Przejdź do komentarzyRozdział 12 Czarnoksiężnik
Tekst 12 z 17 ze zbioru: Tom1 - Przebudzenie mocy
Autor
Gatunekfantasy / SF
Formaproza
Data dodania2024-02-04
Poprawność językowa
- brak ocen -
Poziom literacki
- brak ocen -
Wyświetleń92

Trzęsienia ziemi stawały się coraz częstsze i mocniejsze. Czarodziej niedługo wyjdzie, pomyślała Aida i przekręciła oczami. W ciągu tych paru dni, na swoje wciąż powtarzane pytanie – kiedy Anastol w końcu wyjdzie – tak wiele razy usłyszała od mnicha odpowiedź niedługo, że to słowo stało się przez nią znienawidzone. Nudziło ją to czekanie. Cierpliwość nigdy nie była jej mocną stroną. Kopiąc małe kamyczki, chodziła tam i z powrotem, od czasu do czasu nerwowo zerkając w kierunku krateru.

Zapalone przez Aide i mnicha pochodnie rzucały blady blask na środek góry. Nocą stanowiło to ich jedyne światło, dzięki któremu widzieli, co się dzieje. Choć jak na razie nie działo się nic godnego uwagi. Powtarzające się wstrząsy o różnej sile i duszący zapach spalenizny wydobywający się od chwili użycia zaklęcia – to byłoby na tyle.

Dziewczyna przystanęła, patrząc w stronę swoje krainy. Teraz tonęła ona w ciemności. Niecierpliwie czekała na wschód słońca.

Z tęsknotą zamknęła oczy i przeniosła się na czerwoną pustynię, gdzie piasek za dnia parzył, a nocą był przyjemnie ciepły. Od śmierci rodziny to był jej dom. Podziemne tunele i ludzie pustyni, którzy ją przygarnęli. Myślała o przyjaciołach. Tak bardzo chciała wrócić do nich z dobrymi wieściami. Powiedzieć im, że obalą Minoru i będą mogli już spokojnie żyć. Przygryzła mocno dolną wargę, aż zabolało. Czekając na przybycie Anastola, miała dużo czasu na przemyślenia. Sama już nie wiedziała, czy dobrze zrobiła, pomagając w jego przebudzeniu.

Kiedy król Leon odmówił jej pomocy, twierdząc, że nie może mieszać się w sprawy ludzi pustyni, zdesperowana postanowiła udać się do Krainy Mgły. Przyjaciele z miasta Nahran jej to odradzali. Sami zbierali siły, bojąc się napaści Romina, który pragnął powiększyć swoje wpływy. Wiedzieli, że jeśli do tego dojdzie, im też pewnie nikt nie pomoże. Ona jednak nie miała już więcej możliwości. Uznała, że król Krainy Mgły na pewno byłby lepszym władcą od okrutnego Minoru. Co prawda istniała jeszcze Kraina Lodu, ale tam skupiano się na zdobywaniu wiedzy. Mieli niewielu dobrze przeszkolonych wojowników, a ich moc służyła głównie do budowania zimowego królestwa.

Postanowiła zaryzykować. W Krainie Mgły przed wizytą u władcy spotkała dawnego przyjaciela swojego nieżyjącego ojca. Ten wprost jej powiedział, że żaden król nie złamie porozumień zabraniających im wtrącać się w sprawy innych krain. Aida się załamała. Wtedy mistrz przedstawił jej plan wybudzenia czarnoksiężnika. Na początku nie chciała nawet o tym słyszeć, ale nie mogła wrócić do domu przegrana, dlatego w końcu się zgodziła. Mistrz twierdził, że dobrze znał Anastola i w zamian za jej pomoc pokona on Minoru oraz pozwoli rządzić buntownikom w Krainie Pustyni, a to było wszystko o czym marzyła. Ale teraz zaczynała mieć wątpliwości, czy tak faktycznie się stanie. Było już, jednak za późno, pozostało jej tylko czekać na rozwój sytuacji. Może martwiła się niepotrzebnie.

Spojrzała na studiującego książkę mnicha. Od chwili rzucenia zaklęcia na Wulkan, ciągle tylko czytał. Aida nie pojmowała, jak on mógł tak długo siedzieć na tym twardym kamieniu w bezruchu. Głośno westchnęła. Mężczyzna usłyszał ją. Oderwał oczy od leżącej na kolanach książki i popatrzył na nią.

