Przejdź do komentarzyWilcze spojrzenie. cz. 20
Tekst 21 z 22 ze zbioru: Powiastka Nr 11
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaartykuł / esej
Data dodania2020-04-02
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń690

Brandon zadzwonił do drzwi, które szybko otworzyła Brenda. Spojrzała na starca; milcząc wprowadziła ich do środka. Elizabeth z córką podbiegły do nich.

Ułóżcie go na kanapie. - poleciła Elizabeth poprawiając starcowi poduszkę pod głowa. - Chłopcze co się stało? Kto to jest? A ta pani?

Spokojnie już wyjaśniam. Ta pani. - wskazał na Zehrę. - To moja matka Zehra. Wspólnie uratowaliśmy Edwarda.

A kim on jest? - zapytała Greta.

Zehra postanowiła zabrać głos, ponieważ syn nie znał tego pana.

Edward jest w radzie starszych naszego imperium. Ktoś go zaatakował, a my mu pomogliśmy.

Wszystko jest zrozumiałe, ale dlaczego przynieśliście go do nas?

Postanowiliśmy przyjść tutaj ze względu na to, że zanim ten mężczyzna zemdlał wspomniał, że musi porozmawiać z Elizabeth Anderson. - wytłumaczył młody Collins.

Kobieta była kompletnie zaskoczona.

Ze mną? Nic nie rozumiem. Nawet go nie znam. No, ale skoro już tu jest, to jak tylko się ocknie porozmawiam z nim. Dziwna sytuacja.

Na szczęście nie musiała długo czekać. Starzec otworzył oczy.

Wody... - wyszeptał.

Greta nie zastanawiając się spełniła prośbę spragnionego. Starzec usiadł i łapczywie napił się płynu. Wszyscy zgromadzili się wokół niego.

Witam pana. Widzę, że dochodzi pan do siebie. Jestem Elizabeth Anderson. Podobno chciał pan ze mną koniecznie porozmawiać.

Edward spojrzał na obce twarze.

Tak. Tylko na osobności.

Brenda zareagowała natychmiast.

Dobra ekipa. Marsz do ogrodu.

Gdy wszyscy wyszli Edward od razu poczuł jak bardzo był spięty.

Słucha pana.

Elizabeth, dziecko. Ty mnie nie znasz, ale ja wiem kim jesteś.

Kobieta zdenerwowała się lekko.

Jak to? Skąd jak pan twierdzi zna mnie?

Uspokój się proszę. Nie jestem wrogiem. Prawdziwym twoim wrogiem z którym będziesz musiała się zmierzyć jest Thomas Anderson. Nazwisko zapewne dobrze ci znane.

Elizabeth poczuła gula w gardle.

Kim pan jest? Mam wrażenie, że zna pan moją sprawę i przeszłość. Mam rację?

Mężczyzna nawet nie próbował zaprzeczać.

- Zgadza się. Jestem osobą, która mocno wspierała twojego Jehreda. Byliśmy przyjaciółmi. Pomagałem mu w waszej sprawie. To ja lata temu dałem tobie i dziecku azyl. Wiem, że Thomas wszystko ukartował. I to on zlecił zgładzenie Jahreda po to, abyś z dzieckiem nie miała dostępu do tronu.

Mój Boże. Co pan mówi. To Thomas zabił mojego Jahreda? - z jej oczu popłynęły łzy.

Niestety tak. Przykro mi to mówić, ale taka jest gorzka prawda. Kilku jego posłańców zrobiło to za niego, a on cieszył się spektaklem. Wszystko widziałem, lecz nie zareagowałem bo sam bym zginął. Byłem bezsilny. Z trudem patrzyłem jak ta zgraja łotrów rozrywa na strzępy mojego przyjaciela. Nie miej do mnie o to żalu, choć wiem że to trudne... Proszę wybacz mi...

Trudno. Rozumiem – rzekła oschle.

Nie zdążyłem ciebie odnaleźć po tym wszystkim. Dowiedziałem się o twoim wyjeździe i poczułem ulgę. A teraz znów rozpętało się piekło. Jestem w radzie najstarszych z rodu wilkołaków i po raz pierwszy, gdy usłyszałem o tobie po tylu latach, nabrałem odwagi i sprzeciwiłem się.

Co pan ma na myśli?

Byłem na zebraniu, gdzie głosowano by was zgładzić. Stwierdzili wasze nie posłuszeństwo. Okrzyknęli was zdrajczyniami. Ich zdaniem – dodał po chwili.

Czyli oni już wszystko o nas wiedzą? I polują na nas? O tym, że jesteśmy w miasteczku i pewnie wiedzą o przemianie Grety. - rzekła przerażona.

Tak. Dlatego pragnąłem ciebie uprzedzić. Musicie się gdzieś ukryć. I ja znam odpowiednie miejsce.

Proszę powiedzieć. - poprosiła zdesperowana.

Zaprowadzę was. Dla wszystkich znajdzie się miejsce. Nie daleko kościoła jest stara opuszczona fabryka. Urzędowałem tam czasami.

Dobrze. Pójdźmy tam natychmiast.

Jak tylko odpoczniemy obmyślimy naszą obronną strategię. Zawołaj resztę niech dowiedzą się o sytuacji. - polecił Edward.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×