Przejdź do komentarzyZa oknem luty
Tekst 38 z 89 ze zbioru: M jak Milicz
Autor
Gatunekproza poetycka
Formawiersz biały
Data dodania2015-02-15
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń2613

Za oknem luty


Śniegu ani śladu, choć to luty.

Zaczęło się dymić z komina naprzeciwko

- aha, Józiu wrócił do domu

i w piecu pali, widać chata wychłodzona.

Gdzieś psy szczekają w oddali.

Zaraz wróci ze sklepu zziębnięta Józia żona.


Podjechał sąsiad pod podwórze

i bramę skrzypiącą otwiera.

Kuśtyka bezdomny do biedronki

z butelką po piwie.

Po drodze w śmietniku szpera.


Nie przejeżdża ulicą, jak kiedyś,

wozak z okrzykiem, wio koniku!


Wiatr rozszarpuje czarną folię

na dachu przybudówki na opał

i kołysze rosochy drzew.

Tika zegar życia, radosny, coraz starszy,

coraz mniej mu uderzeń zostaje,

robi się coraz ciekawiej czekać wiosny.



  Spis treści zbioru
Komentarze (1)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
To nic, ale pozostał "Zapach hiacyntów":

Przedwiośnianie i lutowo
do zawrotu głowy -

więc wyskubuję mereżkę
atłasowej woni orchidei
z udomowionym leśnym storczykiem -

najsłodszym absolutu przydechem
waniliowego lukru aż po sam
zapach bladoróżowych hiacyntów
© 2010-2016 by Creative Media
×