Przejdź do komentarzyRozdział 20. Komandor tańczy tango /6
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2022-01-08
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń527

- Co jest grane? - raptem przestając, powiedział Bałaganow. - Tyle czasu piłuję, i wciąż nie widać złota...


Panikowskij nie odpowiedział. Wszystko już dawno zrozumiał i od pół godziny tylko udawał, że piłuje.


-  Ano, to popiłujmy jeszcze! - dzielnie rzekł rudowłosy Szura i popluł w dłonie.

- Oczywiście, że trzeba piłować, - zauważył dziadek, starając się jak najdalej odwlec straszny czas wypłaty.


Zakrył twarz dłonią i przez rozcapierzone palce patrzył na rytmiczny ruch szerokich barów koleżki.


- Nic nie rozumiem! - rzekł po jakimś czasie Bałaganow, trzymając w  końcu rozpiłowane dwie połówki jabłka swojego odważnika. - To przecież nie złoto!

- Piłuj pan, piłuj dalej, - wybełkotał Panikowskij.


Zamiast tego, niestety, Szura, uzbrojony w obie części swojego złotego krążka, zaczął tygrysim krokiem powoli zbliżać się do naruszyciela konwencji.


- Nie podchodź pan do mnie z tym żelastwem! - zapiszczał staruszek, próbując gdzieś przed nim uciec. - Ja wami gardzę!


Tu jednak Szura wziął potężny rozmach i, jęknąwszy z natężenia, cisnął w stronę podłego intryganta pierwszym kawałkiem odważnika, a ten, usłyszawszy nad głową istny świst bomby, padł plackiem na glebę.


Starcie pełnomocnika z gońcem było błyskawiczne. Wściekły Bałaganow najsamierw z rozkoszą podeptał półkoszulek, a dopiero potem zabrał się za jego właściciela. Nanosząc nań ciosy, dogadywał przy tym:


- Kurwa, kto wymyślił te złote odważniki?! Kto przepierdolił wypłatę?! Kto obsmarowywał Bendera?!


Wypomniał mu też przy okazji naruszenie suchariewskiej konwencji, co kosztowało dziadka kolejne zbędne siniaki.


- Odpowiesz mi pan za mój półkoszulek! - odgryzał się leżący pod nim staruszek, zasłaniając się łokciami. - Zapamiętajcie to sobie: półkoszulka wam nie daruję! Dzisiaj takich już w sprzedaży nie znajdziesz!


Na zakończenie tej sceny Bałaganow wyrwał swemu przeciwnikowi stary woreczek z 38 rublami.


- To za ten twój kefir, żmijo!


Do miasta wracali jak ostatni przegrani.


Przodem szedł rozsierdzony Szura, a za nim, kulejąc na jedną nogę i głośno płacząc, taszczył się Panikowskij.


- O ja biedny, nieszczęśliwy! - pochlipywał. - Jeszcze mi odpowiecie za mój półkoszulek. Oddajcie mi moje pieniądze.

- Naprawdę dostaniesz ode mnie, zobaczysz! - nie oglądając się, groził Szura. - Co za cholerny awanturzysta! Wszystko powiem Benderowi.




ROZDZIAŁ  21.  KONIEC  *MAŁPIEGO  GAJU*



Warwara Ptiburdukowa rozkoszowała się swoim szczęściem. Siedząc przy okrągłym stole, przyglądała się swym nowym majętnościom. W pokoju małżonków Ptiburdukowych stało tyle mebli, że prawie nie było wolnego miejsca, lecz i tego wystarczało aż nadto. Lampa wysyłała światło aż za okno, gdzie jak damska broszka drżała malutka zielona gałązeczka. Na stole dymiło pieczyste, w kryształowej miseczce były cukierki a obok marynowany sandacz w okrągłym stalowym półmisku. Czajnik elektryczny swoją wypukłą powierzchnią odbijał cały przytulny czar ptiburdukowskiego gniazdka. Widać było na nim i małżeńskie łóżko, i białe zasłonki w oknach, i stoliczek nocny wraz z inżynierem Ptiburdukowem, siedzącym vis-a-vis żony w niebieskiej piżamie ze sznureczkami.


On również był szczęśliwy. Przepuszczając przez wąsy dym z papierosa, piłką ręczną do drewna cyzelował piękny jak cacko kibelek na daczę. Praca była koronkowa: należało wypiłować ścianki, dopasować pochyły daszek, urządzić wnętrze, wstawić szybkę w okieneczku i przykręcić w drzwiczkach malutki haczyk. Inżynier pracował z pasją;  stolarka była dla niego najlepszą formą wypoczynku.



1931

  Spis treści zbioru
Komentarze (2)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Podkoszulek potrafię zrozumieć, dla niewtajemniczonych dodam, że chodzi mi o tratę podkoszulka, a dla opornych jeszcze napiszę że strata podkoszulka jest dla mnie czymś zrozumiałym. Ale wracając do rzeczy, ja tutaj nie widzę sera.
avatar
Ilja Ilf (1897 - 1937) - to tylko pseudonim literacki urodzonego w Odessie pisarza o rzeczywistym nazwisku Jechiel-Lejb Fajnzilberg. Pisarz nie dożył 40-tki. W czasie jego rocznej podróży /wraz z Pietrowem/ po USA nastąpił u niego ostry nawrót gruźlicy, i wkrótce po powrocie z Ameryki do Moskwy zmarł
© 2010-2016 by Creative Media
×