Przejdź do komentarzyWilcze spojrzenie. cz. 1
Tekst 2 z 22 ze zbioru: Powiastka Nr 11
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaartykuł / esej
Data dodania2020-01-14
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń760

Szesnaście lat później.


Złotowłosa młoda dziewczyna spoglądała smutno przez mokrą szybę auta, które prowadziła jej matka Elizabeth. Była to szczupła kobieta, której wiek ukazywał pierwsze zmarszczki. Jej blond warkocz swobodnie spływał na prawym ramieniu. Skupiona patrzyła przed siebie. Jechała do swojej przeszłości, bardzo niestety bolesnej.

Mamo? - rzekła Greta. - Mamo, dlaczego jedziemy w tak dalekie rejony? Daleko od domu.

Kobieta nie usłyszała pytania córki. Zawładnęły nią demony przeszłości. Mijały dom w którym niegdyś wiodła szczęśliwe życie. Chwile, które do dziś są miłymi, a także przykrymi wspomnieniami. Wiozła ze sobą spory bagaż doświadczeń, ale i ogromną walizę tajemnic. Córka nie miała pojęcia ile jej matka wycierpiała. Jak ciężko było ukryć ich tożsamość, a teraz wraca na łono zła wiedząc o tym , że może grozić im niebezpieczeństwo. Jednak było to, nieuniknione. Nie poradzi sobie z jej koszmarami, a raczej wizjami Grety. Właśnie jej sny powiedziały, że już jest czas na powrót do prawdziwego domu. Jej przeznaczenia, które i tak już się rozpoczęło.

Jechały do Boroty leżącej na mapie Węgier. Pod pretekstem chorej przyjaciółki. Elizabeth skłamała, że Brenda ma raka i musi się nią zaopiekować. Inaczej córka za żadne skarby nie zgodziłaby się na wyjazd.

Mamo?!

Elizabeth powróciła do rzeczywistości.

Tak, kochanie?

Pytałam ciebie o coś, a ty jak zahipnotyzowana jechałaś przed siebie. Dwa razy przejechałaś czerwone światło. Mandatów nazbierasz puki dojedziemy na miejsce i to na koniec trasy. Na pewno dobrze jedziemy?

Tak. Na pewno dobrze. Przejechałam dwa razy czerwone światło? - powtórzyła. - Niemożliwe. Musze bardziej skupić się na drodze. To przez zamyślenie. O co chciałaś zapytać? O tą drogę?

Dziewczyna zaprzeczyła.

Nie. Pytałam dlaczego jedziemy tak daleko od domu?

Mówiłam ci, że jedziemy zaopiekować się moją przyjaciółką. Ona nie ma nikogo bliskiego. Zostałam jej tylko ja.

Och! Jakaś ty wielkoduszna. A co ze szkołą? Z moimi przyjaciółmi? Liczą się tylko twoi! - naburmuszyła się. - Mam nadzieję, że jedziemy tylko na parę tygodni, bo dłużej w tej dziurze to nie wysiedzę. Popatrz na te domy. Tu nic nie ma. To jakaś zapchlona wiocha!

Elizabeth zdenerwowały słowa córki.

Greto Anderson licz się ze słowami. Zajechałyśmy pod właściwy adres. O szkołę się nie martw. Zapisałam cię do tutejszej.

Że co? Chyba żartujesz?! Oszukałaś mnie? Nie wyjechałyśmy tymczasowo? Zamieszkamy tutaj? Zwariowałaś?

Opanuj się Greto. Jestem twoją matką. Okaż mi szacunek!

Szacunek? O czym ty mówisz do mnie?! Wywiozłaś mnie na drugi koniec Węgier! Zostawiłam tam całe swoje nastoletnie życie! Jutro wsiadam w autobus i wracam skąd przybyłam. - zakomunikowała. - Okłamałaś mnie. Nie wybaczę ci tego! - wściekła trzasnęła drzwiami auta zamykając je.

Na werandzie energicznie machała do nich Brenda. Elizabeth z trudem przywołała na twarz uśmiech i podeszła do przyjaciółki. Uściskały się serdecznie, po czym obie wprowadziła do domu.

Dziewczyna ustała buńczucznie ze skrzyżowanymi ramionami i odezwała się nie przyjemnie.

Cześć jestem Greta. Mogę dowiedzieć się, gdzie jest moje więzienie?

Zaskoczona Brenda uniosła brwi.

Rozumiem, że masz na myśli swój pokój?

To chyba oczywiste. - odrzekła złośliwie. - Mam nadzieję, że mam zapewniony tutaj swój azyl? Czy może mam spać z mamusią w jednym łóżeczku?

Greta! - warknęła Elizabeth.

Brenda uniosła dłonie uspakajając przyjaciółkę. Zwróciła się do nastolatki:

Skoro chcesz uciekać, to wejdź na piętro. Przejdź do końca korytarza, tam znajdziesz swój pokój. Na wprost.

Dziewczyna bez słowa minęła obie kobiety, - za co Elizabeth była jej wdzięczna, bo miała dosyć jej humorów. - i wbiegła po krętych schodach na górę.

