jej opowiadania.

Otoczeni dymem z cygar ukryci w świateł smugach.


Wtedy po raz pierwszy usłyszałem o moim Psychopacie.

Zacząłem budować jego profil psychologiczny.

Usłyszycie o nim na niejednej tutaj karcie

Zachowam tej historii porządek chronologiczny.


Kim, że była ta tajemnicza kobieta?

Swego czasu przyjaciółka psychopaty.

Co skłoniło ją, że odwróciła się moneta.

I zwyczajnie sprzedała jego charakter chamowaty.


Az się uśmiechnąłem, gdy pokazała kompromitujące zdjęcia.

W zasadzie te zdjęcia widziało pól miasta.

Perwersyjne sekrety naszego arcyksięcia.

A jego agresja zawsze bardzo wzrasta,

Gdy spytasz niewinnie co to takiego?

Niszczył ją, bo odkryła tajemnice z jego komputera.

Usłyszałem z jej ust coś niesamowitego.

Sekrety działania internetowego blagiera.

Ale po kolei Drogi Słuchaczu czy też Czytelniku

Pozwólmy Trollowi w nienawiści się gotować.

Okazało się, że ludzi zniszczył bez liku.

Ze mną się nie udało, bo wiem, jak reagować.


Ona wyszeptała

Ten Troll o tobie wiele rzeczy powiedział.

Ale tak byś się nigdy o niczym nie dowiedział.

Żebyś przypadkiem rewelacji nie zdementował.

I jego misternych gier nie zdemolował.


Znikający ludzie, zablokowane telefony.

Idioci powtarzający jego farmazony.

Aż bańka pęka w pewnym momencie.

Bo zjawiasz się w Vogue i jesteś na firmamencie.


Wtedy jest chwilowa cisza, która zapowiada burzę Trolla.

Jest szok i przebudzenie tych wmanipulowanych.

Mija kilka godzin, do Trolla wraca samokontrola.

I następuje nagły atak informacji wykreowanych.


Oczywiście wszystkie bardzo negatywne.

Ujawniające twoje oszustwa i gangsterskie sekrety.

O twoich sabotażach historie agresywne.

I aroganckim zachowaniu dziwne dekrety.


Szum, który ma zamazać dawne intrygi Psychopaty.

Plotki z dziwnych źródeł twoje sukcesy deprecjonujące.

Napędzany zazdrością nędznik gburowaty.

Wulgarnego cudaka działania niepokojące.


Tworzy fajkowe profile w mediach społecznościowych.

By oczerniać ciebie i stworzyć pajęczynę.

Ludzie nie wnikają w brak logiki legend gotowych.

Tak zarzuca na ciebie swoją pelerynę.


Wysyła setki chamskich maili podpisywanych twym imieniem.

By udowodnić jak bardzo źle jesteś wychowany.

On kieruje się własnym psychologicznym zagadnieniem.

Ze nikt nie jest odporny na jego szykany.


Dziwne rzeczy mówi, że chcesz wejść w politykę,

A moda jest chwilową do tego trampoliną.

I ze on ciebie zniszczy, bo ma chytrą taktykę.

Ze ciebie powiesi twoja własną mocną liną.


Oczywiście On powiadomi wszystkie londyńskie redakcje.

O prawdziwym charakterze twej niecnej działalności.

On jest pewien, że wywoła spodziewaną reakcję.

I zostaniesz zniszczony dla potomności.


Słuchałem z niedowierzaniem tej opowieści.

Do dziś mi się ona w głowie nie mieści.


Oczywiście On zna wszystkie moje niegodziwe plany.

A cały świat jest o nich natychmiast uprzedzany.

Minimum dwa lata przed zanim o tym osobiście pomyśle.

Telepatyczne zdolności tkwią w tym patologicznym artyście.


Podziękowałem Księżniczce bardzo serdecznie.

Jestem jej wdzięczny i będę wdzięczny wiecznie.

Wielokrotnie się z nią później spotykałem.

Dzięki niej o świeżych atakach zawsze wiedziałem.

Pierwszy Anioł w mej siatce informacyjnej.

Dzięki niej neutralizowałem idiotyzmy kliki dysfunkcyjnej.

Bo z biegiem czasu twarze hejtu bardzo się zmieniały.

Jedne znikały, inne się pojawiały.


Najwierniejszym jak zawsze był mój Psychopata.

Podążał moim śladem cale długie lata.

Paradoksalnie próbując mnie wyeliminować.

Coraz to nowych ludzi próbując wmanewrować

Niechcący zniszczył tych wrogów, których mi sam stworzył.

Na koniec sam siebie bezmyślnie pogrążył.


Chciał być kimś w tej samozwańczej modzie.

Skończył skompromitowany o kariery głodzie.

Starzejący się Troll, samotny, pogardzany.

Ośmieszony wielokrotnie przez to niezapomniany.


