Text 38 of 89 from volume: M jak Milicz
| Author | |
| Genre | prose poetry |
| Form | blank verse |
| Date added | 2015-02-15 |
| Linguistic correctness | |
| Text quality | |
| Views | 2956 |

Za oknem luty
Śniegu ani śladu, choć to luty.
Zaczęło się dymić z komina naprzeciwko
- aha, Józiu wrócił do domu
i w piecu pali, widać chata wychłodzona.
Gdzieś psy szczekają w oddali.
Zaraz wróci ze sklepu zziębnięta Józia żona.
Podjechał sąsiad pod podwórze
i bramę skrzypiącą otwiera.
Kuśtyka bezdomny do biedronki
z butelką po piwie.
Po drodze w śmietniku szpera.
Nie przejeżdża ulicą, jak kiedyś,
wozak z okrzykiem, wio koniku!
Wiatr rozszarpuje czarną folię
na dachu przybudówki na opał
i kołysze rosochy drzew.
Tika zegar życia, radosny, coraz starszy,
coraz mniej mu uderzeń zostaje,
robi się coraz ciekawiej czekać wiosny.






ratings: perfect / excellent
Przedwiośnianie i lutowo
do zawrotu głowy -
więc wyskubuję mereżkę
atłasowej woni orchidei
z udomowionym leśnym storczykiem -
najsłodszym absolutu przydechem
waniliowego lukru aż po sam
zapach bladoróżowych hiacyntów