Przejdź do komentarzyEpilog
Tekst 14 z 14 ze zbioru: Tom2 - Ścieżka Serca
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2024-03-23
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń76

Stromymi schodami Anastol wchodził na samą górę jednej z wieżyczek lodowego pałacu. Należał on już do niego – jak zresztą cała Kraina Lodu. Na jego rozkaz Romin właśnie wprowadzał nowe porządki, ale nie wszystko chciał tu zmieniać. Jako że pochodził właśnie stąd, to wpojono mu szacunek do książek i wiedzy, jaką niosły one ze sobą. Dlatego też postanowił zostawić mnichów i ich bibliotekę we względnym spokoju. Jak wszyscy w Magicznych Krainach i on dobrze wiedział, że nie będą oni stawiać oporu, ale jednak na wypadek, gdyby zapragnęli ukrywać buntowników i knuć przeciwko nowej władzy, polecił ulokować straż w Zimowym Pałacu i w miasteczku, aby swoją obecnością przypominali oni ich mieszkańcom, kto tu teraz rządził.

Z rozmyślań wyrwał go głos towarzyszącej mu czarodziejki o różnobarwnych oczach. Podczas bitwy o pałac została ona ranna w nogę, dlatego teraz kulała i z trudem nadążała za czarnoksiężnikiem.

– Panie, skąd pewność, że to właśnie w tej krainie ukryto bramę, której szukamy? I czy ona naprawdę istnieje?

– Nie trzeba władać magią, aby podróżować między światami, bo w każdym z nich zostały ukryte bramy, stworzone przez magiczne istoty. Ułatwia to im odwiedzanie się, bo przecież nie każda rasa dysponuje dość silną mocą, aby robić to przy jej użyciu. Czasami można tak po prostu przez nią przejść, a innym razem należy mieć klucz albo poprosić, jak u Motyli. Bo Magiczna Łąka to najsłynniejsza brama i zarazem jedyna, o jakiej wiedzą ludzie. Kontrolują ją wróżki, ale pozwalają one korzystać z niej zamieszkującym okolice Wulkanu istotą. Choć wielu nie zdaje sobie z tego sprawę, to w Magicznych Krainach jest więcej takich drzwi, tylko trzeba wiedzieć, gdzie ich szukać. Bo one same wybierają swoje miejsce. Przekazane mi przez Raisę informację, dały mi wystarczające wskazówki, abym odnalazł te prowadzące do chaosu – odrzekł Anastol.

– A twoja moc Bóstw nie mogłaby nas do niego przenieść? – zapytała czarodziejka.

– Florentyno, nie, bo jak już słyszałaś, istnieje wiele światów, jak ten Motyli, które otacza tak potężna magia, że nie można ich odwiedzić bez zgody żyjących tam stworzeń. Podobną ochronę ma też stworzona przez Mirelę i podległe jej magiczne istoty pułapka dla chaosu. Nie wystarczy pociągnąć za klamkę albo mieć klucz, by złamać zaklęcie. Dlatego mam dla ciebie ważne zadanie. Jako jedyna córka władającej magią istot Motyli i Viryave Flory, która to osobiście zapieczętowała bramę na rozkaz swojej królowej, potrafisz ją otworzyć odziedziczoną po niej magią krwi.

Florentyna przytaknęła. Jej kamienna twarz nie zdradzała żadnych emocji, ale w środku czuła gniew i ból. Działo się tak zawsze, gdy rozmawiała, a nawet myślała o Florze. Dla niej nie była ona jej matką, tylko kobietą, która ją urodziła, a później porzuciła. Bez chwili zawahania odesłała ją do ojca, który owszem był dobrym czarodziejem i zaopiekował się nią, ale nie mógł zastąpić jej drugiego rodzica. A gdyby została w świecie Motyli, to jako córka doradczyni Mireli nie doświadczyłaby prześladowań z powodu swojego oryginalnego wyglądu. Przez krótki moment, po śmierci ojca rozważała dołączenie do wróżek, ale nie potrafiła przełamać się i wybaczyć matce, którą obwiniała za całe zło, jakie ją spotkało. Dlatego w wieku dziewiętnastu lat postanowiła pokazać jej swoją siłę i udowodnić jej, że zasługiwała na skrzydła. Chciała, aby pożałowała, że ją oddała, więc przystała do Anastola. Razem mieli przejąć świat Motyli.

