Go to commentsKarmiczny dług - kolejny fragment powieści Eli Walczak
Text 4 of 101 from volume: Wydane przez Elę Walczak
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2017-01-18
Linguistic correctness
Text quality
Views1762

To był ciężki poranek. Nie mogłam wstać i nie chciałam. Myśl, że trzeba będzie się w tym wszystkim babrać odbierała mi chęć do życia. Nie pomógł jogging i dobre śniadanie. Byłam zdruzgotana. Myślałam przed wyjściem o naczelnej. Syn buddysta w Tybecie, Czarek w Tybecie, mieliśmy pojechać służbowo do Tybetu. O co tu chodzi?


Setyński kopnął kartonowe pudełko, które leżało w apartamencie Gerante.

– Gerante ty jesteś boss, ale nie podoba mi się, że polska dziennikarka próbuje poznać nasze tajemnice.- Setyński wyszedł na balkon, żeby sprawdzić ilość gości bawiących się  przed hotelem. – Pokaz jest szansą – powiedział do Gerante, który doszedł do niego.

– Wyluzuj młody człowieku.

– Miquel jesteśmy najlepsi, Garavani dał nam tę szansę. To był najpiękniejszy prezent od losu…

– Nie kończ młody człowieku. Sam dotarłem na szczyt. Jak jesteś nawalony, to gadasz te swoje bzdury, zapominając, że to ja zrobiłem z ciebie gwiazdę w tym biznesie. – Gerante zapalił cygaro – czasami przeraża mnie twój stan umysłu Jonaszu. W Tybecie dowiedzieliśmy się, że jesteśmy bratnimi duszami. W dosłownym tego słowa znaczeniu. Jesteśmy jednym. Zapłaciłem kupę kasy za twoją inicjację – Gerante spojrzał na swoje dłonie, na których zawsze widział krew. Wytarł o koszulę Setńskiego – po co założyłeś to właśnie dzisiaj? Po chuj się z tym obnosisz. Zwracasz na siebie niepotrzebnie uwagę mediów. Nie chciej, żeby dotarli do historii z Tybetu. Przypominam że zabiłeś tam dwie kobiety – jeszcze raz wytarł dłonie o szatę – zasłuż na noszenie tego.

– Jestem Acala, Gerante – Setyński wszedł do apartamentu i kopnął po raz kolejny pudełko, z którego wypadła pluszowa zabawka.

– Ja też jestem kurwa niewzruszony palancie – powiedział Gerante i przypomniał sobie ostatni akt seksualny z młodą dziewczyną widząc w niej twarz Alicji.- Kocham cię – wyszeptał.



–  Naczelna u siebie? – spytał Jacek sekretarki.

–  Nie. Jeszcze nie.

–  Nie dzwoniła, kiedy będzie?

–  Jakoś, nie. Nie dzwoniła.

–  Przez tyle lat, ani jednego spóźnienia. Dlaczego właśnie dziś? – pstrykał palcami, rozglądając się po holu.

–  Stoi na dachu i rozmawia od godziny – sekretarka z tajemniczym uśmiechem pokazywała palcami, na górę.

–  Na dachu? – spojrzał na szklany sufit.

–  Na dachu, naszego gmachu. Ma gościa z Hiszpanii. Wylądował swoim prywatnym helikopterem na dachu gmachu, żeby się spotkać z naczelną. Ha! Ole!

–  Taki przepych? – położył palce na biurku.

–  Rozpusta. Jest w kawiarni na górze. Zaraz powiem, że pan jest – podniosła telefon i wbiła numer – A Kasia, gdzie? Znowu się spóźni? To już przesada, panie dyrektorze.- cudownie złośliwy uśmieszek, nie schodził z jej twarzy.

–  Odpuszczam jej – podniósł jeden palec i drugim pstryknął o blat.

–  Chodzą słuchy,…że pan dyrektor i Kaśka…

–  Niech chodzą – walnął dla żartu ręką w stół – Miłego dnia i dużo pozytywnych efektów w pracy, życzę.

–  Telefon do pana dyrektora, pani dyrektor – sekretarka podała Jackowi słuchawkę.

–  Panie Jacku, poproszę pana na górę, do kawiarni. Mam gościa…facet zgłupiał. Przyleciał helikopterem do Polski. Zapraszam i proszę wziąć materiały z pokazów.

–  Nie ma jeszcze Kaśki.- Jacek spojrzał na reakcję sekretarki, która kucnęła pod biurko, żeby nie było widać jej twarzy.

–  Znowu? To bez Kasi. Tylko proszę zaraz.

–  Bez odbioru, zaraz jestem – oddał słuchawkę sekretarce i puścił do niej oko.

Elka, która siedziała w pobliżu, przesłała Jackowi buziaka i zarzuciła nogę ne nogę, pokazując mu swój tatuaż psa na udzie.

–  Minę masz Jacuś nie tęgą. Ten tatuaż, to chiński zodiak – Elka trzymała w rękach kalendarz feng – shui – dla kogucików dzisiaj dobry dzień. Ale na to, żeby nie wychodzić z domu ! – parsknęła śmiechem i odwróciła się do komputera.

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Czytaj Elkę
etapami!
Czym jest co,
kim jest kto,
poznasz to ratami.
Wiesz, co jesz.
To pastrami.
avatar
Zadziorna, nowoczesna polska proza obyczajowa z damskim pazurem i tatuażem psa na damskim udzie, dialogi prosto z realu na dachu gmachu, gdzie właśnie wylądował prywatny śmigłowiec z Hiszpanii, jogging, smoking i/lub nordic walking, jak nie Kuba to całkiem inny Tybet i globalne ocieplenie oraz trup w każdej szafie.

Nie dziwi nic, bo to już 3. tysiąclecie po Chrystusie, i fury z sianem nad rodzimą Wisłą dawno już się przejadły
© 2010-2016 by Creative Media