Przejdź do komentarzyRozdział 26
Tekst 26 z 30 ze zbioru: Na samo dno
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2017-07-15
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń1574

Minęły dwa miesiące, podczas których Karolina przede wszystkim wybaczyła wszystkie grzeszki swojemu ukochanemu. Poza tym przecież w ciągu tego czasu Daniel stał się na powrót idealnym mężczyzną. Uprosiła go, by zbastował z pracą i tak też uczynił. Specjalnie dla swojej kobiety, zwykł powtarzać. W tym czasie jednak częściej niż zwykle uczestniczył w najprzeróżniejszych imprezach, lecz Karolinie nie przeszkadzało to, wszakże bawiła się wraz z Danielem i jego znajomymi. Dziewczyna jednak sama musiała przyznać, że czasem nawet przesadzali ze spożywaniem alkoholu. Oczywiście wśród znajomych Daniela nie było już Ani. Jej towarzystwa na szczęście Karolina pozbyła się na dobre. Nie wracali też do sprawy Martyny. Kobieta nie odzywała się, a i Karolina do niej nie pisała. Choć nie mogła skłamać, żeby nie korciło jej ani przez moment, ale by zwalczyć tę pokusę ograniczyła pobyt na portalu społecznościowym do naprawdę absolutnego minimum.

Nadszedł kwiecień, choć wiosna była tego roku zimna i deszczowa. Daniel powtarzał, że to zły omen. W tym miesiącu nie podobało mu się właściwie wszystko. Od pogody, aż po własną rozprawę rozwodową, która miała się odbyć na dwa dni przed urodzinami Łukasza za tydzień.

– Będę starał się wrócić, ale nic nie obiecuję. – Tłumaczył się przyjacielowi. – Nie mam pojęcia, co ta kretynka tam wymyśli.

– Na pewno będzie kłamała. Uważaj na siebie. – Ostrzegał go Łukasz.

– I pod żadnym pozorem nie daj się wyprowadzić z równowagi. – Dodała z niepokojem Karolina. – Ty jesteś raptus i jej o to może chodzić, żeby udowodnić w sądzie, jaki potrafisz być.


Poza dwiema osobami Karolina nie znała żadnego z zaproszonych przez Łukasza gości. Te dwie znane jej persony to Marek, do którego na działce Daniel nazwał ją „swoim aniołem” i poznaną na jej własnych urodzinach Bożeną. Oboje byli bardzo mili, lecz Karolina wybrała towarzystwo Bożeny, naprawdę dobrze się z nią rozumiała i mogły rozmawiać praktycznie o wszystkim. Resztę gości stanowili znajomi Łukasza, ale to w końcu jego impreza.

Po przyjeździe Daniela  Karolina łudziła się, że przyjęcie zmieni się dla niej na lepsze. Niestety nie do końca tak było. Mężczyzna przybył roztrzęsiony sytuacją, która spotkała go w stolicy i opowiadał ją każdemu, czy ktoś chciał go słuchać, czy nie. Za każdym razem jednak historia o tym, jak ojciec Martyny Hintz sprowokował Daniela do rozkwaszenia mu nosa, policzka i łuku brwiowego zmieniała się w ustach opowiadającego ją mężczyzny o kilka szczegółów. Karolina uważała to wszystko za mocno naciągane, choć nie miała zupełnej pewności. Przecież znając porywczy charakter Daniela, było to dalece prawdopodobne.

W końcu jednak nabrała pewności, co do prawdziwości, a raczej braku, opowiadanej przez niego przygody. Siedziała obok, gdy Daniel akurat mówił Bożenie, przekręcając jakiś mało istotny fakt. Na koniec dodał jednak coś, co w mojej opinii było już szyte zbyt grubymi nićmi.

– Martyna podbiegła do niego. – Gestykulował żywo, podkręcając tym swoją opowieść. – Byłem strasznie nabuzowany, miałem całą pięść we krwi i sam się przestraszyłem swojego wybuchu. Wiedziałem, że Martyna właśnie założyła na mnie haka. Miałem rację. Teraz, gdy wracałem do Gdańska, okazało się, że chce dwustu tysięcy złotych odszkodowania, bo wysyła ojca na operację plastyczną, po tym, co mu zrobiłem. I to do Niemiec!

Bożena chłonęła każde jego słowo niczym gąbka. Wpatrywała się w Daniela jak sroka w gnat, jednak w przyjacielski sposób. Karolina nie widziała w jej spojrzeniu tego, co zaobserwowała u Ani. Bożena po prostu Daniela darzyła sympatią. Nie przeczuwała wobec tego niczego złego. Kowalska natomiast domyślała się już, do czego to wszystko zmierza. Na oczy założone miała jednak klapki skierowane tylko na Daniela, blokujące bardzo skutecznie  asertywność dziewczyny.

– Co masz zamiar zrobić? Dasz jej pieniądze? – Bożena co prawda klapek miłości nie miała, była jednak oburzona postępowaniem Martyny Hintz.

– Już połowę oddałem. – Daniel rozłożył ręce w geście bezradności. – Zagroziła, że poda mnie na policję, jeśli tego nie zrobię. Na spłatę reszty dostałem tydzień.


Daniel przyjechał do mieszkania swojej dziewczyny trzy dni później, prawie na klęczkach.

– Znasz sytuację z Martyną. – Spojrzał na Karolinę ze łzami w oczach. – Mam jeszcze trzy dni i będzie mogła mnie zniszczyć. Wiesz, jaki jestem, Karolinko. Powiedziałem ci wszystko o moim ciemnych interesach. Nie chciałem… – Zawahał się. – Mam już jeden wyrok w zawieszeniu.

– Co? – Kompletnie ją tym zaskoczył, choć pewnie nie powinno to dziwić. – Za co?

– Pobiłem się kiedyś w barze z jednym gościem. – Machnął ręką, jakby to niewiele znaczyło. – W sumie nie zrobiłem mu nic poważnego, ale wniósł oskarżenie, więc dostałem zawiasy.

Karolina nie odpowiedziała, patrzyła na niego w milczeniu. Ile tajemnic jeszcze przed nią skrywa?

– Jesteś na mnie zła, tak? – Zniecierpliwił się, gdy chwilę jego kobieta nic nie mówiła. Chciał już wiedzieć, co ona myśli, co ona sądzi, chciał posiąść o niej każdą informację, która by ją skutecznie odsłaniała. Tu i teraz.

– Oczywiście, że nie. – Pokręciła głową. – Zastanawiam się tylko, czego ty tak naprawdę ode mnie oczekujesz.

– Karolinko. – Przyklęknął przed nią na jedno kolano. – Jesteśmy razem i rzadko o coś cię proszę. Teraz wręcz błagam o pomoc. Muszę dać mojej żonie jeszcze pięćdziesiąt tysięcy. Nie mogę wziąć sam kredytu, bo już mam jeden dość pokaźny dla mojej mamy na remont domu. Dlatego zwracam się z prośbą do ciebie, a nie cierpię tego robić.

Karolina wiedziała, że nie powinna, że przecież jego żona ją ostrzegała i dziewczyna nie miała pojęcia dlaczego, ale wierzyła Martynie. Mimo to usłyszała swój własny głos odpowiadający na prośbę Daniela:

– Wiesz, że ci pomogę. Jestem po twojej stronie.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×