– Wy, młodzi, jesteście tacy niecierpliwi. W Zimowym Pałacu pomagamy odnaleźć wewnętrzny spokój, to coś dla ciebie, powinnaś spróbować. – Na samo wspomnienie Krainy Lodu, Aidę przeszedł dreszcz. – Zapomniałem, że już tam byłaś. Do chłodu można przywyknąć – rzekł mnich i zachichotał, widząc, jak dziewczyna się wzdryga.

– Podziękuję! Mam nadzieje, że to była moja pierwsza i zarazem ostatnia wizyta w lodowym królestwie. Powinieneś odwiedzić moją krainę. Gorące, jasne słońce, które każdego dnia nagrzewa czerwony piasek. Żywe barwy naszych strojów, takiej palety kolorów, nie znajdziesz w swojej ponuro-białej krainie – opowiadała tęsknie Aida.

– Magiczne Krainy nie bez powodu są różnorodne. Każda ma swoje atrybuty, które sprawiają, że są one niepowtarzalne, magiczne… – Mnich przemawiał nużącym głosem.

Aida już go nie słuchała. Wyobrażała sobie, jak nudne muszą być jego zajęcia z odnajdowania wewnętrznego spokoju, skoro ona po jednym wypowiedzianym przez niego zdaniu, miała ochotę rzucić się z magicznej góry.

– I tak uważam, że moja kraina jest najładniejsza – wyznała Aida, mając nadzieje, że to zakończy usypiający wykład mnicha.

Każda rozmowa z Daliborem wyglądała podobnie, dlatego Aida przeważnie milczała, aby go nie prowokować. Mężczyzna uśmiechnął się lekko i ku jej uldze powrócił do przerwanej lektury. Mnich parę razy proponował jej jedną ze swoich powieści, które zabrał ze sobą, przewidując, że przyjdzie im długo czekać na Anastola, ale ona odmówiła. W tym miejscu nie potrafiła się skupić. Poza tym wolała przeżywać przygody, niż o nich czytać. Próbując jakoś zabić złośliwie wlokący się czas, wróciła do swoich wcześniejszych rozmyślań i obserwowania szczytu.

Zaczynało już świtać, gdy do uszu Aidy dobiegł cichy szmer z zachodu. Wyciągnęła miecz i podeszła do krawędzi góry. Podejrzewała kto nadchodzi, ale ostrożności nigdy za wiele. W napięciu czekała. Po chwili jej oczom ukazała się postać w długiej pelerynie. Gdy gość ściągnął obszerny kaptur z głowy, wojowniczka odetchnęła z ulgą – był to mistrz. Aida odłożyła niepotrzebny miecz na miejsce.

Mistrz przystanął, próbując wyrównać oddech. Z małym opóźnieniem wyruszył w drogę, a nie wyobrażał sobie, że mógłby być nieobecny przy powitaniu Anastola. Dlatego gnał jak szalony.

Uważał się za jego największego zwolennika. Gdy szesnaście lat temu czarnoksiężnik rządził, on szpiegował dla niego. Prawie nikt o tym nie wiedział, co po zneutralizowaniu Anastola uchroniło go przed konsekwencjami, bo za zdradę groziłaby mu śmierć. Wielu wtedy wieszano. Pozwoliło mu to również zachować stanowisko doradcy króla. Jednak gdyby ich plan przejęcia wszystkich czterech Magicznych Krain się powiódł, to on dziś stałby przy boku czarodzieja, czerpiąc wszelkie korzyści z tego płynące. Marzył, aby tamto dawne życie wróciło.

– Jestem, już myślałem, że nie zdążę – wymamrotał zadyszany mężczyzna.

Zaczytany mnich duchem przebywał w zupełnie innym świecie, nawet nie zauważył powrotu przyjaciela. Gdy nagle usłyszał, jakiś zadyszany głos, wstał gwałtownie, zrzucając książkę z kolan. Spanikowany zaczął rozglądać się na wszystkie strony w poszukiwaniu wroga. Aida rozbawiona zachowaniem mężczyzny zaniosła się śmiechem. Potrzebowała chwili, żeby się opanować.

– Zaczynałem się martwić. Wspaniale, że jednak udało ci się dotrzeć na czas. Czarnoksiężnik jest już prawie wolny – rzekł mnich i parę razy szybko zamrugał, jakby nie dowierzał, że mistrz faktycznie stoi przed nim.

– Wydarzyło się coś ciekawego pod moją nieobecność? – zapytał mistrz.