Przy życiu go trzyma nienawiść bardzo szczera,

Jak używając Internetu swe ofiary pożera.

Czasem się ujawnia, ale szybko znika.

Zemsta jego ofiar często go dotyka.

Bowiem dawne ofiary stały się jego oprawcami.

Niszczą go konsekwentnie jego własnymi metodami.


Wystarczy ze poczuję jego wirtualny oddech cuchnący.

Mój instynkt Gangstera wysyła sygnał ostrzegający

I mówię, że to Ja sznurki pociągam bez litości.

Prowokuję bandytę do wyniszczającej złości.

Bo Troll mimo szczerego wieloletniego trudu.

Nieprzesadnych nocy i nieustannego brudu.

Mimo, że wiele osób na wieki pogrążył.

Ze mną nie dał rady, zwyczajnie nie zdążył.


Chociaż dalej walczy i nie składa broni.

Pozwólmy mu się kisić w prymitywnej woni.

Człowiek, który nie potrafi maskować zawiści.

Pozwólmy mu żyć w jego nienawiści.


On się jeszcze pojawi i ciąg dalszy nastąpili...






























Rozdział Trzeci

Gangster W Modzie


Skaczę z tematu na temat Drogi Czytelniku,

Wybaczcie, ale tematy rozdziałów są ze sobą powiązane.

Jako Gangster w modzie widziałem brudu bez liku.

Straciłem wiarę w ludzi i ich kariery nieudane.


Istnieje wiele legend miejskich i nieporozumień wiele.

A ja trzymając dystans mam zdanie obiektywne.

Dla potrzeb poematu mej roli nie wybielę

Opisze szczerze sytuacje agresywne.


Powiem wprost, modę dzielimy na pewne segmenty.

Tą z samego szczytu marzenie ambitnych.

Powiedzmy, że to są demonstracyjne elementy.

Zaś te jednostki możemy określić mianem wybitnych.

Wierzymy, że to są szczęściarze, bo na okładkach ich widzimy.

Wieża z kości słoniowej za wielkimi murami.

Do tego statusu wszyscy dążymy.

Niektórzy niestety nieuczciwymi metodami.


Prawdziwa moda to może kilkuset ludzi.

Ikony sukcesu, aczkolwiek sukces ma wiele definicji.

Wyznacznik jakości, który mnie co rano budzi.

By walczyć o podwyższenie własnej pozycji.


Tu jest wymarzona popularność i wielkie pieniądze.

Chociaż sława przyciąga też rzeczy negatywne.

Nie oczekujcie ode mnie, że tych ludzi źle ocenie.

Bo większość z tych ludzi naprawdę pracuje uczciwie.


To nie prawda, że świat dano im na tacy.

Stereotyp, z którym walczę od początku samego.

Tak brak sukcesu tłumaczą ludzie nijacy.

Jeśli jesteś dobry dojdziesz do swego.


Drugi segment mody to ten, w którym się znajduję.

To już prawie otwarte drzwi, jeden mały krok.

Ale jeżeli ktoś szybkiego sukcesu oczekuje.

Przegra, bo ten ostatni krok to więcej niż jeden rok.


To jest już poziom prawdziwy i prestiżowy.

Mam prawo być dumny ze mi się udało.

Bardzo poważny wizerunek zawodowy,

Chociaż wielu zazdrosnych tę pozycję podważało.


Profesjonaliści to ludzie z mody żyjący.

Chociaż często ich nie ma w mediach i na okładkach.

Tysiące ludzi i każdy z nich ciężko pracujący.

Mikro przedsiębiorstwa w wielu przypadkach.


Ludzie podli co wierzą w siłę intrygi.

Tu muszą zniknąć, bo tu jest tylko praca.

Nie masz tego czegoś, szkoda twej fatygi,

Ciężka praca i talent, tylko to się opłaca.


Kasa ci pomoże, ale nie kupi ci pozycji.

Gdyby to była prawda nie istniałbym wcale.

Są dni, w których pada wiele propozycji,

Wtedy hejterzy topią się w szale.


Ich szał to gorzki chleb powszedni mój.

Ostatnie ogniwo łączące mnie z przeszłością.

Niejednokrotnie toczyłem z nimi bój.

Samoobrona przed ich dziką niedorzeczną złością.


To jest właśnie ten najniższy mody próg.

Tu utknęli samozwańcy i inni psychopaci.

Zapomniał o nich Diabeł, zapominał tez Bóg.

Ludzie nieświadomi lub degeneraci.

W mediach społecznościowych Olimpu Bogowie.

W rzeczywistości zwykli tani pozoranci.

Wierzą, że o ich absurdach nikt się nigdy nie dowie.

Aczkolwiek sami wiedza, że są niewiele warci.


Choćbym miał pistolet do głowy przystawiony.

Ja Londyński Gangster prawdę powiem niestety.

Niejednokrotnie przez tych ludzi bylem niszczony.

Ich wielkich ekspertów, zmilczany przez gazety.


