Go to commentsAforystycznie (III)
Text 3 of 12 from volume: Aforystycznie
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2016-06-01
Linguistic correctness
Text quality
Views1993

Groźniejszym od zabójstwa jest fałszywe oskarżanie, a przynajmniej tak uważają, tak oskarżeni.


x


Pierwszy niech się uderzy w piersi ten, który mówi o czyjejś winie. Więcej nie powiem, bo nie chcę nikogo obrażać, poza tym, że kurewstwo zawsze było i będzie na tym świecie, a tu trzeba z nim żyć, albo umierać za niego.


x


Najlepiej smakują cudzesy (przecież nie kradzione, nie wyżebrane, i jak tu się nie częstować, kiedy częstują), pewnie nawet tuczą.


x


Najwięcej mają ci, którzy czego by nie mieli, niczego nie muszą mieć. I ci mają najwięcej, którzy nie mają niczego, że nawet nie mają czego stracić, a co dopiero żeby mieli czego żałować.


x


Nie ten ma wszystko, który wszystko ma gdzieś (niczym się nie przejmuje), tylko ten ma wszystko, który sobie niczego nie lekceważy, a co by nie robił, nie robi wszystkiego, żeby mieć wszystko. I podobnie jest z szacunkiem, ten go ma, kto nie zabiega o niego. Ale nie wiem, czy tak samo jest z miłością.


x


Dzisiaj bezinteresownie to można dostać w zęby. Nie mówię, że kiedyś tak nie było, a tym bardziej, że nie będzie. Chociaż dzisiaj najlepiej co mieć, to mieć złudzenia.


x


Nie trzeba być Żydem, żeby być płaczkiem żydowskim.


x


Coś jest tylko tym, czym jest, nawet jeśli także czymś więcej, a wiarygodności temu dodaje to, że to nie jest bez błędów i potknięć. A może nawet słabe strony człowieka mogą być jego silną stroną.


x


Do czego zmierza polityka Wspólnoty Europejskiej, a do czego, jeśli nie do tego, że my Polacy mamy być tak uprzejmymi, że we własnym domu mamy czuć się jak intruzi. A i owszem, gościnność gościnnością, byle goście nie wchodzili gospodarzom na głowę.


x


Tak bardzo nie jest ważne to, czy się coś umie czy nie umie, robi czy nie robi, wie czy nie wie, jak ważne jest to, żeby nie być gorszym (czy się jest sobą czy nie jest sobą).


x


Życie to jest czas dany nam na związanie tego (na powrót do tego), co rozerwał grzech śmiertelny, czyli czego z czym, poza tym, że miłość jest nierozerwalna. Rzecz więc w tym, że ludzkie z ludzkim daje boskie. Ale póki co można być zniewolonym sobą albo Bogiem, trzeciej opcji nie ma. Zniewolenie Bogiem jest wolnością.


x


Tutaj to zawsze ktoś będzie ci solą w oku, i nie było by tak źle, gdyby tak jeszcze ktoś był ci wodą (chociażby do przemycia oczu).


x


Jeśli mi coś nie leży, to nie leży i żadne prośby nie pomogą, żeby mi na tym czymś zależało.


x


Co by nie mówić każda okoliczność, każda okazja, każda sposobność jest dobra do mówienia o sobie; a jak o sobie, to jak się nie chwaląc.


x


Wyrównać nierówności, nadrobić zaległości - oto program, nieważne kogo, ważne że dzisiaj najlepszy, jaki tylko może być dla Polski.


x


Z czasem dowody nabierają nowej postaci rzeczy, a czy to szkoda, czy nie szkoda, co tu dumać nad normalną koleją rzeczy. W końcu przestępstwa też ulegają przedawnieniu. No i coś zawsze zostaje, nie mówię, że dla wszystkich to samo.


x


Jak wracać, co zrobić, żeby powroty nie były wstecznictwem, a co wtóre wtórnym.


x


Zapewne na rządowym stanowisku byłoby mi bliżej do Tuska niż do Kaczyńskiego. Można więc być porządnym nie z wybory, a z przymusu (jak właśnie ja jestem).


x


Sitwy wszystkich krajów łączcie się. I to się właśnie dzieje w celu wydojenia nas (tak czy inaczej najbiedniejszych Polaków) do ostatka, do krwi; trudno więc nie powiedzieć, że nie do krwi ostatniej.