– Nie! Tylko wstrząsy i zapach spalenizny. Straszne nudy – odparła szybko Aida. Chciała uprzedzić mnicha, który już otwierał usta, a ona nie miała ochoty słuchać o wzmożonej intensywności wstrząsów i smrodu, o czym zapewne mógł im opowiadać godzinami.

Mnich zamknął usta i pokiwał głową zgadzając się z wojowniczką.

– Już niedługo zaznasz nieco rozrywki – obiecał jej mistrz.

– Pragnę tylko wyzwolenia mojej krainy – przypomniała Aida.

– Spokojnie wszystko w swoim czasie – odpowiedział mistrz.

Aida westchnęła. Taka odpowiedź musiała jej na razie wystarczyć. Jednak będę gorliwie obserwować rozwój sytuacji, pomyślała.

– A jak tobie poszło? Udało się wykonać drugą część planu? – wtrącił ciekawy mnich.

– Tak, choć nie obyło się bez utrudnień. – Mistrz doszedł już do siebie po podróży. Zadowolony podszedł do Dalibora i poklepał go po ramieniu. – Ale już się tym zająłem. Wysłałem moich najlepszych uczniów, którzy na pewno pozbędą się problemów. Dziewczyna jest teraz u królowej Motyli. Mirela nic jej nie powie, więc lada moment będziemy mieć gościa. Gdzie Zakazana Księga?

Aida zmrużyła oczy i pilnie słuchała mistrza, próbując wyłapać, jakieś szczegóły dotyczące jego dalszego planu. Mnich bez słowa schylił się do swojej torby. Leżała ona oparta o kamień, na którym wcześniej siedział. Wygrzebał z niej niewielką księgę i wręczył ją przyjacielowi, który następnie schował ją do swojej torby.

– Aido, zgaś pochodnie! – rozkazał mistrz. – Nie będą nam już potrzebne.

Buntowniczka wstrzymała oddech. Nawet nie drgnęła, tylko stała jak posąg. Wytrzeszczonymi oczami gapiła się na krater, bo wydawało się jej, że widzi koniuszki palców. Przełknęła głośno ślinę. Pierwszy raz odkąd sięgała pamięcią, odwaga ją opuściła. Gdy nie wykonała polecenia, zdziwiony mistrz popatrzył na nią.

– Nie bój się. Stoisz po dobrej stronie, nic ci nie grozi. Anastol z pewnością będzie ci wdzięczny za pomoc w jego uwolnieniu – powiedział krzepiąco mistrz.

– Mam nadzieje! Nie zrobiłam tego z dobroci serca! – oznajmiła Aida, najbardziej zarozumiałym głosem, na jaki na tą chwilę było ją stać. Wzięła się w garść, nie zamierzała się zdradzać ze swoim wątpliwościami, na które mężczyźni mogliby różnie zareagować. Uśmiechnęła się i najspokojniej jak tylko potrafiła, podeszła do pierwszej pochodni gasząc ją.

– Z takim podejściem daleko zajdziesz. – Mistrz zarechotał i dodał. – Przypominasz mi swojego ojca.

Aida odetchnęła z ulgą. Na całe szczęście mężczyzna niczego nie podejrzewał, a jej zachowanie musiał po prostu odebrać jako chwilową słabość.

– A ta dziewczyna, na którą czekamy, to do czego jest nam potrzebna? – zapytała Aida, siląc się na beztroski ton. Zżerała ją ciekawość, jaka była druga część planu, dlatego jeszcze raz podjęła próbę wyciągnięcia informacji od mistrza.

– Powiedzmy, że ma coś, co nie należy do niej. Już ci mówiłem, żebyś sobie tym głowy nie zaprzątała. Wszystko jest pod kontrolą – oznajmił stanowczy głosem mistrz, dając Aidzie do zrozumienia, że to już koniec rozmowy. Następnie obaj mężczyźni podeszli do krateru i pochylili się nad nim, zaglądając w jego wnętrze.

Aida przygryzła dolną wargę. Nie liczyła na zbyt wiele, ale i tak się rozczarowała. Gdy zgasiła wszystkie pochodnie, stanęła z boku, żeby mieć dobry widok na krater.

