Przejdź do komentarzyByle do wiosny
Tekst 87 z 86 ze zbioru: ŻYCIE W NIEBYCIE
Autor
Gatunekpublicystyka i reportaż
Formaartykuł / esej
Data dodania2022-06-23
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń458

Dzisiaj powinien być czas przeznaczony na rozpamiętywanie. Na zastanowienie. Nie nad innymi, lecz nad sobą. Nad tym, gdzie jestem, jaki jestem, dokąd idę. Że jestem mniej cudowny, niż sądzę. Że mam wady.


Dzisiaj powinien być czas na pytania owocujące postanowieniami. Postanowieniami - obietnicami. Przysięgami dawanymi sobie. Deklaracjami wcale nie pustymi. Poprawy, zmiany mentalności. Zrozumienia, że oprócz moich przeświadczeń, są INNE.


Jednak, czy podobny czas był kiedykolwiek? Głęboki, poważny, a zwłaszcza - długotrwały? Przekraczający naskórkowe obyczaje?


Mówię o przeżyciach zapominanych zaraz po ustaniu smutku. Mówię o powierzchownych odczuciach. O naszej etycznej zapaści.


W zamian dysponujemy histerycznym przeginaniem pały. Przeginanie to polega np. na nieustannym podróżowaniu pomiędzy Scyllą a Charybdą. Na ciągłym popadaniu ze skrajności w skrajność. Polega na ogłaszaniu albo narodowej żałoby, albo raptownej skruchy okraszonej pozornym wybaczeniem.

*

Po turze chwilowego zbratania, tłuczemy się nadal, bezustannie dokonujemy ocen, ferujemy wyroki na współbliźnich, wyrzynamy w pień swoich i nie swoich, szczujemy się nawzajem, urządzamy sobie zawody, rankingi, festiwale i konkursy na donosiciela roku, lub na najprzystojniejszego durnia. Jak w fredrowskiej Zemście, zawieszamy na kołku swoje przyrodzone pieniactwo, zawiść i nieufność, bo obowiązuje nas rzewne i banalne przykazanie: ZGODA.

*

Ilu nas jest? Zawiedzionych, przygnębionych, sfrustrowanych? Rozczarowanych SOBĄ zwłaszcza? Tym, cośmy SOBIE wyrządzili?


Ilu nas pluje sobie w brodę, gdy słyszy o aferach i zawirowaniach, o wyczynach naszych elit, tych lokalnych i tych ze szczebla, klucza i grzędy, ilu nas wstydzi się za arogancję władzy, śmieje się z politycznych tańców na rurze, ma dosyć szambelanów, baronów, dyplomatów z Koziej Wólki, lewych magistrów i kombajnisty – profesora?


W czym uczestniczymy, za jakie grzechy, kto nas pokarał brakiem rozsądku, tym, że zamiast oleju w głowie, mamy radosny luzik, odwieczne JAKOŚ TO BĘDZIE, chamskie odzywki, buńczuczną demagogię zwieńczoną pogardą?


Codziennie bombardowani jesteśmy informacjami wywołującymi w nas poczucie psychicznej zgagi. Utwierdzającymi nas w kompleksach. Nie - leczącymi z nich i oczyszczającymi, ale – trującymi.


Dowiadujemy się na przykład, że ten, którego podziwialiśmy, był małym człowieczkiem, a wielkim donosicielem. Słyszymy bzdury o Brzechwie, Miłoszu, Herbercie. Na ich temat wypowiadają się moralne wypierdki znające się na literaturze tak samo rewelacyjnie, jak wilk na astronomii.


Mamy ceny jedne z najwyższych w Europie. Za to pensje jedne z najmniejszych. Ten problem nas jednak nie obchodzi. Tak jak nie obchodzi nas PUBLICZNY DŁUG.


Zagadnień zwisających nam jak kilo kitu na agrafce mamy zresztą w bród. Ale, jak to naród śniętych ryb i śpiących rycerzy, wolimy się kłócić, wytykać sobie to, która partia, która elita, z lewa, z prawa, bardziej się upaprała, więcej się zeświniła…


Wolimy pieprzyć o religii dla trzylatków. A także z furiacką satysfakcją i patologicznym upodobaniem, wolimy niszczyć pozostałe autorytety, wchodzić, lub wychodzić z koalicji i rżnąć głupa narzekając na kaprawy los...


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×