x


Nic nie jest nam dane raz na zawsze (czy jak kto woli, wszystko płynie, jeśli nie płonie). Niektórzy tylko zmieniają to, co dobre na to, co złe, a niektórzy to, co złe na to, co dobre.


x


A która to władza nie deprawuje, rządzących albo rządzonych.


x


Utytłani to tytłają innych, zwłaszcza zwolenników, kiedy usiłują utytłać konkurencję.


x


Są tacy ludzie którzy, co /o czym/ by nie mówili, to my na to jesteśmy głusi. A zapewne gdyby nie mówili niczego, to chociaż zwrócilibyśmy na nich oczy.


x


Kto wierzy nie błądzi. A wiara, ciekawość ile to nadziei, a ile przeświadczenia.


x


Nie wiem, czy człowieka wrogiem, czy ostoją jest wolność i swawola, czy poczucie więzi i rozwiązłości, ale wiem, że jedno i to samo nie musi być jednym i tym samym, nawet dla jednych i tych samych. Jeżeli tylko jedno i to samo można być jednym i tym samym, nawet dla jednego i tego samego. A choćby dlatego, że nic nie stoi w miejscu.


x


Anarchia i oligarchia, nie tylko podobnie brzmią, tylko łączy je coś więcej, dużo więcej - zło i przesada. Zresztą, co na tym świecie nie chodzi parami, a chodzi, bo pewnie nie może istnieć bez siebie.


x


Kiedy wszystko jest takie takich, że lepiej nie mówić jakie jakich, to jak tu sobie nie pochlebiać, że się nie jest takim jakim (że lepiej już być takim jakimś, że nie wiadomo jakim).


x


Nie ma jak w czyichś oczach się utopić, a co dopiero czyimiś oczami się upić. Wybieram to drugie.


x


Służenie Polsce to patriotyzm, a służenie innej nacji, to zdrada Ojczyzny.


x


A bo to ktoś nie służy, tak najważniejszemu pieniądzu i tak najważniejszym pieniądzom.


x


Mam tyle braków i niedoskonałości, że nie mam już co trwonić energii na przekonywanie do siebie. No dobrze, nie mam braków i niedoskonałości (przynajmniej zdecydowanie więcej niż wszyscy inni), tylko że ja, jak nikt inny jestem trochę dziwny. Ale co pozytywne to pozytywne, zwłaszcza myślenie, bo nic chyba więcej nie może niczego dobrego dać człowiekowi (chociaż najlepiej wespół z sercem). A dziwić się mi, jakby dzisiaj świat nie był wystarczająco dziwny, nie ma co.


x


Zmuszam się już nawet do tego, do czego nigdy nie musiałem. Czy to nie jest oznaką starzenia się, ale czy oznaką starzenia się nie jest też to, że co roku coraz bardziej pluję sobie w brodę. A żeby chociaż jak dziecko, to by było z tego mojego położenia jakieś wyjście/powstanie. A wyjście na pewno byłoby pójściem w diabły.


x


Kiedy szczęście nie ma wyjścia jest nieszczęściem.


x


Uzmysłówmy/uświadommy sobie wreszcie, że najwięcej z nami jest takich ludzi i takich rzeczy, którzy/które nie mają innego wyjścia (nawet jeśli tylko miejsca).


x


Co to za życie bez ułudy, być może nawet jest tak, że nie ma życia bez irracjonalności.


x


Życzył bym sobie z umiarem i bez umiaru fascynacji twórczych, ale nie wiem, których kiedy. A bo to można okiełznać to, co spada jak grom z jasnego nieba.


x


Co innego zamiar, co innego spełnienie.


x


Jestem oszołomiony, jestem zaszokowany, ale czyż nie tego chciałem i nie po to tu jestem gdzie jestem.


x


Co kto odegra (zamuli, zamota), a tym bardziej przekonywująco, to ma większą rację i publikę (można mylić z kliką i z dobrym aktorstwem, ale /tym razem/ nie z aktorami). I żeby to tylko w polityce tak było, to by w Polsce nie było tak źle /jak jest dobrze/).


x


A pewnie, że Kaczyński (i to jeden czy drugi) zawdzięcza Wałęsie wszystko, a właściwie tyle Wałęsie, co Wałęsy głupocie i zdradzie (kolaboracji z Komunistami). A choćby dlatego, że sztuka przegrywania (pogodzenia się z przegraną) jest mu (Wałęsie i żeby tylko niemu taka była) obca/niedostępna, nawet w najmniejszym stopniu. Wszak wygrać to każdy (choćby i głupi) może, a przegrać (jakby nie było) trzeba umieć.


