Przejdź do komentarzyNiedomoga
Tekst 255 z 255 ze zbioru: Mioklonie
Autor
Gatunekpoezja
Formawiersz biały
Data dodania2024-03-31
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń55

wiosna, więc od ziemi ciągnie mrozem. 

przygruntowy pies, który od stycznia leży w rowie, 

jeszcze nie zaczął aromatyzować przestrzeni wokoło. 


znowu inwazja biedronek azjatyckich. mam wrażenie, 

że w dobudówce prześcigają się z kosarzami w liczbie 

trupów. czyich będzie więcej, które plemię dostarczy 

mi więcej zaschniętych zwłok do zmiatania. 


wypatruję promienideł, czekam, aż skołtunione 

multiwersum gruchnie bez asekuracji, 

ludkowie, kołysząc się jak wytrząchane z paczki 

legumiśki, wylegną z nor. na światło, z którego 

nie będzie odwrotu. 


aż na trotuarach i w fotelach zafalują ciężkie 

mięsa, półpłynne żuchwy, wszechrządca runie 

z wiaduktu Wysokostrady i głosem połamanego 

w trzech i pół miejscach voicebota wycedzi, że dość. 


i oczekuję późniejszego sklecania się, najazdu 

betoniarek ze spoiwem. a także bólu spowodowanego 

zbyt długim śmiechem, gdy okaże się, że nic się nie da 

złożyć jak trzeba, tu słabo przylega, tam znów 

ledwie pasuje, miasta wyrastają z nosów, jakby 

malował nas zmartwychwstały 

(do góry nogami!) Picasso. 


chcę wiosenki à rebours, mchu porastającego 

kamień węgielny Instytutu przeciw Wypędzeniom 

z Grobów. niech się zieleni śnieg, 

błyszczy na zębach czaszek. 


i niech ktoś wreszcie sprzątnie tego psa.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×