Przejdź do komentarzyRozdział 24. Pogoda sprzyjała tej miłości /6
Autor
Gatunekobyczajowe
Formaproza
Data dodania2022-01-30
Poprawność językowa
Poziom literacki
Wyświetleń794

Na wieść o tym Panikowskij bardzo się przejął, wyżebrał od komandora trzy ruble, pobiegł do ruskiej łaźni i przez całą noc pucował się i golił jak żołnierz przed paradą. Rano wstał jako pierwszy i wciąż przynaglał Koźlewicza. Antylopowcy patrzyli na niego zdziwieni. Tak gładko był wygolony, wypudrowany, że przypominał jakiegoś konferansjera. Co chwila obciągał poły marynarki i z trudem obracał szyją w wykrochmalonym kołnierzyku a la Oskar Wilde. *)


W czasie spaceru zachowywał się nadzwyczaj poważnie i grzecznie. Kiedy przedstawiano go Zosi, wytwornie zgiął się w pasie, lecz przy tym tak się zmieszał, że aż pokraśniał cały jego puder. Siedząc w *Antylopie*, kulił pod siebie lewą nogę, byleby tylko ukryć podarty pantofel, z którego wyzierał wielki palec.


Zosia miała na sobie białą suknię, obszytą czerwoną nitką. Wszyscy przyjaciele Ostapa bardzo się jej spodobali. Co i rusz przyczesujący się grzebykiem marki *Sobinow i s-ka* niezgrabny Bałaganow bardzo ją śmieszył, kiedy oczyszczał nos palcem i zaraz wyjmował chusteczkę, żeby się nią romantycznie powachlować. Adam Koźlewicz uczył ją jazdy samochodem, czym ją wprost zawojował. A Panikowskij wprawiał ją w niepewność, gdyż sądziła, że nie rozmawiał z nią z powodu dumy. Najczęściej jednak zatrzymywała swe spojrzenie na cesarskim jak na kamei**) obliczu komandora.


O zachodzie słońca Ostap rozdał obiecane podarki. Koźlewicz dostał breloczek w kształcie kompasu, który bardzo pasował do jego ciężkiego srebrnego zegarka, Bałagan otrzymał poradnik pt. *Czytelnik-deklamator* w pięknej skóropodobnej oprawie, zaś Panikowskij - różowy krawat w niebieskie kwiaty.


- A teraz, przyjaciele, - rzekł Bender, kiedy *Antylopa* wróciła już do miasta, - oboje z Zosią jeszcze trochę sobie pospacerujemy, a wam, panowie, pora do domu lulu. Baj-baj!


Karczma dawno już zasnęła, i Bałaganow z Koźlewiczem wygrywali, chrapiąc, wszystkie swoje nocne w duecie arpeggio***), a stary Panikowskij w nowym krawacie na szyi wałęsał się wciąż jeszcze między wozami w podwórzu, załamując ręce w niemej tęsknocie.


- Cóż to za femina! - szeptał. - Kocham ją jak własną córkę!


Ostap tymczasem siedział z Zosią na rozgrzanym stopniu schodów Muzeum Starożytności. Przed nimi po oświetlonym latarniami moszczonym lawą placu spacerowali roześmiani młodzi ludzie, prawiąc sobie wzajemne komplementy i uprzejmości. Za szpalerem platanów****) jaśniały okna Międzynarodowego Klubu Marynarzy. Cudzoziemscy goście-ludzie morza w swoich miękkich kapeluszach szli zwykle we dwóch lub trzech i wymieniali między sobą niezrozumiałe krótkie uwagi.


- Czemu mnie pan pokochał? - spytała Zosia, dotykając dłoni Ostapa.

- Jest pani delikatna i zachwycająca, - odparł komandor, - na całym świecie najlepsza.


Długo i w milczeniu siedzieli tak w cieniu muzealnych kolumn, rozmyślając o swoim malutkim szczęściu. Było im ciepło i bezpiecznie jak między złożonymi dłońmi.


- Czy pamięta pan, co mówiłam kiedyś o Koriejko? - powiedziała raptem Zosia. - O tym człowieku, który mi się oświadczył?

- Tak, - w roztargnieniu odpowiedział Ostap.

- To bardzo śmieszny facet. - ciągnęła dziewczyna. - Pamięta pan - mówiłam to panu - że on ni stąd, ni zowąd któregoś dnia wyjechał?

- Tak, pamiętam. - rzekł Ostap dużo bardziej skupiony. - To rzeczywiście bardzo zabawny człowiek.

- Proszę sobie wyobrazić, że dzisiaj otrzymałam od niego list, bardzo zresztą śmieszny...

- Co?! - wykrzyknął zakochany, zrywając się z miejsca.



1931



..................................................................................................



*) Oskar Wilde (1854 -1900) - słynny irlandzki poeta, prozaik i dramaturg;


**) kamea - płaskorzeźba, relief, u Arabów często wykonywany w kości słoniowej;


***) arpeggio - (z włoskiego) ozdobniki w muzyce i w śpiewie;


****) platany - piękne, z pniami *w moro* drzewa strefy podzwrotnikowej

  Spis treści zbioru
Komentarze (6)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
avatar
Przypuszczam, ze Bałaganow szukał w swym nosie pokładów kultury kultury osobistej.
avatar
Przyznać muszę, że we Wrocławiu rośnie dość dużo platanów. A na skwerze na przedłużeniu tzw. Górki PARAWAG w dwóch szpalerach rośnie ich 34 lub 35.
avatar
Trudno oczekiwać od kieszonkowca jakiejkolwiek kultury, fakt :(

Ile i Pietrow pisali swojego "Złotego Cielca" w tym samym czasie, co Bułhakow - "Mistrza i Małgorzatę". Jako mieszkańcy Moskwy i literaci na pewno musieli się znać
avatar
Tak, to prawda. Podobnie jak we Wrocławiu, w Szczecinie czy w Gryfinie zasadzone jeszcze przez Niemców platany do dzisiaj zachwycają swoim egzotycznym pięknem
avatar
Napisałam

ILF i Pietrow
avatar
Sceny żywcem wyrwane z Sosnowca, z początku lat 90. Bywało się w `Relaxie` a potem `Akcencie`, tam najlepiej szedł podryw. Studentki i ludzie o nieodgadnionej profesji. Łezka się w oku kręci.
© 2010-2016 by Creative Media
×