Go to commentsLekcja w plenerze. Majorka' 2006
Text 14 of 23 from volume: Listy do Pawła. Palma de Mallorca
Author
Genrenonfiction
Formprose
Date added2017-04-04
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views2222

Pisałam już chyba o PT grubasach (z całym szacunkiem). Mimo, że Hiszpania - to ciągle jeszcze kraj na unijnym dorobku, na ogół wszyscy jego mieszkańcy, mówiąc kolokwialnie, są *nieźle wypasieni*. Sądzę, że to już nawet 30% - zwłaszcza dzieciaki i młodzież, te okropne tłuściochy, przewalające swoją straszną nadwagę z nogi na nogę nie ze zbytku pieniędzy w chacie, które musowo jakoś trzeba przejeść, żeby się nie zmarnowały - to średnio bogata rzesza szarych konsumentów; ci, co nie mając większych aspiracji ni zainteresowań, jak w Polsce, życie pędzą głównie nad talerzem, żeby zabić endorfinami i czymś *smacznym* przerażającą telewizyjną nudę i poczucie własnej marności.


Tak, tak! U nas też borykamy się z tym na naszych biodrach tłuszczem i gdzie indziej tym cellulitisem, bo pustka w głowie odkłada nam się na brzuchu w postaci *innych opon*, które potem chirurgia plastyczna za grube tysiące nam *odsysa* w efekcie interferencji i tego jo-jo. Nie chce się codziennego tyłka sprzed tv podnieść, nie chce się jeść - co znakomicie wystarcza! - dwa razy na dzień; obżeramy się non-stop Mc Donaldem, kejefsiami i Bóg wie jakim jeszcze szajsem-wypełniaczem takim, siakim i owakim, zapijamy to wielokrotnym piwkiem i tą colą, co to każde zardzewiałe nożyczki w mig odrdzewia... Zgroza. Zgroza-zgroza!


Starych i głupich nie żal, ale dzieciaki nasze drobne, niczemu nie winne, nie mają żadnego wyboru - i łykają, co durni rodzice pod nosek podetkną i czym głowę napełnią. Szkoda gadać :( Już 300 lat temu G. Dzierżawin w *Odzie na śmierć kniazia Mieszczerskiego* wołał: *Gdzie stół uginał się od jadła, tam trumna stoi i śmierć blada na nas patrzy!*


Ludzie za mało czytają. Jedna biblioteczna książka statystyczna na rok?! Toż to analfabetyzm??


Tutejszy pobliski szpital psychiatryczny, odgrodzony od świata tego marnego wysokim murem i wyższym jeszcze żywopłotem, gromadzi potem takich nieszczęśników z tą ich manią kompulsywnego jedzenia, by przywrócić im inne, cenniejsze i zdrowsze, niż ta kopiasta micha, priorytety, ale - sądząc po najnowszych europejskich danych - jest to typowe zawracanie Wisły patykiem! Obłęd pospołu z szaleństwem: ten szpital wariatów i ta chirurgia plastyczna - oto, co czeka najbliższe pokolenia, jeśli nie nauczymy nas od kołyski żyć w zgodzie z rzeczywistymi potrzebami istoty żywej! Rze-czy-wis-ty-mi - nie wpo-jo-ny-mi!! Tony pożartych, nikomu nie potrzebnych codziennych ciasteczek ze schabowym i frytkami, polanymi ketchupem z majonezem i śmietanką, do tego lody i zaraz potem te pychotne chipsy plus zero wysiłku tak fizycznego, jak intelektualnego obracają się nie tylko przeciwko naszemu prywatnemu zdrowiu, ale także przeciwko nam wszystkim - także tym zawsze genetycznie szczupłym i prosto z tych z dywanami wybiegów! Całe społeczeństwo nasze płaci wszystkie koszta tych obżartuchów wiecznego leczenia i leczenia - oraz leczenia. Hallo! Do Pana/Pani mówię! Tak, Kochana/Kochany! Nie oglądaj się na nikogo obok - patrz w lustro! Nie ucz dzieci złych nawyków życiowo-żywieniowych! Hallo!


Czy ktoś mnie słyszy??


Jak będziesz dzień po dniu obżerać się słodkościami i smażeniną, skończysz już po roku w pasie szeroki, jak ten hipopotam. Kto tego nie kuma - grubas! (nie mówię tu wcale o obarczonych dziedziczną chorobą nadwagi - mówię o obżartuchach, co to własnymi zębami kopią swój grób-mogiłę!)


Na terenie S`Escorxador - to taki najbliżej nas wielki kompleks handlowo-usługowo-rozrywkowy - obserwuję x wszelkiej proweniencji jadłodajni, przedzielonych supermarketem, jednym-jedynym kinem *Renoir* i zaledwie dwiema pracowniami: jedną malarstwa, drugą fitnesu? sztuk walki? A! Jest też trzecia: odnowy i konserwacji mebli. Namalujesz se obraz, zrobisz potem *lotosa*, naprawisz nogę od stołu-antyku - i gazu! dwa metry dalej na tuńczyka z oliwkami! trzy metry po skosie na to ciastko z babeczką i tę kawusię z czekoladą! Przejść nie możesz spokojnie chodnikiem, żeby jakieś żarcie dosłownie nie wyjeżdżało ci przed nos! Po prostu brak słów...


11/12 listopada 2006 r., S`Escorxador ` Palma


Chyba Ci, Pawełku, jeszcze nie opisywałam lekcji rysunków w majorkańskim plenerze. To ciekawe doświadczenie. Człowiek, choćby miał sto lat, uczy się do grobowej deski.


S`Escorxador - to zabytkowa część miasta w naszym kwartale, pamiętająca na pewno czasy fin de siecle`u, a może nawet jeszcze starsza... Mogę jedynie fantazjować na ten temat, bo nigdzie żadnego info. Całość jest, jak ten nieopodal szpital wariatów, odgrodzona murem na chłopa i wyżej, więc... może to kiedyś była w swoim zaraniu jakaś prywatna hacjenda? a dzisiaj jej - tej całości - podstawową funkcją jest bardzo prosta, tzw. szeroko rozumiana rozrywka. Dla dzieciarni - to głównie elektryczne kiwaczki ze światełkami i muzyczką mechaniczną o napędzie 1 euro: kolorowe samochodziki, lokomotywki, koniczki, samolocik, rakieta kosmiczna i co tam jeszcze. Mój Maktar się na tym wszystkim kiwa zawsze tylko *na przyprzążkę* z kimś, komu matka właśnie funduje tę żarówiastą super kiwankę :)



  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Słusznie - też walczę i walczyć będę.
Fakt faktem - epidemia otyłości.
© 2010-2016 by Creative Media