strona 1 z 4
1234 > »
AutorZ przeznaczeniem dla tych, którzy mniemają, że ...
01 Paź 2018 o 08:54
... ich Bóg jest jedynie prawdziwym
(podobieństwa cz.1)
.

(tekst skopiowany z sieci z niewielkimi wstawkami interpunkcyjnymi mojego autorstwa)

Dużo tychże podobieństw, a podobno jest jeszcze więcej. Wszystko można przeczytać w książce byłego księdza, obecnie ateisty Llogariego Pujola. W swojej książce "Jezus 3000 lat przed Chrystusem. Faraon zwany Jezusem" udowadnia on, jakoby życie Jezusa i jego historia w nowym testamencie były zbiorem świetnie zmodyfikowanych i przerobionych mitów egipskich. Podobieństw nowego testamentu i mitologii egipskiej jest wystarczająco dużo, żeby uważać rozumowanie Pujola za słuszne. Zresztą L. Pujol nie jest osamotniony w swoich twierdzeniach. Czyżby mit chrześcijański zaczynał chwiać się w posadach, a ludzkość dotarła do prawdy o jego pochodzeniu?

Oto i owe podobieństwa:

- Faraona w starożytnym Egipcie uważano za syna boga - był człowiekiem, a zarazem bogiem jak Jezus. Jego matce zwiastowano boskie poczęcie, tak jak potem poczęcie Jezusa. Faraon był pośrednikiem między ludźmi a Bogiem, zmartwychwstał i wstąpił do nieba.
- Modlitwa "Ojcze Nasz", którą według tradycji chrześcijańskiej ułożył Jezus, jest prawie jednakowa z "Modlitwą ślepca", która znajduje się w tekście egipskim z 1000 roku przed Chrystusem.
- Tekst egipski (w języku demotycznym) z 550 r. przed Chrystusem "Opowieść Satmiego" mówi: "Cień boga pojawił się przed Mahitusket i oznajmił jej: Będziesz miała syna, którego będą zwać Si-Osiris?". W tłumaczeniu Mahitusket znaczy "łaski pełna", a Si-Osiris znaczy "syn boga", czyli syn Ozyrysa.
- W mitologii egipskiej Set chce zabić dziecko imieniem Horus. Jego matka Izyda ucieka więc z nim, w Biblii Święta Rodzina ucieka do Egiptu przed Herodem.
- Egipcjanie uważali mirrę, kadzidło i złoto za emanacje boga Ra: złoto było jego ciałem, kadzidło jego zapachem, a mirra jego nasieniem.
- Obraz uczty, który znajduje się on na grobie egipskim w Paheri (1500 lat przed Chrystusem). Przedstawia zamienienie wody w wino przez faraona (jest tam sześć dzbanów, w cudzie, jakiego dokonał Jezus, jest też sześć dzbanów. Teologowie ciągle zadają sobie pytanie, dlaczego sześć (Llogari Pujol twierdzi, że dlatego, iż skopiowano opowieść egipską)
- Bóg Sobek, o czym opowiadają "Teksty z piramid", z 3000 roku przed Chrystusem rozmnożył chleb i ryby i rozdał ludziom na brzegu jeziora Faiun. Następnie chodzi po wodach tego jeziora. (Na gotyckich malowidłach przedstawiających cudowny połów ryb przez apostołów można się dopatrzyć, że te ryby to specjalny gatunek żyjący tylko w Nilu).
.
koniec części pierwszej.
---
bronmus45 / trotsiga
[...] 
01 Paź 2018 o 09:33
Arsene - porażające są te Twoje wypowiedzi ...
.
Znajdź mi zatem świadka, który poświadczy o historii Jezusa, jako jedynej w swoim rodzaju. Przy okazji zastanów się, kto - kiedy - i w jakim celu - napisał owo Pismo Święte (święte jedynie dla chrześcijan).
.
To, że Ty sam (i wielu Tobie podobnych) jesteście przekonani o boskim pochodzeniu biblijnych zapisów, w żaden sposób nie może deprecjonować podobnych zapisów sprzed wielu tysiącleci przed narodzeniem Jezusa.
---
bronmus45 / trotsiga
[...] 
[...] 
[...] 
[...] 
01 Paź 2018 o 09:45
Plagiaty Twoich kolegów - Toma i Alchemika - też powielały od dawna znane już frazy. W końcu jednak i je udowodniono bardzo podobnymi sposobami - czyli przyrównaniem ich do wcześniejszych zapisów. Tutaj zaistniała wprost proporcjonalna sytuacja.
Ty napisałeś swój tekst - Twoja sprawa - więc i ja miałem prawo do swojego. Kończ waść tą przepychankę, nie mam bowiem zamiaru znowu dać się sprowokować dla zaspokojenia Twoich celów.
---
bronmus45 / trotsiga
01 Paź 2018 o 09:54
"Jak ksiądz mógł zostać ateistą?"

