Go to commentsPan Tadziu (w odcinkach)
Text 3 of 4 from volume: Wrażenie
Author
Genrepoetry
Formpoem / poetic tale
Date added2018-11-15
Linguistic correctness
Text quality
Views995

motto:


`Kogut, co dotąd cichutko na grzędzie

Noc spędzał samotnie, precz przegnawszy kwoki

Leniwie się przeciągnął .Chyba wstać trza będzie -

mruknął. Strzepnął skrzydła , wziąwszy się pod boki

Rozwarł dziób szeroko , kukurykuuu wrzasnął

Krzyk pognał przez pola, gdzieś o sady prasnął

Echem z lasu wrócił, zbudził ptaki śpiące

W pole wpadł kapusty, przegnał precz zające

Poczem w górę frunął, Z chmurki w chmurkę skoczył

Jedną minął górkę, to z drugiej się stoczył

I tak płynął sobie gdzieś na świata końce,

Aż wreszcie doleciał..... i obudził słońce...`


autor poeta ksywka `Dante`, któremu poświęcam ten utwór




Księga I - GOSPODARSTWO


Tak i słoneczko wreszcie już powstało

błądząc pomału - odkrywało ciało,

co stojąc przed oknem , patrząc ku kibici

młodzieniec szalony - rękami by chwycił.

Też i z wielkiego uczucia błyszczące

oczy tu młodzieńca, jak raj ów na łące,

spłoszył poszum liścia, słyszany w oddali.


Czar szybko prysnął - na rogu zagrali.


Niespodzianie wzgórki, co nocą odkryte,

oddech w sobie wzięły (piękne znamienite).

Ócz radość otwarły i nagie i drżące

ku oknu spojrzały - ku ranku, ku łące.

Czerń w trójkąt prześliczny,wnet zakryły dłonie,

oczy przerażeniem , piersi zaś w pokłonie.

Bo widok młodzieńca, piękno oddać raczył.

Rumień ścisnął lica - bo On to zobaczył.


W dali w przyodziewku - w prześlicznej bieliźnie

widać było postać - szła ku lasu bliźnie,

trzymając z rozkoszą w ręku koszyk złoty,

drugą ręką kibić - w geście i ochoty

ranku przepięknego, rosy pod stopami,

i radości wszelakiej, w duszy wahaniami,

oraz z oczu blaskiem co wzruszał nad miarę.

Nagle widok zwiodła - nagle oczy szare,

zoczyły młodzieńca pod oknem pałacu.

Lica jej stężały jak przy wielkim kacu.

Zadrżały ramiona, serce zaś ścisnęło,

kolana ugięły, a lico spłonęło.

Widoku okrutny, ach Ty biedny losie,

jam tu Telimena - a On widzi Zosię.


Młodzian zdumion stoi, oczu blaskiem

biegnie po licach i kształtach dziewczyny.

Już też i zobaczył weselną kolaskę,

już chęci nabrał - bierze się za czyny.

Jej lico też pięknym lękiem i przybladło,

dłonie zaś sięgnęły w dół po prześcieradło

lecz zostały w tej pozie, oczy zaś zabłysły

Widoku och cudny, TAK - choć naciesz zmysły.

Piękno już tej chwili - piękno nieskończone,

stało za plecami młodzieńca zdumione.

Ten pierw delikatnie karmiąc swoje oczy,

urokiem dziewczyny - do środka przeskoczył,

przypadł do jej łoża, klęknął przed widokiem,

szepnął słowo `kocham`, na drzwi rzucił okiem,

Bo szmer w domu powstał - tak jak rogu granie.

Porannego słońca - witało wezwanie.


Pora ranna była, więc zza korytarzy,

usłyszeli kroki, ktoś do kogoś gwarzył,

wiadomości przecież , burze nieskończone

że oto w pałacu Panicz wita stronę,

co ojców jest schedą. Pewnie śpi nieboże

boć o nocy bowiem przyjechał na dworzec.

Nie śmią go szukaniem obudzić ot i basta,

choć go też niejedna spragniona niewiasta.


Po cichu postać co rano w bieliźnie

ku lasu szła raźnie - wnet ku ojcowiźnie

Panicza skręciła - bowiem widok błogi

właśnie w okno wskoczył i oczy niebogi

nie widząc Go wcale, oraz serca granie

wnet wzbudziły trwog.Tak na powitanie.

Kroku przyspieszywszy wnet przez łąki, wcale

nie bacząc na rosę, z wielkim serca żalem,

do okna podbiegwszy, skryła się za krzakiem,

miłość bowiem czuła - miłość za junakiem.


Cichutko skradając się na samych palcach,

nadepnęła mocno na ciało padalca,

co pełzł tuż pod murem, tam gdzie malwy kwiecie.

Wnet też krzyk przestrachu rozległ się po świecie.


...

  Contents of volume
Comments (1)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
Panna Zosia w negliżu, Telimena w stringach, pan Tadzio napalony - i kolejna (po hr. Fredrze), już 14. księga gotowa.

Niech się nasz litewski Lirnik w krzaki schowa

i podgląda
© 2010-2016 by Creative Media