Befano, komórka przydaje się . Pozdrawiam :)

Dobry temat. Komórka wkradła się w naszą świadomość i jest jakby częścią nas samych. Befana sprytnie do uwypukla. Szkoda tylko, że tak skromnie.

Azi miła, wiem, przydaje się, jednak w miarę :-)))

Bartymeuszu, Przyjacielu! Skromnie? Za satyrkę o "kijkach" na POSTscriptum obraziła się na mnie jedna niepełnosprawna pani, o czym zresztą nic nie wiedziałam, że ta pani cierpi na stwardnienie rozsiane.

Obraziła się za "grubaśne starowinki", zarzucając mi nietolerancję "w temacie" dyskwalifikacji... grubych!

Naprawdę nigdy nic nie wiadomo, kiedy oraz komu "coś odbije" :(

A z tą komórką, najszczersza prawda. Tę interlokutorkę niemal przegnałam ze świętego miejsca :].

Najserdeczniej :)))

Befano z Twoją otwartą, poezją jest pewien kłopot. "Otwierasz nią drzwi" człowiekowi do współtworzenia tego czego sama, prawdopodobnie z matematycznej oszczędności słowa, nie napisałaś.

Dzisiaj już bez niej ani rusz, nawet w kościele ... jak widac :) :) Pozdrawiam :):)

A jednak moim zdaniem komórki sa w kościołach niepotrzebne.
Ta uwaga na temat kupy jest niepotrzebna,i jej nie rozumiem.

Anettulo, nigdy "z czapy nie piszę", więc i ta "kupa", czyli troska babci o wypróżnienie "wnusia" - na dodatek w Sanktuarium św.Michała Archanioła w Miejscu Piastowym, kiedy rozpoczynała się Msza święta wywołała u mnie określoną reakcję. Nie wiem jakim cudem, ale babę pogoniłam z kościoła... :]

P.S. zapewne ktoś z tutejszych Kółek Graniastych zaraz sobie coś pomajaczy na temat "chrześcijańskiej miłości bliźniego" u befany... ;)