To ich czas - łysych kiboli. Kilka dni temu natrzaskali po pyskach piłkarzy z Legii za przegrany mecz z Lechem. Ich szef - Staruch, za którym kiedyś wstawiała się Kempa, wlazł do autokaru i poprosił grzecznie o rozmowę na zewnątrz. Następnie kibice wymierzyli piłkarzom policzki ostrzegawcze przed ewentualnością kolejnych porażek. Legioniści muszą się sprawić, bo inaczej kto wie, czy następnym razem nie pójdą w ruch kije bejsbolowe.

Tadeuszu, czemu się dziwisz? Przecież kibole są pieszczochami dobrej zmiany.

Zdaje się, że piłkarzom, to zmiany latają koło dupy. Dobrym piłkarzom, takim, których kupi zagraniczny klub. Jak się ma dobry szmal, to nie ma żadnego przymusu podlegać pod jurysdykcję dobrej zmiany. Jak człowiek odłoży kilka milionów euro, to już go nie obchodzą żadne dobre zmiany. Znam takich i to wcale nie piłkarzy. Tylko się uśmiechają pod nosem. To plebs tak się podnieca, tak się kotłuje z powodu dobrej zmiany, a syci się śmieją do rozpuku.

Dobrze, że kobiety nie rezygnują.

Kiedy tak protestowały,
Draka była na świat cały -
Poszły w ruch też pały!

Pały poszły i szarpanka!
Biedne damy, pani Hanka,
Babcia Wiesia z wnuczką!

I wrzeszczeli: "Pucz to!
Nielegalne zgromadzenie!
Durne bab pieprzenie!"