Przyjaciółki spoglądnęły na siebie. Elizabeth nie wytrzymała napięcia i po policzkach pociekły jej łzy.

Uff... Twoja córcia ma ostry charakterek. Nie płacz proszę, to nic nie pomoże. Rozchmurz się. No już. - pogładziła ją po ramieniu.

Weszły do salonu i obie klapnęły na kanapę.

Ona jest strasznie zła na mnie. Okłamałam ją. Nie tylko z przyjazdem do Boroty, ale i w wielu innych sprawach.

Domyślam się, że jest ci bardzo ciężko. Cieszę się, że przyjechałaś. Spróbuj się uspokoić. Nie jesteś już z tym sama. Jestem z tobą całym sercem. Pomogę ci pozbierać wszystko do ładu. Obie w odpowiednim czasie przekażemy jej prawdę o pochodzeniu i dziedzictwie.

Nie potrafię pojąć jak my to zrobimy. Och, tak mi ciężko z tym wszystkim.

Brenda wstała.

Ok. Miałam to zrobić po kolacji, ale myślę że czas jest teraz odpowiedniejszy. Wypijemy po kieliszku wina. Co ty na to?

Elizabeth westchnęła.

Sądzisz, że to dobry pomysł?

Brenda nalewając trunek w kieliszki odrzekła:

Uważam, że wręcz doskonały. Przy okazji troszkę się odprężysz.

Elizabeth usadowiła się w wygodniejszej pozycji.

A może i mi się należy. - posłała jej uśmiech. - A co tam, dawaj.

Roześmiały się z ulgą. Brenda usiadła obok przyjaciółki.

A oprócz twoich zawiłości z córką, co u was słychać? Co się z wami działo przez te szesnaście lat?

Imałam się różnych prac. Robiłam wszystko, aby utrzymać siebie i córkę. Jahred nie zostawił nam wiele funduszy. A potem on... Musiałyśmy uciekać, zaszyłam się w pierwszej lepszej mieścinie i tam osiadłyśmy. Wiodłam samotne życie... Jedynie Greta zdobyła przyjaciół, a ja znowu jej wszystko odebrałam.

Elizabeth przestań się obwiniać. Nie jesteśmy w stanie wpłynąć na wszystko. Życie jest okropnie trudne bacząc na wasze pochodzenie.

Zdaję sobie sprawę, że nie dam rady uchronić mojej córki od całego zła, które kryje się w Borocie. Przysięgłam sobie, że będę ją broniła z całych swoich sił.

I ja ci w tym pomogę. Wdrożymy Gretę w nasz świat. Czas pokaże jak ona się do tego odniesie. Na razie musicie rozpocząć nowe życie. Zobaczysz wszystko znajdzie swój odpowiedni tor.

No dobrze. To od czego zaczniemy jutro?

Może najpierw wyprawimy twoją małą do szkoły, a poszukamy tobie pracy?Musicie wtopić się w życie mieszkańców Boroty.

Dobry plan.

A gdzie zapisałaś Gretę do szkoły, tu na miejscu?

Nie stwierdziłam, że poślę ją do szkoły trudnej młodzieży w Janoshalma. Jest tam specjalny ośrodek dla młodzieży ze zdolnościami paranormalnymi. - dodała szeptem. - Znasz tę szkołę?

Tak, bardzo dobrze. Moja siostrzenica tam uczęszcza i chwali te szkołę. Tylko zastanawia mnie twoja decyzja. To czy aby nie za wcześnie dla niej na znajomość rówieśnikami, którzy już znacznie panują nad swoimi mocami. Greta jest kiełkująca i boję się, że sobie z tym nie poradzi. Zwłaszcza, że my same nie wiemy jakie ona posiądzie moce. Jak mocno będzie silna.

Brendo. Widziałaś jej charakter? - przyjaciółka wywróciła oczyma. - Tak więc przestań i ty się o nią niepokoić. Wystarczy, że ja mam jej kaprysy na co dzień.

Kiedy ona ma urodziny?

Za trzy tygodnie.

Tej nocy będzie pełnia. Wtedy to się stanie. Posiądzie moce dwóch różnych istot. Ekscytujące.

A za razem przerażające. - odrzekła matka nastolatki. - No dobrze. Zostawmy te przemyślenia i zjedzmy kolację.

Właśnie już się za to zabieram. - Brenda podbiegła do kuchni. - Jak myślisz, Greta zejdzie do nas?

Elizabeth zaśmiała się pod nosem.

Oj, wątpię. Zaniosę jej kolację i zostawię pod drzwiami. Mogę się założyć, że jak głód ją dopadnie to wsunie wszystko. A co dziś serwujesz?

Szybką sałatkę z makaronem i do tego grzanki czosnkowe z piekarnika.

Uhm... Brzmi cudownie. Zwłaszcza, że słyszy się o tym na pusty żołądek.

Spokojnie wszystko jest przygotowane. Wstawię tylko grzanki i za parę minut będziemy szamały i delektowały się wieczorem.

Więc do dzieła.

Do dzieła. - powtórzyła Brenda.


  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×