Go to commentsKolanko i tęcza
Text 5 of 9 from volume: U nas na wsi
Author
Genreadventure
Formprose
Date added2018-05-17
Linguistic correctness
Text quality
Views1626

Kacza Wólka


Rozdział I:


Kolanko i tęcza


Wszystko przez kolanko. Zakitowało się i musiałem wykręcać. Na wszystkie strony. Smród straszny, podobnież taki, że ustać niemożna, ale ja na kolankach. Co za ból! Już odetkane i ścieka jak dawniej.


Burza ustępowała. Niebo pojaśniało i w przygranicznej miejscowości pojawiła się tęcza. Na dobrą sprawę nie wiadomo po czyjej stronie. Nagle z oddali dało się słyszeć coś, jakby tętent, ale nie końskich kopyt, lecz nieco lżejszych stworzeń. Powoli narastał i zdawał się być dziwaczą pogonią tysięcy odnóży ubijających grunt w nierównym biegu. Bliżej i bliżej, potem doszły niewyraźne okrzyki i już było wiadomo, że to ludzie biegną. Boże! Dokąd? Po co? Wreszcie zaczęły majaczyć sylwetki. Tłum biegnących zbliżał się do granicy. Teraz było już widać… Zdaje się, że to wszyscy wólscy patrioci, uzbrojeni w maczugi, młotki, łomy i inne narzędzia gonili tęczę z ich ojczyzny. Po kilku minutach tęcza zniknęła.


- Ludzie! Ludzie! Stójcie! Już przepadła! Przepadła! Ludzie! – ktoś ryczał przez megafon. I wreszcie tętent ustał, za to podniosła się wrzawa.

- Ludzie! Wracajcie do chałup! Wracajcie do roboty! – głos z megafonu zachęcał, ale czuć było unoszący się w powietrzu gniew.

- Ludzie! Ludzie! Pieniądze będą na czas! A nawet mają dać podwyżki! Wracajcie do chałup! Już się rozbyła ta cholera! Już jej nie ma! Wracajcie do roboty! – uspokajał i nawoływał głos.


Tłum po mału rozchodził się. Przy okazji tratował niesłuszną plantację kukurydzy zmodyfikowanej genetycznie, ktoś usiekł maczetą genderowe strachy na ptactwo w przydomowym ogródku, gdzie starsza kobieta posadziła wiśniowe drzewko. Jednak wszyscy przystanęli, kiedy na niebie pojawiły się kaczki krzyżówki. Kwa, kwa, kwa! Cudnie leciały ponad głowami patriotów, takie smukłe i zwinne. Kap, kap, kap! Komuś wpadło do oka!


- Boże! Jak pali! – krzyczał potężny mężczyzna z maczugą. Sam azot i siarka. Straszliwa tężyzna, całkiem jak kwas.

- Już po oku, panie! Wypłukać trzeba, ale już po oku. Przez okulary trzeba patrzeć. O! Różowe najlepiej, jak ta pani z siekierą. Skąd pani jest? Z radia chyba? – doradzał starszy pan z laską.

- Ja, przez te okulary, to już wszędzie widzę te cholerne tęcze. Naczynia wczoraj w zlewie wytłukłam, bo zapomniałam je zdjąć. Piany, proszę pana się narobiło od Dorna i tęczę zobaczyłam. To tłukłam tę pianę czym popadło. A pan skąd?

- Z Koła, proszę pani.

- Łowieckiego czy sygnalistów?

- I jednych i drugich. A pan niech nie dłubie w tym oku, samo wypłynie jak przepali. Drugie oko, pan chroń, bo się będziesz obalał przez tęcze. Ładna maczuga, panie! Dębowa? Ciężka musi być? Pewnie do obu rąk na podwójną tęczę?

- Ze stryjecznego dębu. Pół wioski się zeszło, kiedy go przewracalim. Z konara wystrugałem. Można do obu rąk, ale można przyłozgotać z jednej. Ale mnie, panie, pali oko! Przyłozgotałbym jakiej tęczy!

- Najpierw błyskać się musi, potem grzmieć. Wtenczas jest deszcz, a potem tę cholerę świecą. Lasery mają takie. W burzę ładują, a po deszczu tęcze wyświetlają, skurw….

- Dobrze, że tylko po burzy działa.

- Też nie zawsze. Czasem im się zatnie laser i nie wyświetla.

- A kto płaci za to? – wtrąciła się pani w różowych okularach.

- Smolarz.

- Żuk Smolarz?

- A jak! Patelniów na chałupach nawieszał i zagłusza nasz sygnał.

