Go to commentsZlecenie 03 cz.1
Text 3 of 3 from volume: Pamiętnik Zabójczyni
Author
Genremystery & crime
Formprose
Date added2016-08-06
Linguistic correctness
Text quality
Views1740

23:00, Finlandia

Potrzebowałam odpoczynku, miałam nadzieję, że teraz przez dłuższy czas nie zadzwonią. Postanowiłam przez jakiś czas zostać w Finlandii, bardzo odpowiadał mi tutejszy klimat. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy, lecz tym samym momencie usłyszałam swój telefon… Momentalnie odrzuciłam myśli o odpoczynku. Kolejne zlecenie, tym razem zlecenie otwarte, co oznaczało, że wie o nim kilka osób, pierwsza osoba, która dopadnie cel, otrzyma zapłatę.

Nie lubiłam tego, bo przypominało konkurs, jakieś wyścigi, co nie pozwalało wykonać wszystkiego dokładnie i zgodnie z wcześniejszym planem. Przyjęłam wyzwanie, a szczegóły dotyczące celu miały przyjść na maila wraz ze zdjęciem. Mogłam mieć tylko nadzieję, że pozostali przyjmujący wyzwanie okażą się gorsi ode mnie.

Otwarte zlecenia zawsze zamieniały się w krwawą jatkę, ginął nie tylko cel, ale także potencjalni konkurenci.

Miałam za sobą już takie zadania, nie liczyłam ich, ale na pewno ponad kilkadziesiąt już udało mi się wykonać.


Zrobiłam herbatę, włączyłam laptopa i zalogowałam się na pocztę, im szybciej odczytam wiadomość, tym szybciej będę mogła wyjechać i wykonać zlecenie.

Otworzyłam plik od moich pracodawców, klient chciał pozostać anonimowy, więc nie miałam na jego temat żadnych informacji.Ucieszyło mnie to, że nie będę musiała nigdzie wyjeżdżać, okazało się, że cel aktualnie przebywa w Finlandii. Jednak moja radość nie trwała długo, skończyła się, gdy spojrzałam na załączone zdjęcie, na którym widniał młody mężczyzna z ciemnymi długimi włosami i o niebieskich oczach. Znałam go. To był Magnus Jansson.

Nawet nie wiedziałam, kiedy wylałam na stół gorącą herbatę. Pomógł mi wcześniej, a ja teraz muszę go zabić. Nie. Nie zabiję go, mogę go ostrzec, a potem się wycofać i wyjechać. Tak też zrobię. Zamknęłam laptopa i głośno westchnęłam. Po raz pierwszy miałam się wycofać i zrezygnować ze zlecenia. Zapewne ucierpi na tym moja reputacja, będę miała mniej zadań niż teraz… Nie chciałam o tym myśleć. Wstałam i wytarłam stół z resztek herbaty. Zaczęłam się pakować i po chwili byłam gotowa do opuszczenia Finlandii. Nie wiedziałam, gdzie wyjadę, prawdopodobnie byłby to najbliższy lot, chciałam się znaleźć daleko stąd. Miałam dużo pieniędzy, więc koszta nie miały większego znaczenia.


24:00

Nadal miałam numer Janssona, który ostatnio włożył mi do płaszcza. Nie miałam zamiaru z niego skorzystać i miałam go wyrzucić, teraz cieszyłam się, że tego nie zrobiłam.

Podniosłam telefon i usiadłam na łóżku, wbiłam cyfry i zadzwoniłam.

-Halo? Tu Magnus… - zaczął.

-Musimy się spotkać – przerwałam mu szybko.

-Jednak zadzwoniłaś – ucieszył się mężczyzna.

-Tak. Jednak sprawy się nieco skomplikowały, a to nie jest rozmowa na telefon.

-Dobrze.

-Podaj czas i miejsce spotkania, dostosuję się. Byle szybko.

-Szybko? To może teraz u mnie? – zaproponował.

-Nie, to nie będzie bezpieczne.

-Wiesz, gdzie jest hotel „Aurinko”?

-Widzimy się tam za dziesięć minut – oznajmiłam i się rozłączyłam.

Do hotelu mogłam dojść w pięć minut, więc kolejne pięć poświęcić mogłam na przebranie się. Ubrałam czarne spodnie, czerwoną bluzkę bez nadruków, a na to narzuciłam czarną skórzaną kurtkę i włożyłam długie wojskowe buty, bo innych tu nie miałam. Żeby poczuć się pewniej, wrzuciłam do kieszeni nóż i wyszłam.


24:10

Stanęłam pod hotelem „Aurinko”, który okazał się tanim motelem, więc nie wzbudzał podejrzeń, raczej nikt tu Janssona szukać nie będzie. Z informacji, jakie mi przesłano, wskazywano zupełnie inną część miasta, w której miał przebywać cel.