x


A jeśli nie można na poważnie, to można na żarty (się) otumanić, a może można i otłumanić (kogoś czy się tłumem).


x


I czego tu, i to jeszcze komu zazdrościć (jakby czegoś dobrego), zresztą tyle tego, co to on zrobił, co jego i jego bandy rękami stara/wyrafinowana gwardia zrobiła.


x


W Polsce to lepiej już się Bogu poskarżyć, niż szukać sprawiedliwości w sądzie, a pomocy w kościele. O sądzie nie ma co więcej mówić, a w kościele powiedzą ci, że kościół to nie instytucja charytatywna. Ale żebraczą też nie jest, a żebra, skubie i zdziera.


x


Byłem fałszywie oskarżony i myślałem, że nie ma już nic gorszego, ale jednak gorszym od najgorszego to samemu kogoś fałszywie (jakby się chciało) oskarżyć.


x


Nigdy na nic nie ma i pewnie nigdy nie będzie właściwego czasu. Nawet na śmierć. Jest więc czy nie ma na co czekać.


x


Jakoś (jakby nie było źle) nie jestem zwolennikiem obwiniania, jeśli nie jednych, to drugich (byle zawsze kogoś) za całe zło świata.


x


Każdy jest mądry na swój strój, i każdy o każdym może mieć swoje zdanie. A kiedy te zdanie jest kłamliwe/fałszywe (mija się, tyle z prawdą, co z faktami), to na kłamcę i szkalownika może przyjść kryska, a nawet Kryska, jak na Matyska.


x


Komu by nie, wolno stawać okoniem, ale żeby poniżaniem oponenta (i to jeszcze z upodobaniem), to trzeba być, nie wiem kim, ale każdy bardzo dobrze wie kim.


x


Ten jasnowidz to ciemnowidz, a przynajmniej ściemnia, jakby diabli nadali. Pytanie tylko czy tak zwyczajnie czy nadzwyczajnie.


x


Czyż nie lepiej, żeby to politycy brutalnie się ścierali, żeby żołnierze nie musieli się okazywać bohaterami albo tchórzami. A może nawet tak jest, że najlepsi bohaterzy, to bohaterzy, którzy nie muszą się wykazywać bohaterstwem.


x


Jeżeli wszyscy biorą, to znaczy że nie bierze nikt.


x


To, że jakiś frustrat, czy kilku frustratów, a choćby ich cała armia, źle, negatywnie o kimś mówi, to nie znaczy, że mówi dobrze, a tym bardziej pozytywnie. A nawet to najczęściej znaczy, że skutki obgadywania są wprost odwrotnie proporcjonalne do/od zamierzonego celu (byleby wyrugowania, zniesławienia, zhańbienia konkurencji). A tu jak na złość, ci obgadywani, ci konkurenci zyskuj tylko, tyle na wartości, co szacunek i uznanie (żeby nie powiedzieć - sławę i chwałę).


x


Czy ci, tacy jedni i niejedni (żeby tylko politycy) mają jakąś godność. Profanują tylko to, co święte, co nie znaczy, że nietykalne, a znaczy, że naśladownictwo, że krytykanctwo, że byle jakoś(ć), byle tylko coś złego nie popłaca. I jak to jest, że tyle, tyle zła (łapówki, przekręty, malwersacje, zdrady) wkoło wręcz przelewa się i panoszy, a szuka się go tam, gdzie go nie ma, a jeśli nawet jest (bo gdzie go nie ma), to jest go jak najmniej. Widać, nieważne co jest, ważne co kto widzi. Ale trudno, ile to trzeba samozaparcia, żeby nie zobaczyć tego, co się chce widzieć. Że nawet można popaść w obłęd nastawiając się na coś i można popaść w obłęd unikając czegoś. No to jesteśmy krajem ludzi, sam już nie wiem, obłędnych czy obłąkańców. Ale w domu, a wszędzie może sobie być lepiej i wszystkiego dostatek, ale nigdy nie będzie tak (czy to dobrze czy źle), jak u siebie, nawet jeśli u siebie tak nie jest (jakby się chciało, żeby było), ale tak ma być.


x


Tyle rzeczy, o ironio, coraz więcej z dziedziny kultury i sztuki staje się dla mnie gorszymi od najgorszej polityki, a przynajmniej tyle samo zła mogą wyrządzić.


