Go to commentsOBRZYDLIWA ULICA /21/
Text 35 of 40 from volume: Inne opowiadania
Author
Genreprose poetry
Formprose
Date added2015-05-15
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2008


OBRZYDLIWA ULICA /21/


Jeszcze tej samej nocy Antoniego wyrwał ze snu donośny głos, który wypełnił sobą

całą sypialnię, gdzie Antoni akurat przebywał sam, albowiem jego żona miała nocny dyżur w szpitalu. Było to kategoryczne wezwanie. Brzmiało ono: NAWRACAJ!!!

Dobrą chwilę trwało, nim do świadomości Antoniego dotarło, że na dworcu kolejowym musieli coś źle podłączyć i grzmiący głos jest głosem dyspozytora wzywającego maszynistę do cofnięcia składu kolejowego.

- Sam się idioto nawróć... – warknął Antoni i naciągnął kołdrę na głowę.

Do rana nie mógł już jednak zasnąć, gdyż incydent ten dał mu do myślenia. Rozważał to, o czym powiedział mistrz – konieczność zmian i potrzebę zachowania ostrożności.

Z tego zdarzenia jednomyślnie wyciągnęliśmy podstawowy wniosek – trzeba wszystko tak zagmatwać, żeby nikt nie mógł zrozumieć o co chodzi, ponieważ ściany mają coraz większe uszy.

Z jednej strony – taka decyzja była słuszna, z drugiej – jednak miała swoją wadę, która ujawniła się z biegiem czasu. Jak wiadomo, akcja budzi reakcję.

Kiedy rzeczywiście zmieniliśmy wiele rzeczy i okazało się, że nasi przeciwnicy nawet nasłuchując nic nie potrafią zrozumieć, okazało się, że przyjęli oni wobec nas bardzo wredną taktykę. Była to niebezpieczna taktyka dzielnego wojaka Szwejka. Rzecz jasna – nie przestali wtykać nos w nasze sprawy, a zasłyszawszy coś, interpretowali to w najprostszy sposób. Do tego też dostosowywali swoje ostentacyjne działania.

I tak, na przykład: któregoś razu padło w rozmowie słowo „kupczyki”. Antoni stwierdził, że trzeba z nimi pogadać, dowiedzieć się, co u nich słychać i ewentualnie coś zmienić. Jakież było nasze zdziwienie, gdy już następnego dnia ludzie od kolejarza podjęli jakieś rozmowy z okolicznymi straganiarzami a parę dni później poprzestawiali im kramy. Patrzyli przy tym na nas z tryumfalnym wyrazem twarzy – jakby chcieli powiedzieć: aha, nie udało się, byliśmy pierwsi. Widząc to, Antoni wzruszył tylko ramionami i osobiście udał się do pana Kupczyka, który z rodziną mieszkał dwie ulice dalej.

Podobnych zdarzeń było znacznie więcej, przy czym niektóre z nich przyniosły opłakane skutki.

W takiej atmosferze zmierzaliśmy ku niewiadomej przyszłości, zastanawiając się: czy czeka nas w najbliższym czasie wojna atomowa, czy też tylko eksperymenty z bronią jądrową?


  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media