Weszłam do środka i okazało się, że Magnus już na mnie czekał.

-Cześć, myślałem, że już cię nie zobaczę – podszedł i się uśmiechnął.

-Lepiej by było dla Ciebie, gdybyś nie zobaczył.

-Nie rozumiem… - zaczął.

-Zaraz wszystko wyjaśnię. Zarezerwowałeś może jakiś pokój? – zapytałam i już ruszyłam w stronę recepcji, gdy Jansson wyjął z kieszeni klucz.

-Numer 103.

Kiwnęłam głową i poszłam za nim, nie było tu windy, więc musieliśmy pokonać schody. Pokój był na czwartym piętrze, widać było, że Jansson nie spodziewał się ataku na własną osobę. Gdyby tak było, wziąłby pokój na paterze lub na pierwszym piętrze, zawsze to większa możliwość ucieczki… Magnus nie był taki jak ja, nie rozumiem tylko, kto zlecił jego zabójstwo i przede wszystkim dlaczego.

-Dalej pracujesz tam, gdzie wcześniej? – zapytałam, bo możliwe, że to ktoś z otoczenia martwego już Svena mógł powiązać go z tym, co stało się tam ostatnio.

-Nie, zrezygnowałem zaraz po tym, jak zginął Saari, no wiesz, wolałem nie ryzykować.

Bardziej ryzykował, odchodząc zaraz po śmierci swojego szefa, łatwo byłoby to ze sobą logicznie powiązać, ale nie chciałam tego mówić na głos i zachowałam to dla siebie. I tak miał już wystarczająco duży problem, chociaż jeszcze o nim nie wiedział.

-Rozumiem – skłamałam.

W końcu dotarliśmy na miejsce, drzwi od pokoju były stare i schodziła z nich farba, a zamek nie chciał się otworzyć. Po kilku próbach Janssona jednak ustąpił i naszym oczom ukazał się spory pokój z dwoma łóżkami, stołem, czterema krzesłami porozstawianymi po całym pokoju i dużą lampą. Ściany były pomalowane na biało, przynajmniej kiedyś był to biały, bo po latach użytkowania stał się żółtawy. Łazienka również nie wyglądała zachęcająco, rdzewiejący prysznic, w niektórych miejscach grzyb, ale dało się tu funkcjonować, przynajmniej przez jakiś czas. O tyle dobrze, że nie było tu szczurów ani karaluchów.

Rozejrzałam się, szukając kamer, podsłuchów, ładunków, czegokolwiek, co mogło nam zagrażać. Ani pokój, ani hotel nie wydał mi się podejrzany, ale rutynowe sprawdzanie pokoju nie raz uratowało mi życie. Nic nie znalazłam, więc wróciłam do Janssona, który teraz siedział na łóżku, czekając na wyjaśnienia.

-Zanim powiesz mi o co tu chodzi, chciałbym chociaż wiedzieć jak masz na imię. – powiedział nagle. Nie podawałam nikomu prawdziwego imienia, nawet moi pracodawcy go nie znali, uważałam, że tak jest bezpieczniej.

-Lena – odpowiedziałam. Takie właśnie było moje prawdziwe imię. Skoro mi zaufał i przyjechał tu, pomimo tego, że miałam go zabić, to zasługiwał, chociaż na to.

-To twoje prawdziwe imię czy kolejne wymyślone na poczekaniu?

-Prawdziwe. A teraz przejdźmy do rzeczy… Jeżeli przeżyjesz, to będziemy mogli sobie porozmawiać przy herbacie, chociaż rozmówca ze mnie przeciętny.

-Dobrze, to powiedz, o co chodzi, że nawet przez telefon nie byłaś w stanie powiedzieć.

Usiadłam na drugim łóżku naprzeciwko niego.

-Dzisiaj rano otrzymałam zlecenie, otwarte zlecenie, jeżeli wiesz, co to znaczy…

-Tak, wiem. Pracowałem w różnych miejscach, z różnymi ludźmi – wtrącił.

-Okazało się, że kolejnym celem jesteś ty. Nie wiem kto to zlecił, ani dlaczego, ale widziałam twoje zdjęcie, imię i nazwisko, wraz z mapą miejsc, w których cię widziano lub można cię spotkać.

Magnus cały czas na mnie patrzył, jakby myślał, że zaraz powiem mu, że to tylko żart. Niestety to nie był żart.

-Ostrzegłam cię, więc najlepiej jakbyś od razu wyjechał, nie wiem, kto jeszcze na ciebie poluje.

Przez dłuższy czas siedzieliśmy w milczeniu, mężczyzna nadal zastanawiał się nad tym, co powiedziałam. Możliwe, że analizował plusy i minusy wyjazdu, myślał, kto chciałby jego śmierci. Sama się nad tym zastanawiałam.

-Dlaczego? – w końcu się odezwał.

