Przejdź do komentarzyCafe UFO 55
Tekst 155 z 255 ze zbioru: Arcydzieło
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2022-03-26
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń511

Rumunia to jak wiadomo rozległy kraj. Ale, w pierdymalik, teren jest zalesiony. Toteż moje auto miało letkie problemy z odzyskiwaniem energie z owego generatora, wynalezionego przez Wolulskiego u Gejtsa. Ciemny las bowiem jest społecznością, która w wyżynach ściga się o światło, a w niszy tworzy mroczniejszą połać. Do auta nie musiałem dolewać paliw, lecz potrzebne było Słońce, co owe generatory nadymało prądem. Mogłem się też podłączyć normalnie, do prądu, ale potrzebne mi było gniazdo w ścianie. Toteż zostawiłem bolida i udałem się na poszukiwanie.

Takie mroki to u Hitskocka gdzieś widziałem. W starym filmie o sekwojach. Cicho było, głucho było i nie myślałem o tym co będzie. Dopiero jak żemu ujżał ten kościół. I jego wieżę... To włosy mi się zjeżyły na głowie. I dopiero wtedy sobie pomyślałem, że ten adapter, co się nazywa pamięć, już jest zdrowo ściorany. I że nadaje sygnały, całkiem już dla mnie czytelne, że coś mi tam nawala w studium odnowy biologicznej - co znaczy się strach. Nie, żebym miał arachnofobię. Czy lęk przed wysokością. Ale jakiś wstręt mnie oblekł. Niby to nierealne, jednakowoż podobne do ćmy czy innego latającego gówna. Otrząsnąłęm się. A otrząsnowszy się udawałem, że znowu mam temperament. Bo co innego mi pozotało. Musiałem pozyskać prąd, żeby jechać dalej. Tylko czy kurwa, w tym jebanym szrocie jest jakie gniazdo z prądem - Zdenerwowałęm się. Bo znowu mnie strach... Oblekł.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×