Kiedy dotarli na miejsce, Florentyna rozglądnęła się po niewielkim, okrągłym pokoju ze szpiczastym dachem. Jego śnieżne ściany pokrywały owalne okna – przy co drugim stał teleskop do obserwacji. Co oni tu oglądają przy takie pogodzie, pomyślała zdziwiona.

– Niewiedzę tu nic niezwykłego – stwierdziła.

– Bo nie umiesz patrzeć – zaprotestował Anastol.

Czarnoksiężnik wymamrotał niezrozumiale jakieś zaklęcie. Z jego ciała wyskoczyła czerwona struna, która wypełniła i rozgrzała całe pomieszczenie. Kiedy zniknęła, jedno z okien zamieniło się w półokrągłe, długie drzwi bez klamki – nie stał przy nim teleskop. Ich niebieska barwa symbolizowała czary Flory, a ozdobiona białymi, z czarnymi końcówkami różami rama – jakby kwiaty zaczęły się psuć – z kolei była magią królowej Mireli.

Anastol uśmiechnął się chytrze i przesunął dłoń do bramy. Ale ledwie musnął ją koniuszkami palców, a jakaś niewidzialna, chroniąca ją siła odepchnęła go lekko do tyłu. Florentyna niepewnie wpatrywała się w drzwi, za których wydobył się kobiecy krzyk wściekłości. Zżerała ją ciekawość, kto krył się za chaosem, którego tak bardzo bały się najsilniejsze magiczne istoty – Motyle.

– Florentyno, przyłóż obie dłonie do niebieskich drzwi. Zostały one naznaczone magią twojej matki, a więc i twoją, dlatego ciebie nie odtrącą. Później powiedz zaklęcie: lossana lanaran, to zapomniana, starsza nawet od języka czarodziejów mowa, a oznacza: rozwiąż sidła. Wtedy złamiesz zaklęcie i chaos będzie mógł się wydostać z pułapki.

Czarodziejka poszła za wskazówkami Anastola i dotknęła obiema rękami drzwi, które rzeczywiście nie odrzuciły jej. Poczuła słodki zapach niezapominajek, a przez jej ciało przeszła ogromna fala mocy – podejrzewała, że była to magia jej matki. Ośmielona dotychczasowym powodzeniem wypowiedziała głośno zaklęcie: lossana lanaran.

Czarnoksiężnik nie miał pewności, czy Raisa nie okłamała go w kwestii uwolnienia chaosu. Ale teraz z dumą i ogromną satysfakcją obserwował, jak z dłoni Florentyny wyszła niebieska mgła, rozeszła się po bramie i przeszła przez szczeliny w drzwiach. Po chwili tą samą drogą wypłynęła czarna mgła, jakby była odpowiedzią na ich czary.

– Zaklęcie zostało złamane – obwieścił Anastol. – Marietto, nadszedł czas na twoją zemstę na Motylach i dzieciach słońca.

– Pójdziemy po nią? – zapytała Florentyna.

– Nie. Tylko tyle… a raczej aż tyle możemy dla niej zrobić. Z pułapki musi wydostać się już sama. Chwilę jej to zajmie, ale nienawiść wkrótce doprowadzi ją do bramy, a wówczas się tu zjawi. Ona zna drogę do Motyli i Krainy Słońca. A my tymczasem przejmiemy władzę w Krainie Pustyni, ale najpierw przemówię do moich poddanych z lodowego królestwa.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×