Go to commentsNatura puchu
Text 50 of 131 from volume: Fobie filie
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2015-08-08
Linguistic correctness
Text quality
Views1857

I


Wyrozumiała jak kierowca podmiejskiego autobusu

wobec zadyszanego spóźnialskiego, który dobiegał.

Cierpliwa jak mały berbeć na widok prezentów

pod choinką wołających o rozpakowanie.

Karty szansy rozdaje po szkocku z lodem.


W didaskaliach wymaga umiejętności telepatycznych

i wyprzedzania miłym zaskoczeniem z niespodzianką.

Ważne ponadto by okrasić niebanalnie humorem,

przyozdabiając bukietem pachnących kwiatów

albo słodząc ślicznym pudełeczkiem czekoladek.


Drobna rzecz jak ziarnko grochu uwiera,

aż trzeba stosować precyzyjną akupresurę

ostrymi szpilkami w nie swój brzuch.

I patrzy grając spokój, czy nie za płytko...

Zagrać więc należy rumieniem złości, czy łzą.


Za większą uczy latać talerze, czy ze zdjęć robi puzzle

lub sprawdza czy rzeczywiście są łatwopalne.

Warto zrobić trochę kopii na wszelki wypadek.

Często powołuje się na immunitet hormonalny,

wykorzystując wybiórczo tezy prawa Kalego.


||


Jednakże delikatna, jak kolorowy kwiatek

z porcelany, kupiony na pamiątkę w górach.

Krucha jak ulubione ciasteczka, które lubią

gubić okruchy w pościeli, by w nocy dokuczać,

zadziornie atakując uda i lepiąc do pleców.


Słodka jak wygrzane słońcem na polanie

rubinowe maliny, kiedy szepcze do ucha

z mgiełką, jak bardzo nie potrafi żyć bez,

ozdabiając treść lukrowanymi epitetami.

Oczy lepią się do ust w półmroku drzew.


Gorąca niczym letni żar kwitnie w tętnicach.

Rozpływa się na ustach, przyprawia o dreszcz,

gdy dotykiem krzyczy rozkazująco o jeszcze,

nie pomijając pikantniejszych miejsc.

Powietrze faluje na słowach - gdziekolwiek.


|||


Westchnienie insynuuje, że niemożliwe bez.

Majowa magia lubi przypominać, jak bardzo.

Lato utwierdza wykrzykując erupcją gwiazd

ponad nocnym głębokim oddechem.

Jesienne spacery podszeptają liściem na płaszczu.


Smak często i trudny dla ust, gdy wypełniony,

niczym wazon z przedwczorajszymi kwiatami,

od nich przez mięśnie i nerwy po szybkie tętno

przeliczasz niepoliczalne aspekty współistnienia.

Myśl rozkłada magię na atomy, by ważyć.


IV


Puch marny, jak mawiał poeta, mam we krwi.

Poranki i piękne, i straszne plecione w warkocz.

Dni ciche, dni gorące pełną gamą jak u Vivaldiego.

Wieczory nasycone treścią prosto z ust.

Noce na nowo piszą historie przyszłych dni.


2015.04.16/08.08



  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Puch marny jest Pramatką wszystkiego, chociaż to On za tym stoi
© 2010-2016 by Creative Media