-Nie wiem dlaczego, gdybym wiedziała, kto to zlecił, wtedy byłoby mi łatwiej ustalić przyczynę.

-Nie o to mi chodzi. Dlaczego mnie nie zabiłaś? W końcu masz teraz nieprawdopodobną okazję, ofiara sama do ciebie przyszła.

-Nie wiem. Ostatnio mi pomogłeś, więc teraz ja pomogę tobie – odpowiedziałam szczerze.

-Otrzymałem zapłatę, nie zrobiłem tego bezinteresownie.

-Nie zabiję cię, teraz się prześpij, a rano stąd wyjedziesz – powiedziałam i chciałam wyjść, lecz Jansson złapał mnie za rękę, gdy przechodziłam obok.

-Dziękuję.

Lekko się do niego uśmiechnęłam i wyswobodziłam rękę z jego uścisku, po czym wyszłam z pokoju.


24:40

Byłam przed pokojem 103. Postanowiłam wrócić do swojego hotelu, zabrać rzeczy i wyjechać. Nie chciałam ryzykować, wiem, że będą szukać Magnusa, ale gdy natkną się na mnie, zapewne dojdzie do starcia.

Pokonałam schody i już wychodziłam z hotelu, gdy przy wyjściu ujrzałam znajomą postać. Był to mężczyzna o czarnych bujnych włosach i długiej brodzie. Miał bliznę na policzku, która zahaczała o łuk brwiowy. Na rękach miał liczne tatuaże. Teraz miał na sobie białą koszulkę na krótki rękaw, ale wiem, że na plecach miał wytatuowane kreski, z czego każda kreska oznaczała jedną zabitą osobę.

Wyglądał groźnie i jego wygląd wcale nie mylił, bo był to jeden z najlepszych rosyjskich zabójców, nazywali go Ivan. Spotkałam go kiedyś, a blizna, którą nosi na twarzy, była pamiątką po mnie. Sama ledwo wtedy przeżyłam, nie zamierzałam ponownie z nim walczyć. Jak najszybciej wróciłam do pokoju, w którym przebywał Magnus, byłam pewna, że Ivan właśnie tam zmierza. Gdy w końcu znalazłam się pod 103, wbiegłam tam bez pukania. Jansson właśnie wyszedł spod prysznica, wywnioskowałam to po mokrych włosach i tym, że nie był ubrany, nie licząc ręcznika, przewiązanego wokół bioder.

-Cholera, ubieraj się, już! – wydałam polecenie i rzuciłam mu ubrania, które szybko założył.

-Co się dzieje? – zapytał.

-Zaczęło się…


24:45

Wyszliśmy cicho z pokoju, Ivan mógł już tu być. Rozejrzałam się i postanowiłam wyprowadzić nas stąd wyjściem ewakuacyjnym. Wąskie schody na końcu korytarza wydawały się dobrym rozwiązaniem. Nie miałam nic oprócz noża, teraz żałowałam, że nie zabrałam czegoś więcej.

Poszłam pierwsza, a Jansson trzymał się tuż za mną. Nie słyszałam niczego podejrzanego, możliwe, że rosyjski zabójca stąd poszedł. Przynajmniej miałam taką nadzieję. Znałam Ivana, sprawdzałby każdy trop, nawet ten niegodny uwagi, dlatego był skuteczny i szalenie niebezpieczny. Zastanawiałam się jakim cudem tak szybko tu dotarł.

-Jansson, jak dobrym kierowcą jesteś? – szepnęłam.

-Całkiem niezłym.

Kiwnęłam głową, musieliśmy więc dostać się do samochodu. W ten sposób nasze szanse na ucieczkę i przeżycie znacznie by się zwiększyły. Ivan nigdy nie używał broni palnej, specjalizował się we wszelkiego rodzaju broni białej, lubił bezpośredni kontakt z umierającą ofiarą, był sadystą.

Gdy doszliśmy w końcu do schodów, moim oczom ukazał się mężczyzna o czarnych włosach, uśmiechał się żółtymi zębami.

-Cholera!

-Co jest? – Magnus trzymał się za mną, więc nie widział Ivana. Jednak w jego głosie słychać było panikę.

-Główne schody! Biegnij do samochodu, teraz! Ja go zatrzymam – Janssen wahał się przez chwilę, lecz wyjęłam nóż i przystawiłam mu do gardła – Biegnij do jasnej cholery!

Posłuchał się i zbiegł na dół, w tym czasie Rosjanin już wszedł na górę, wyciągnął swoje noże i zbliżał się do mnie. W tym momencie postanowiłam, że jeśli przeżyję to zawsze będę nosić ze sobą pistolet, albo nawet dwa.

-Dawno się nie widzieliśmy, co? Tęskniłaś może za moim ostrzem? – Rosjanin się roześmiał.

-A ty za moim? – warknęłam.