- I co? Ludzie pozwalają na to? Do czego to podobne, żeby nas jakimiś falami z kosmosu atakować za nasze pieniądze?

- Umowy podpisali.

- A to ważne takie umowy ze Smolarzem?

- Pewnie nie, ale ludzie jeszcze nie wiedzą. To musi sam Kaczelnik ogłosić.

- Jak ze wszystkim, panie. Jak ze wszystkim. A kolanko, to myśli pan - przy klękaniu, czy wstawaniu? Mi już kilka razy chrupnęło coś na twardym. Raz u Lateranek, a ostatnio u ojca Wyłącznika w Świątyni Upadłości. Chryste! Jaki ból, panie! Jakby gwoździe wbijali przy ukrzyżowaniu. Wstać niemożna. A to chłop! We czterech musieli go podnosić z kolan. Tyle się w życiu wyklęczał i na koniec to. Taka zapłata, panie…

- Opamiętaj się kobieto! Memlesz i memlesz ozorem. Różaniec zmów! – niespodziewanie podsłuchał i wkroczył do akcji jakiś młody kleryk z kropidłem przeciwko tęczy.

- Panie Boże, przebacz! Nie chciałam księdza obrazić!

  Contents of volume
Comments (8)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Ciekawie się zaczyna i chyba będzie się działo. Oj, będzie, więc na pewno będzie też dobrozmianowy odwet. Uderzasz bowiem w dobra osobiste i wc co poniektórych.
Podoba mi się gwarowa stylizacja wypowiedzi. Wydaje mi się jednak, że błędy ortograficzne nie są gwarową stylizacją. Dwukrotnie napisałeś "niemożna", a powinno być "nie można". Napisałeś też "po mału", a należało napisać "pomału".
Brakuje przecinków przed: się narobiło, czym popadło; zbędny przecinek przed: uzbrojeni. Za te trzy orty należało mocno obniżyć ocenę za poprawność językową. Ale skoro być może jest to nietypowa stylizacja, dlatego odstąpię od wystawiania ocen.
avatar
No i dobrze :) Wartko prowadzona opowieść, trzyma przy czytaniu, nie nuży. To najważniejsze.
PS. Też widzę kilka problemów z interpunkcją, "niemożna" i po mału". Uznaję, że to nie stylizacja, gdyż jest w narracji. Jeszcze jedna sugestia - (z zasady) po wypowiedzi nie stawiamy kropki (wykrzyknik lub pytajnik może być), po myślniku narrację rozpoczynamy od małej litery, jeżeli wyraz odnosi się do wypowiadania (powiedział, krzyknął, odparł, skomentował, doradzał). Jeżeli jednak nie, to wypowiedź kończymy kropką, potem myślnik, a narracja rozpoczyna się od dużej litery (np. "Wracajcie do roboty! – Głos z megafonu").
Dla mnie to jednak małe potknięcia w tak długim zapisie, do poprawy. Ważna treść :)
PS.2. Jeszcze jedno (ale to moje osobiste odczucie) - lepiej mi się czyta dłuższe wypowiedzi, kiedy sa przerywane wstawkami, np. "Chryste! Jaki ból, panie! - SAPNĘŁA I WZNIOSŁA OCZY DO NIEBA. - Jakby gwoździe wbijali przy ukrzyżowaniu.
avatar
Rodzi sie problem z gatunku "kolano a sprawa polska".
Czekam na ciąd dalszy.
Pozdrawiam.
avatar
:D ŚWIETNE! :D :D :D

Mam nadzieję, że w następnym rodziale pojawi się Zawisia Ciemny z apelem - Jedni drugim kolanka (lub drewniaki) nieście! :P :D
avatar
Ale się uśmiałam, Legionie. No nie mogę, hi.
I wiesz, kiedy byłam dzieckiem, to na hieny mówiłam "piany" - a tu patrzę, wspominasz o PIANIE, Drogi Panie.
Jak to ja kiedyś napisałam:
"W blasku cienia
stoi hiena.
Uroczy stwór,
ma żarcia w bród"

Pozdrawiam Bajka37
avatar
"Rodzi sie problem z gatunku "kolano a sprawa polska"." Dobre, Marianie, dobre, Bajka37.
avatar
U was na wsi tak samo, jak u nas w Warszawie. Identyko!
avatar
Co jest z tym naszym światłym narodem,

który wieki temu dał w przyjaznej, gościnnej Polsce schronienie i Wikingom, i Tatarom Batu-chana, i arianom, i żydom, i protestantom z Holandii, i Francuzom Napoleona,

a dzisiaj zaczął bać się własnego cienia

??
© 2010-2016 by Creative Media