A na przykład tak:

""Jezus to nie Bóg"
ak, Marcin Szymaniak 08-02-2008, ostatnia aktualizacja 11-02-2008 07:57

To ogłosił czołowy polski teolog katolicki, odchodząc z Kościoła. Ksiądz Tomasz Węcławski miał grono wiernych uczniów i przyjaciół. Zachwycali się jego twórczością aż do momentu, gdy zanegował boskość Jezusa i porzucił katolicyzm. Odejście najwybitniejszego polskiego teologa wprawiło ich w sporą konsternację.

– Dla wielu ludzi to osobisty dramat. On był nie tylko wybijającą się postacią polskiego Kościoła, ale duchowym drogowskazem, przewodnikiem – mówi ŻW poseł PiS Jan Filip Libicki, zaprzyjaźniony z rodziną Węcławskich. Podkreśla, że najbardziej przeżył apostazję Tomasza Węcławskiego jego brat, który jest proboszczem parafii Maryi Królowej w Poznaniu. – To człowiek prowadzący życie na pograniczu świętości. Decyzja brata jest dla niego ogromnym wstrząsem – podkreśla.

W Kościele Węcławski to obecnie najbardziej niebezpieczny temat. – Panie redaktorze, pan w ogóle do mnie nie dzwonił – ucina próbę podjęcia rozmowy o. Jan Góra, organizator spotkań lednickich. – Ho, ho! – woła do słuchawki pewien teolog, gdy pada straszne nazwisko. – Ja się w tym temacie w ogóle nie orientuję – dodaje, nie chcąc rozmawiać nawet o tym, że zna dokładnie dzieła Węcławskiego i nazwał go kiedyś wybitnym teologiem.– Dla wielu ludzi to osobisty dramat. On był nie tylko wybijającą się postacią polskiego Kościoła, ale duchowym drogowskazem, przewodnikiem – mówi ŻW poseł PiS Jan Filip Libicki, zaprzyjaźniony z rodziną Węcławskich. Podkreśla, że najbardziej przeżył apostazję Tomasza Węcławskiego jego brat, który jest proboszczem parafii Maryi Królowej w Poznaniu. – To człowiek prowadzący życie na pograniczu świętości. Decyzja brata jest dla niego ogromnym wstrząsem – podkreśla.(...)
Wejście na szczyt
– Genialny człowiek – mówił o Węcławskim ks. prof. Paweł Bortkiewicz, dziekan Wydziału Teologicznego poznańskiego Uniwersytetu Adama Mickiewicza. Już jako dziecko nieźle się zapowiadał, choć rodzina i znajomi myśleli, że zostanie astrofizykiem. Na podwórku miał swoje małe obserwatorium astronomiczne, samodzielnie składając niektóre urządzenia. Będąc w liceum, sam skonstruował maszynę liczącą. Nikt się więc nie dziwił, że poszedł studiować na Politechnikę, na Wydział Maszyn Roboczych i Pojazdów. Zaskoczenie przyszło dwa lata później, gdy porzucił kierunek dla teologii. Głównym celem jego poszukiwań stał się – jak to później sam określił – obraz świata i naszego w nim miejsca.(...)

Pojedynek z arcybiskupem

Będąc u szczytu sławy, pod koniec 1999 roku Węcławski dowiedział się od rektora poznańskiego seminarium, że arcybiskup Juliusz Paetz molestuje seksualnie kleryków. Jeden z nich przyszedł z płaczem do rektora, opowiadając, że w swojej rezydencji Paetz czynił wobec niego homoseksualne gesty.

Jako były rektor prof. Węcławski postanowił zdecydowanie interweniować. Ponieważ próby delikatnego powstrzymania arcybiskupa nic nie dały, grupa księży napisała list, z którym Węcławski osobiście udał się do Watykanu. Jak ujawnił później w słynnym wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, w czasie tej podróży spotkał przypadkiem ówczesnego prefekta Kongregacji Doktryny Wiary kard. Josepha Ratzingera. Powiedział mu, po co przybył. Nawet umówił się na rozmowę w tej sprawie, do której jednak z jakichś przyczyn nie doszło.

Zaczynał się już 2001 rok, a odpowiedzi ze Stolicy Apostolskiej nie było. Od kleryków napływały tymczasem kolejne alarmujące sygnały o wyskokach Paetza. Zniecierpliwiony Węcławski skontaktował się ponownie z Ratzingerem. Wydawało się, że sprawa ruszy wreszcie do przodu, bo autorów listu zaprosił nuncjusz papieski Józef Kowalczyk. Wszystko skończyło się jednak na przekazaniu mu zeznań poszkodowanych. Znów zapadła głucha cisza.

W sierpniu 2001 r. skandal w Poznaniu został opisany przez tygodnik „Fakty i Mity”, ale publikację zlekceważono. 22 listopada 2001 roku Węcławski spotkał się z Paetzem i odbył z nim rozmowę, zrelacjonowaną później w „Tygodniku Powszechnym”. Zasugerował arcybiskupowi, że ten utracił moralny mandat do przewodzenia poznańskiemu Kościołowi. Ten odparł, że Węcławski nie będzie go osądzał. – Wiem, z kim na ziemi się zmierzyłem – powiedział Węcławski.– Ja też wiem – odburknął Paetz i zakończył rozmowę.