-Daj mi go zabić, to zabiję cię szybko i bezboleśnie – zaproponował, szczerząc swoje brzydkie zęby.

-Mógłbyś, chociaż przestać się uśmiechać – powiedziałam i wycofałam się lekko, w korytarzu nie było zbyt wiele kryjówek. Wiedziałam, że parter byłby lepszym pomysłem. Tu miałam dość wąskie pole do ucieczki. Miałam tylko nadzieję, że Magnus właśnie wsiadał do samochodu i jechał szybko na lotnisko.

-Mój uśmiech będzie ostatnią rzeczą, jaką zobaczysz przed śmiercią.

Niezbyt pocieszająca ta wizja. Nie miałam zamiaru na to pozwolić, chociaż nie łudziłam się, że uda mi się pokonać Ivana, mając tylko jeden nóż. Jedynym wyjściem z tej sytuacji była ucieczka. Ivan widocznie miał inny plan, bo od razu przeszedł do ataku.

Rzucił we mnie nożem, lecz w tym samym momencie otworzyłam drzwi od najbliższego pokoju i nóż przebił drewno, zamiast mojego ciała. Wychyliłam się zza drzwi, żeby zabrać broń. Z dwoma nożami czułam się pewniej niż z jednym. Przyjrzałam się broni Rosjanina, miała znak rozpoznawczy, wizerunek nagiej baletnicy na trzonku. Przez te lata wiele się u niego nie zmieniło…

Czekałam, aż się zbliży i wtedy uderzyłam go najmocniej jak mogłam drzwiami. Ivan zachwiał się lekko, lecz nie upadł. Jego chwilowa niedyspozycja wystarczyła, abym wbiła mu nóż w brzuch. Mężczyzna krzyknął i złapał mnie za gardło, unosząc w górę. Wytrącił mi nóż z ręki, przy okazji mnie nim raniąc. Rzucił mną o ścianę, jednak po chwili znów znalazłam się w górze, a jego wielkie ręce, naciskały na moje gardło. Nie czułam podłogi pod stopami, zaczynało mi brakować powietrza, dusiłam się.

-Laleczko, czas umierać – powiedział, dumny ze zwycięstwa. Zapewne czekał, aż w końcu się uduszę. Nie zamierzałam dawać mu tej satysfakcji, w tym momencie wyciągnęłam swój własny nóż, który miałam w kieszeni i wbiłam go, celując prosto w gardło. Chyba mi się udało, bo Rosjanin mnie puścił.

Upadłam na podłogę, a on tuż obok, byłam poplamiona jego krwią. Kaszlałam, starając się złapać powietrze. Wszystko dookoła wydawało się rozmazane. Wstałam, chwiejąc się lekko, spojrzałam na mężczyznę, który nadal leżał na ziemi, nie sprawdziłam nawet czy żyje. Udałam się w stronę wyjścia ewakuacyjnego, wciąż kaszląc. Schodziłam ze schodów ostrożnie, lecz szybko, bo skoro Rosjanin już tu był, to inni także mogli zlokalizować to miejsce.

Gdy wyszłam, okazało się, że znalazłam się na parkingu. Zakręciło mi się w głowie, poczułam, że nie mam władzy nad własnym ciałem i upadłam. Wtedy zauważyłam Janssena. Co on tu robił, miał przecież odjechać i już tu nie wracać.

-Lena! – krzyknął i podbiegł do mnie. Pomógł mi się podnieść, chociaż bez jego pomocy również dałabym sobie radę.

-Zamknij się – syknęłam – oprócz Ivana mogą być tu jeszcze inni.

-Racja – przytaknął i zaprowadził mnie do samochodu.

-Musisz wyrzucić telefon i zmienić samochód jak masz zamiar tu zostać.

-Tak zrobię.

Czyli zamierzał tu zostać… Tylko po co, nie wyglądał mi na samobójcę. Ruszyliśmy. Coraz trudniej mi się myślało, słyszałam, że Janssen coś do mnie mówi, lecz nie rozumiałam ani jednego słowa. Wszystko dookoła zaczynało robić się czarne i nagle nastąpiła zupełna ciemność. Zemdlałam.

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Jaki jest patent na dobry kryminał? Wystarcza jedno: wartka, pełna przemocy i krwawych scen akcja. Jeżeli jeszcze jej głównym bohaterem jest zabójczyni na zlecenie, to taki drobny niezauważalny szczegół jak brak info na temat jej wieku, wyglądu czy cech charakterologicznych nie ma żadnego znaczenia, ponieważ k a ż d y Czytelnik luki te z automatu już podprogowo s a m mocą swojej wyobraźni uzupełnia i tworzy.

Współudział Odbiorcy w procesie tworzenia podobnych tekstów jest

NIE DO PRZECENIENIA
© 2010-2016 by Creative Media