Rozmyślała o słowach mistrza. Już wcześniej zastanawiała się, kogo dotyczyła druga część planu. Do głowy przychodziła jej tylko jedna osoba, owiany tajemnicą wybawiciel z Krainy Mgły. Właściwie to czemu nie? Przecież nikt nigdy nie powiedział, że to mężczyzna, równie dobrze mogła to być kobieta. Aida podejrzewała, że mistrz udał się do swojej krainy, bo chciał mieć pewność, że rada się nie rozmyśliła i zamiast dziewczyny nie wysłała na Wulkan kogoś innego. Z nimi to nigdy nic nie wiadomo. Przynajmniej ona by tak zrobiła. Oczy jej zabłysły, była prawie pewna, że trafiła. Tylko nadal nie miała pojęcia, co takiego niby ukradła wybawicielka, że aż tak była im potrzebna. Za to wiedziała, co się z nią stanie, gdy czarnoksiężnik już to odbierze – zabije ją.

Najsilniejsze jak dotąd trzęsienie ziemi obwieściło uwolnienie się Anastola. Mężczyźni równocześnie uklękli przed kraterem, jakby już oddawali pokłon czarnoksiężnikowi. Natomiast Aida nadal stała z boku, obserwując rozkwit wydarzeń. Uznała, że skoro drugą częścią planu miała sobie głowy nie zaprzątać, to nie ma potrzeby, aby brudziła ręce. Cierpliwie poczeka na spłatę długu i oczywiście zrobi to w odpowiedniej odległości.

W ciągu parunastu minut ze wgłębienia wydostały się ręce. Mężczyźni zgodnie chwycili za dłonie czarodzieja i głośno stękając, zaczęli za nie ciągnąć, próbując pomóc mu wyjść z dziury. Aida przyglądała się tej dziwnej scenie z lekkim rozbawieniem. Po chwili pokazała się głowa Anastola. Wojowniczka od razu oceniła, że czarodziej pochodził z Krainy Lodu. Co prawda był trochę zakurzony, ale i tak bez problemu widziała jego czarne włosy i śnieżnobiałą skórę. Jednak teraz jego ciało szpeciły czarne żyły. Aida domyśliła się, że to znak czarnej magii. Podrapała się po głowie, bo bardziej zaskoczyło ją to, że wyglądał on dość młodo, a z tego, co się orientowała, to powinien przekroczyć już czterdziesty rok życia. Nie miał zmarszczek, siwych włosów też raczej nie, może czas w górze płynął jakoś inaczej – w końcu to magiczne miejsce. Choć sprawiedliwości w tym żadnej nie było. Za swoje zbrodnie dostał w nagrodę młodość, podczas gdy mieszkańcy krain się starzeli.

Dziwna ta magia, pomyślała. Głośne, przerażające jęki wydobyły się z ust czarodzieja. Aida skrzywiła się i zatkała dłońmi uszy, ale nadal nie spuszczała oczu z więźnia, który już prawie wyszedł na wolność. Kiedy Anastol otworzył gwałtownie oczy, Aida nieświadomie cofnęła się o krok, bo były one całe krwisto czerwone. Ohydnie szkaradne, pomyślała, jednocześnie się krzywiąc.

– Tak długo czekałem na ten dzień. Wiedziałem, że moi przyjaciele w końcu mnie uwolnią – wycharczał cicho wolny już czarnoksiężnik.

Mnich zarzucił czarną, długą szatę na gołego, ledwo stojącego na nogach Anastola. Mężczyźni wzięli go pod ramię i pomogli mu usiąść na kamieniu, który wcześniej zajmował Dalibor. Następnie zaczęli kłaniać się swojemu panu tak nisko, że prawie dotykali nosami kamieni. Nikt nie zwracał uwagi na Aidę, jakby ta stała się niewidzialna. Co jej było na rękę, nie zmierzała płaszczyć się przed cieniem czarnoksiężnika.

– Panie, od dnia kiedy cię uwięziono, szukaliśmy sposobu, abyś mógł jak najszybciej opuścić więzienie. Jednak trochę trwało, zanim udało nam się odnaleźć Zakazaną Księgę. Nasi wrogowie deptali nam po piętach, ale nigdy nie traciliśmy nadziei – tłumaczył się mistrz.

– Wiem! Jestem jeszcze słaby, ale gdy tylko odzyskam moc, rozprawimy się z naszymi wrogami.

– Nastąpi to wcześniej, niż myślisz – odparł mistrz.