x


Jak ma rozwinąć skrzydła ktoś, kto jest zamknięty w kokonie pewnych poglądów, a zresztą gdzie mógłby dolecieć ktoś o zawężonych horyzontach. Zapewne więc nic bardziej niż pewność (żeby tylko siebie) nie jest małostkowa i zdradziecka.


x


Niektórzy najlepiej co potrafią (na)dawać, to tylko głodne kawałki.


x


Ja tego nie czytam, nie słucham, nie oglądam, nie godzi mi się.


x


Ci, którzy są po drugiej stronie, zawsze wiedzą i zrobiliby wszystko lepiej.


x


Gdy się za długo zastanawiam, to w końcu i tak popełniam błąd (choćby ortograficzny) nad którym właśnie myślałem, a właściwie tak się bałem, żeby go tylko nie popełnić, ale to chyba nie znaczy, że jak się nie będę bał i nie będę się zastanawiał wcale, to nie będę popełnił błędów w ogóle (żeby tylko ortograficznych). Ale tak chciałbym, chociaż tyle się nie bać, co krócej się zastanawiać, żeby mniej błędów popełnić.


x


A bo to mało jest pustych miejsc, które są, czy nie są opustoszałymi wnętrzami. Ale to chyba bardziej chodzi o miejsca w człowieku, niż o miejsca pobytu człowieka. Jeśli tylko nie chodzi o miejsca, tyle puste, co wypełnione pustką, ludzką pustką. I nie ma co się martwić o puste/opustoszale kościoły (że/czy puste jest puste), bo jak to się martwić o Boga (że Go nie ma w murach świątyni, czy w bezkresie nieba), a nie martwić się o siebie (o Boga w swojej duszy), bo przecież to człowiek jest prawdziwą świątynią Boga (nawet jeśli to już jest frazes).


x


Jacy niektórzy ludzie są słabi i bezbronni. Tacy, że najtrudniej im odpędzić się od pieniędzy.


x


Dzisiaj widowisko ważniejsze jest niż wszystko.


x


Nie ma co nosić się z wysoka (wyniośle), bo z niższa to pewnie mniej dotkliwie życie rzuci człowiekiem o glebę.


x


Zdarza się, czyż nie na szczęście, że nim człowiek dojdzie do wniosku, do przekonania, że nie wszystko, co dobre było dobre, to jednak wszystko, co dobre czy złe może się dobrze zakończyć. I to zapewne na tej (samej) zasadzie, że dla dobrych wszystko jest dobre, a dla złych złe. I co też pewnie (nierozłącznie) jest związane z tym, że są tacy ludzie dla których wszystko, co złe idzie na dobre.


x


Gigantomania, kogo ona nie mami.


x


Kto, jak jest traktowany, tak traktuje innych. Ale nie wiem, czy to jest przypadek, czy logika (rzecz oczywista) zbieżności/podobieństwa brzmienia i znaczenia, że traktowanie najczęściej/praktycznie jest tratowaniem człowieka, i to nie tyle fizycznym, co umysłowym.


x


Że ja już nic nie robię, nawet sobie z niczego, ale ja już jestem na tym etapie życia, że niczego tego, co mnie nie bawi, co mi się nie podoba nie muszę robić i jeszcze udawać, że tego chciałem. Przecież tu nawet nie chodzi o poprawność polityczną, zresztą najlepszą dla picu (na pokaz). A o przyzwoitości to mogę sobie z każdym podyskutować.


x


Ja jedynie i wystarczająco co mam, (czego bym nie robił, czego nie miał), to mam nie emanować złem. A złem jest również szastanie pieniędzmi (nawet tymi, których nie mam) na lewo i prawo.


x


Ile to rzeczy, o ironio, i to coraz więcej z dziedziny kultury i sztuki staje się dla mnie gorszymi od najgorszej polityki, a przynajmniej tyle samo zła mogą wyrządzić.


x


Nie wystarczy wiedzieć, żeby wiedzieć (właściwie psu na budę, czy kotu na buty), ale ile to trzeba wiedzieć (nawet bredni), żeby wiedzieć co trzeba wiedzieć.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Masz materiał na całą książkę - zbiór aforyzmów.
avatar
ale to ilość komentarzy mnie przeraża, co nie znaczy, że się tym martwię; wręcz przeciwnie, robię swoje nie oglądając się na nikogo :)
© 2010-2016 by Creative Media