Go to commentswojna
Text 1 of 1 from volume: wiersze
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2018-03-26
Linguistic correctness
- no ratings -
Text quality
- no ratings -
Views1008

Usta me, zbruzgane krwią. Przygryzam je coraz mocniej.

Ręce me, krwią poplamione .Wycieram je o spodnie „upaprane” w błocie.

Koszula ma, jak flaga pocięta. Ledwo na mnie „wisi”.

Moje bose stopy. Plamią krwią „jeszcze” czysty piach.

Ktoś mnie „gwałtownie” zwala z nóg, nie mogę powstać, leżę.

Słyszę wrzask kobiet, krzyki i piski zabijanych dzieci.

Słyszę strzały, i wulgarne słowa zabijanych mężczyzn.

Słyszę cichy głos „zdrajcy” Polaka, mówiący do mnie jakby z oddali.

„Na co wam ta wojna? I tak my (wygrani) już mamy tę ziemię w swej żelaznej dłoni”.

Nie!!!- Krzyczy głos w mojej głowie.- Nie!!!- To nie może być koniec!!! My nie przegraliśmy.

Nagle czuję jak czyjaś żelazna dłoń „szybko i twardo” stawia mnie na nogi, zachwiałem się przez chwilę lecz ona mnie podtrzymała.

Stałem w zupełnej ciszy przez dwie, lub trzy sekundy .

Nie słyszałem krzyków kobiet, mężczyzn, dzieci.

Ani okrzyków„naszych” wrogów.

Po prostu stałem ze wzrokiem uporczywie wpatrzonym w swoje stopy, i czekałem…

Czekałem na Śmierć…

Lecz Ona nie przyszła, przynajmniej nie od razu.

Usłyszałem czyjś głos. Chyba jakiegoś Niemca.

Z jego bełkotu zrozumiałem tylko jedno, że chce mojej śmierci.

Nikt mu się nie sprzeciwił, nawet rodacy „moi” , którzy mnie wydali.

Gdyby nie oni mógłbym uciec, taki był zresztą plan mojego generała, chciał aby przynajmniej jedna inteligencja z tych „ krwawych” czasów przeżyła.

To miałem być właśnie Ja .

Niestety mój „ druh” przekazał plan naszego generała „ swojemu dowódcy” i mnie złapali. Nie minęła nawet chwila, choć mi się zdawało, że minęły tygodnie, gdy generał wojsk mi wrogich krzyknął: „ STRZELAĆ!”

Zginąłem, z podniesioną twarzą, jak bohaterowie Mojej Dawnej Polski.



  Contents of volume
Comments (0)
ratings: linguistic correctness / text quality
no comments yet
© 2010-2016 by Creative Media