Go to commentsPOCZĄTEK CZY KONIEC_3 / Opowiadania BRAMA/
Text 29 of 43 from volume: Opowiadania - Brama
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2017-03-10
Linguistic correctness
Text quality
Views1478


POCZĄTEK CZY KONIEC-3


Natura ma to do siebie, że pewne rzeczy powtarza. Tak więc, określone warunki tworzą miejsca jeśli nie identyczne, to podobne. Dotyczy to również lasów. Po wyglądzie drogi czy polany trudno jednak określić, który to obszar leśny, choćbyśmy oglądali go na najlepszych zdjęciach. Dlatego czasami można przeżyć coś w rodzaju deja vu, czyli odczucia, że pewna sytuacja wydarzyła się już kiedyś, chociaż wydaje się to mało prawdopodobne. Jest to podobno anomalia funkcjonowania mózgu, który sytuację aktualną przedstawia jako wspomnienie.

Coś takiego spotkało mnie w przypadku owej ponurej polany, budzącej we wczesnym dzieciństwie niepokój mój i mojej przyjaciółki. Obraz polany utrwalił się w naszej pamięci, ponieważ miejsce to przez wiele lat mijałyśmy w drodze przez las w inne, znacznie ciekawsze dla nas okolice.

Nagle odnalazłam je w filmie – i na dodatek w filmie australijskim, który powstał w roku 1975 według powieści napisanej nieco wcześniej, bo w 1967. Film opowiada historię tajemniczego, niewyjaśnionego zaginięcia dwóch dziewcząt i nauczycielki podczas pikniku w dzień Św. Walentego roku 1900, w Australii, w stanie Wiktoria.

Oczywiście, mam na myśli znaną ekranizację książki Joan Lindsay „Piknik pod Wiszącą Skałą”, w reżyserii Petera Weira.

Teorii na temat opisanych przez autorkę zdarzeń , rozgrywających się w atmosferze jawy graniczącej ze snem, gdy czas w przenośni i dosłownie zatrzymał się, było kilka: porwanie, morderstwo, uprowadzenie przez cywilizację pozaziemską, odnalezienie portalu prowadzącego do równoległego uniwersum... Była też mowa o pradawnej, mrocznej energii drzemiącej w tym miejscu. Najprostsza teoria mówiła o niebezpiecznej, niezbadanej formacji geologicznej i o tragicznym wypadku.

Autorka swoją powieść zaczyna cytatem z Allana Edgara Poego: „To co widzimy, i kim się zdajemy jest snem jedynie. Snem śnionym we śnie”. Tak też zachowują się bohaterki powieści – skalny monolit hipnotyzuje je, wprowadza w trans, kieruje ich krokami.


Znając film, już bez trudu mogłam pamięcią cofnąć się wstecz i wyobrazić sobie moją przyjaciółkę oraz jej ojca, jak motocyklem przypominającym Harleya z hałasem zajeżdżają na leśną polanę, zatrzymują się w tym ponurym miejscu, silnik gaśnie, odstawiają motocykl pod drzewo, po czym ona zaczyna szukać wśród brązowych, suchych liści przylaszczek, podczas gdy on w milczeniu, z zaciekawieniem rozgląda się dokoła. Jest jeszcze młodym, energicznym człowiekiem. Ma jasne, gładko zaczesane do tyłu włosy, niebieskie oczy oraz nieco przykrótki nos, co nadaje jego bladej, trochę piegowatej twarzy łagodny wyraz. I nagle coś ich płoszy... Atmosfera w okamgnieniu zmienia się - staje się niepokojąca, napięta, wymusza pośpiech... On mówi, że przylaszczek tutaj nie ma. Podchodzi do motocykla, wsiada na niego i szybko włącza silnik. Ruchem ręki przywołuje dziewczynkę do siebie. Jego córka podbiega, wskakuje na tylne siodełko. Czym prędzej odjeżdżają.

W powieści Lindsay niewyjaśnione zniknięcie dwóch dziewcząt, a później powrót trzeciej, która niczego sobie nie przypomina, to dopiero początek fatalnych zdarzeń.

Za sprawą dziwnego fatum, nazwanego przez autora polskiego przekładu Wacława Niepokólczyckiego „wzorcem, który powstał pod Wiszącą Skałą” jeszcze kilka osób zginie w dramatycznych okolicznościach.

Cała powieść napisana została tak, jakby oparta była na autentycznych zdarzeniach. Wielu czytelników właśnie w ten sposób odebrało ją. Sama pisarka długo podtrzymywała tę wersję, gdy jednak dociekliwi dziennikarze zaczęli udowadniać, że mamy tu do czynienia z fikcją literacką, skomentowała to następująco: „Zmyślenie i prawda zawsze się ze sobą ściśle splatają”. Zabrzmiało to dwuznacznie – tak i nie...

Źródłem inspiracji dla autorki powieści „Piknik pod Wiszącą Skałą” był prawdopodobnie obraz olejny Williama Forda, który wisiał w gabinecie jej męża. Pochodził z 1875 roku, przedstawiał grupę kilkunastu osób odpoczywających w lesie, w pobliżu masywu skalnego i nosił tytuł „Picnic party at Hanging Rock near Macedon”. Prawie identyczny kadr odnajdujemy w adaptacji filmowej Petera Weira, który uznał ten pejzaż za istotny dla przebiegu akcji.

Jeśli chodzi o naszą polanę, to zdania na jej temat były podzielone. Dziadek doskonale wpasowany się we właściwy przedział czasowy – w roku 1900 miał już 10 lat – uważał, że większe znaczenie ma ścieżka. Ojciec mojej przyjaciółki uległ niepokojącej, hipnotycznej atmosferze ponurej polany usłanej zaschłymi liśćmi. Innych natomiast interesowały najbardziej pobliskie dróżki, które w uderzający sposób przypominały kadr z filmu Petera Weira. Tak czy owak, wszyscy zgadzali się, że miejsce to nie jest zwykłe...



`Piknik pod Wiszącą Skałą` reż. Peter Weir











  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Australia - bo w tym Petera Weira "Pikniku..." to ten właśnie (dla Europejczyka całkiem z pogranicza snów) ten właśnie ląd gra główną rolę jako plan akcji - ta Australia już sama w sobie, jako ten dla Europy OCALONY Z PRACZASU kawał Ziemi geologicznej przeszłości, ta, powtarzam, "absurdalna" tylko dla nas Australia stanowi o cudzie niepokojącej magii tego kina. Dla Aborygenów to jasny, przyjazny, zrozumiały świat.

To z narastającej crescendo filmowej muzyki i pełnych zagadkowych światłocieni obrazów czerpie wielki zdolny Reżyser. Sama fabuła, historia niewytłumaczalnych zaginięć - u nas w naszym kraju raju na porządku dziennym - nie byłaby tak dla nas frapująca, gdyby nie Reżysera talent, Ocalony Ląd oraz w "Pikniku..." Autorzy zdjęć i muzyki.
© 2010-2016 by Creative Media