Hierarcha był już jednak na straconej pozycji. Niedługo po tym spotkaniu o jego wyskokach napisała „Rzeczpospolita” i tym razem wybuchł wielki skandal. Paetz nie przyznał się do winy, ale złożył rezygnację ze względu na „dobro Kościoła”.
Pojedynek z arcybiskupem

Będąc u szczytu sławy, pod koniec 1999 roku Węcławski dowiedział się od rektora poznańskiego seminarium, że arcybiskup Juliusz Paetz molestuje seksualnie kleryków. Jeden z nich przyszedł z płaczem do rektora, opowiadając, że w swojej rezydencji Paetz czynił wobec niego homoseksualne gesty.

Jako były rektor prof. Węcławski postanowił zdecydowanie interweniować. Ponieważ próby delikatnego powstrzymania arcybiskupa nic nie dały, grupa księży napisała list, z którym Węcławski osobiście udał się do Watykanu. Jak ujawnił później w słynnym wywiadzie dla „Tygodnika Powszechnego”, w czasie tej podróży spotkał przypadkiem ówczesnego prefekta Kongregacji Doktryny Wiary kard. Josepha Ratzingera. Powiedział mu, po co przybył. Nawet umówił się na rozmowę w tej sprawie, do której jednak z jakichś przyczyn nie doszło.

Zaczynał się już 2001 rok, a odpowiedzi ze Stolicy Apostolskiej nie było. Od kleryków napływały tymczasem kolejne alarmujące sygnały o wyskokach Paetza. Zniecierpliwiony Węcławski skontaktował się ponownie z Ratzingerem. Wydawało się, że sprawa ruszy wreszcie do przodu, bo autorów listu zaprosił nuncjusz papieski Józef Kowalczyk. Wszystko skończyło się jednak na przekazaniu mu zeznań poszkodowanych. Znów zapadła głucha cisza.

W sierpniu 2001 r. skandal w Poznaniu został opisany przez tygodnik „Fakty i Mity”, ale publikację zlekceważono. 22 listopada 2001 roku Węcławski spotkał się z Paetzem i odbył z nim rozmowę, zrelacjonowaną później w „Tygodniku Powszechnym”. Zasugerował arcybiskupowi, że ten utracił moralny mandat do przewodzenia poznańskiemu Kościołowi. Ten odparł, że Węcławski nie będzie go osądzał. – Wiem, z kim na ziemi się zmierzyłem – powiedział Węcławski.– Ja też wiem – odburknął Paetz i zakończył rozmowę.

Hierarcha był już jednak na straconej pozycji. Niedługo po tym spotkaniu o jego wyskokach napisała „Rzeczpospolita” i tym razem wybuchł wielki skandal. Paetz nie przyznał się do winy, ale złożył rezygnację ze względu na „dobro Kościoła”.


Cały artykuł pod linkiem:

link


.
01 Paź 2018 o 09:55
Arsene napisał:
a tak na marginesie :
podobne nie znaczy takie same


Takie same i ze wszystkimi szczegółami. Kwestia okularów, albo lornetki.
[...] 
[...] 
[...] 
01 Paź 2018 o 10:02
No, wreszcie ... piorko się wyzwoliła z letargu!!!

Bardzo Ci dziękuję za ten Twój wpis, oddający wiele prawdy o "świętości jedynie prawdziwej religii".
Pozdrawiam i 3msie!!!
---
bronmus45 / trotsiga
01 Paź 2018 o 10:04
Arsene napisał:
Alchemik jak to przeczyta to chyba ci nie odpuści
takiej potwarzy

- ową "potwarz" nie wyssałem z palca, a z wielu wypowiedzi o nim na portalu "ósme piętro" gdzie stracił "wadzę" moderatora -
---
bronmus45 / trotsiga
[...] 
01 Paź 2018 o 10:08
Arsene napisał:
piorko napisał:
"Jak ksiądz mógł zostać ateistą?"
...
cześć panie kolego
znajdź sobie innego

- dziesiąty raz już powtarzam te same słowa - mimo twoich usilnych starań, nigdy nie zostanę twoim kolegą - ani "po piórze", jak to sugerowałeś wielokrotnie nie tylko mnie, ani rzeczywistym. Zrozum to w końcu, że nie po drodze mi z takimi osobami, jaką ty jesteś.
---
bronmus45 / trotsiga
[...] 
[...] 
01 Paź 2018 o 10:11
Arsene napisał:
leo napisał:
Arsene napisał:
a tak na marginesie :
podobne nie znaczy takie same


Takie same i ze wszystkimi szczegółami. Kwestia okularów, albo lornetki.

leo-pora do okulisty


Pora na korepetycje.
strona 1 z 4
1234 > »
© 2010-2016 by Creative Media
×