Następnie mężczyzna sięgnął do swojej przewieszonej przez ramię torby i wyciągnął z niej tajemniczą, drewnianą miskę. Wszechobecny smród spalenizny zastąpił intensywny, bardzo przyjemny, słodki zapach kwiatów. Oczy czarnoksiężnika zabłysły. Drżącą dłonią wziął od swojego towarzysza naczynie i zachłannie palcami zaczął wyjmować z niego kolorowe płatki kwiatów. Po zjedzeniu ich wyglądał zdrowiej, jakby dodawały mu one siły. Aida przyglądała się temu zainteresowaniem. Słyszała tylko o jednym miejscu, z którego mogły pochodzić kwiaty z właściwościami regenerującymi. Lenard opowiadał jej o magicznej Łące Motyli, ale mówił również, że wróżki tak chętnie nie dzielą się swoimi zasobami. Mistrz nieraz jej wspominał, że czarnoksiężnik ma wszędzie zwolenników i jak widać, była to prawda.

– Mam jeszcze jeden prezent powitalny! Dziewczyna niedługo tu będzie – wyznał mistrz, zacierając ręce.

Anastol chytrze uśmiechnął się do swoich sprzymierzeńców, którzy teraz już stali przed nim na baczność.

– Aaa… to dobrze, i tak by się przede mną nie ukryła – wymamrotał po dłuższej chwili czarnoksiężnik.

Aida splotła ręce na piersi. Była poirytowana, bo z całego towarzystwa tylko ona nie wiedziała, na kogo czekają. Nietrudno było się domyśleć, że mężczyźni nie ufali jej jeszcze na tyle, aby zdradzić tak istotne szczegóły swojego planu. Niby mieli racje, bo owszem miała wątpliwości, ale oni o tym nie wiedzieli. A przecież gdyby nie ona, to nie znaleźliby Zakazanej Księgi i tym samym nie wybudziliby czarnoksiężnika. Wzięła głęboki wdech, żeby nieco uspokoić napięte nerwy. To nic, pomyślała, zaraz tajemnicza dziewczyna się tu zjawi, a wtedy na własne oczy zobaczę, o co tyle szumu!

– Widzę, że mamy nowego sprzymierzeńca – stwierdził w końcu Anastol, wskazując palcem na buntowniczkę.

– To Aida, córka mojego przyjaciela z Krainy Pustyni, to ona odnalazła Zakazaną Księgę – odparł mistrz.

Dziewczyna wyprostowała się i nie ruszywszy się z miejsca, zgodnie z tradycją panującą w Magicznych Krainach, lekko skinęła głową na powitanie. Tyle musiało wystarczyć, bo na żadne pokłony z jej strony czarnoksiężnik nie miał co liczyć.

– Gdy tylko odzyskam władzę, twoja pomoc zostanie sowicie wynagrodzona – oznajmił żelaznym głosem Anastol. Następnie wstał i z góry spojrzał na małą Aidę.

Kwiaty działają, czarodziej odzyskał siłę, pomyślała Aida. Nie bała się go, popatrzyła mu prosto w czerwone oczy.

– Właściwie to pragnę tylko pokoju w Krainie Pustyni i obalenia Minoru. – Aida, korzystając z okazji, postanowiła przedstawić warunki zapłaty za swoją pomoc nowemu przywódcy. Wolała dmuchać na zimne, w razie gdyby mistrz zapomniał o swojej obietnicy.

– Minoru niedawno zastąpił swojego ojca, Midoku, na tronie Krainy Pustyni – wytłumaczył mistrz, widząc zdziwionego Anastola. – Mówiłem już Aidzie, że na wszystko przyjdzie czas. – Karcąco spojrzał na dziewczynę.

Aidę to w ogóle nie obeszło. Musiała zadbać o swoje interesy.

– Zrobię porządki we wszystkich czterech Magicznych Krainach, nawet w twojej, dziecko. Musisz uzbroić się w cierpliwość – odpowiedział czarnoksiężnik.

Wspaniale, ciekawe tylko, czy te porządki przypadną mi do gustu, pomyślała Aida. Jeśli nie, to poniosę konsekwencje za swoją głupotę i naiwność.

Mężczyźni patrzyli na zamyśloną buntowniczkę. Ona nie chciała wzbudzać podejrzeń, dlatego szybko kiwnęła głową, wyrażając swoją aprobatę. To im wystarczyło, zwrócili się ku sobie, rozmawiając o zmianach, jakie zaszły w Magiczny Krainach pod nieobecność Anastola.

  Spis treści zbioru
Komentarze (0)
oceny: poprawność językowa / poziom literacki
brak komentarzy
© 2010-2016 by Creative Media
×