Jaka jest różnica między budowlańcem.

A pseudo-ekspertem z tego środowiska.

Budowlaniec kończy rok z dodatnim balansem.

W czasie, gdy eksperci utknęli w blokowiskach.


Gdy potrząchniesz mocno celebrytę takiego.

Polecą drobne i niespłacone karty kredytowe,

W dziurawych butach nie starcza do pierwszego.

Ale na temat innych maja zdanie gotowe.


Żyjąc na zasiłkach Rockefellerów grają.

Zaskoczyła mnie ta liczba pozorantów bezczelnych.

Co z ludzi pracujących okrutnie się naśmiewają.

Obrzydliwa hipokryzja graczy niesamodzielnych.


Silni w grupie, poza nią nieporadni i słabi.

Sfrustrowani beznadzieją, knujący po nocach.

Jeżeli ktoś wrażliwy na ten fałsz się zwabi.

Zostanie zadziabany na ich własnych oczach.


Środowisko udające przyjaciół, gdy się ich nie widzi.

Za plecami niszczące siebie zwyczajnymi plotami.

Jeden drugiego szczerze nienawidzi.

Nigdy niewyczerpani cichymi podchodami.


Wszyscy to wiedzą a udają niewidomych.

Zwyczajne chamstwo dyplomacją nazywając.

Te kliki zniszczyły wielu niepokornych.

Ponurym szambem na siebie rzucając.


Widziałem prawdziwe talenty co w tych klikach utknęły.

Wspaniałych artystów co na sławę zasługują.

Z przerażeniem patrzyłem jak oni się ugięli.

Myśląc ze się z nimi na szczyty wypromują


W tych kręgach musisz działać według nudnych schematów.

Gdy zrobisz coś innego rusza maszyna niszczenia.

Mogę opisać wiele interesujących tematów.

O pseudoekspertach co mają wiele do powiedzenia.


Wsadzić wszystkich do pudla ograniczonej percepcji.

Skrzywienie zawodowe umysłów ograniczonych.

Wyszydzenie każdej nietypowej koncepcji.

Z użyciem języka od manier zwolnionych.


Powszechne jest cudzych pomysłów kopiowanie.

Uboczny efekt mediów społecznościowych.

Rzucisz coś nowego, zaczyna się udowadnianie.

Jak śmiałeś być lepszy od klik tak wpływowych.


Pomysł jest nowy, ale oni go wykorzystają.

Przetworzą do stylu przez nich rozumianego.

Opinię autorytatywną jeszcze wyrażają,

Ze zrobiłeś to źle a tobie nic do tego.


Męcząca dziecinada z getta mentalności.

Masz ambicje uciekaj od tej chorej kliki.

To są Zombie zabijający sens artystycznej wolności.

Nieustannych intryg wredne osobniki.


Pewne osoby na dole samobójstwa popełniły.

Zaszczute przez kliki, na które z obrzydzenia rzygać zacząłem.

Biedne indywidualności co sens i wiarę straciły.

Być może wtedy decyzje podjąłem.

Ja gangster mody, któremu imponują erudyci.

Widziałem zniszczonych w szpitalach zamykanych.

Uświadomiło mi to, że te kliki to pospolici bandyci.

Tańczący na grobach ludzi pokonanych.


Od tego środowiska uciekłem rozczarowany.

Spaliłem mosty, drzwi głośno zatrzasnąłem.

Może dlatego jestem niepokonany.

Bo się od tego szamba odciąłem


Żal mi tylko tych ludzi co potencjał mieli.

Utknęli w klikach, może tego chcieli

Uciekajcie stamtąd, bo utoniecie w fekaliach.

Moda prawdziwa istnieje w innych realiach.


Uciekajcie.

Bo zasługujecie na więcej.

























  Contents of volume
Comments (3)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Czym

- jeśli nie zabawą w Pana Boga -

jest stare jak ludzkość

/oraz n i e l u d z k o ś ć!/

wieczne nasze bezproduktywne marudzenie na wszystko i codzienne "naprawianie" świata /z jakim skutkiem, każdy koń widzi/

??

Bezpowrotną stratą twojego bezcennego czasu

i atłasu ?

ŻYJ - I POZWÓL ŻYĆ INNYM!

/Konfucjusz "Dialogi konfucjańskie" 2.600 lat temu)
avatar
J e d y n ą racjonalną postawą wobec własnego jednorazowego życia

czy w Londynie
czy też w Pszczynie
czy to w gminie
gdzie chrząszcz w trzcinie

jest postawa kon-struk-ty-wna.

I NIE MA ŻE ZMIŁUJ
avatar
Wieczne naparzanki z innymi

/innymi niż ty!/

odwracają twoją uwagę

od pozytywnego działania.

To dlatego

w unijnej od 18 lat Polsce

liczba dzieci niechcianych wciąż rośnie

!!!
© 2010-2016 by Creative Media