Go to commentsM. Sałtykow-Ssiedrin - rozdz. VII Bilans - i wypłata/3
Text 217 of 253 from volume: Tłumaczenia na nasze
Author
Genrecommon life
Formprose
Date added2019-07-10
Linguistic correctness
Text quality
Views1326

Kiedy nakrywano w stołowym do herbaty, pojawił się również Porfiry Władimirycz. Teraz to jego z kolei Aniusia ze zdumieniem przywitała: tak okropnie schudł, wypłowiał i się zapuścił.


Pijawka z nieoczekiwanym gościem obszedł się dziwacznie: nie żeby ostentacyjnie chłodno, a jakby całkiem nie miał z nią nic wspólnego. Mówił mało, z przymusu, jak aktor, z trudem przypominający sobie kolejne frazy z dawno zapomnianej roli. W ogóle był jakiś roztargniony, jakby w jego głowie działo się co innego, dużo ważniejszego, od czego w niemiły sposób - i to z błahego powodu - niepotrzebnie go oderwano.


- Ot, i przyjechałaś! - powiedział, - co chcesz, żeby ci podali? herbaty? kawy? zarządź!


Przedtem podczas rodzinnych spotkań rolę sentymentalną zwykle odgrywał Judaszek, tym razem jednak to Aniusia rozkleiła się i to nie na żarty. Widać w sercu jej nagromadziło się już tyle bólu, bo rzuciła się jemu na pierś i mocno objęła.


- Wujku! ja do was! - krzyknęła i nagle krwawymi łzami zapłakała.

- No, cóż! prosimy bardzo! pokojów tu dosyć - mieszkaj sobie, w którym chcesz.

- Chora jestem, wujaszku! bardzo, bardzo chora!

- A jeśliś chora, to do boga trzeba się modlić! Ja sam też, ilekroć choruję - zawsze modlitwą się leczę!

- Ja umrzeć tutaj przyjechałam do was, wujku!


Porfiry Władimirycz spojrzał badawczo, i ledwo widoczny uśmieszek prześlizgnął po jego wargach.


- Doigrałaś się? -  powiedział prawie niedosłyszalnie, jakby do siebie.

- Tak, doigrałam się. Liubusia - ta *doigrała się* i zmarła, a ja ot... jeszcze żyję!


Na wieść o śmierci Liubusi Krwiopijca nabożnie przeżegnał się i modlitewnie poszeptał. Aniusia tymczasem siadła za stołem, podparła na łokciu i, patrząc na daleką cerkiew, nadal gorzko płakała.


- Płakać i rozpaczać - grzech! - pouczająco zauważył Pijawka, - wiesz, jak to jest po chrześcijańsku? nie płakać a z pokorą poddać się i mieć nadzieję w Panu - tak czyni chrześcijanin!

- Ach, ja już nic nie wiem! nie wiem, nie wiem, nie wiem!

- Jak tak bardzo przeżywasz śmierć siostrzyczki - to też grzech! - ciągnął swoje nauki Judaszek, - bo choć to i chwalebne kochać swoje rodzeństwo, wszelako, jeżeli bóg zechce jedno z nich lub nawet kilkoro do siebie powołać...

- Ach, nie, nie! wujku, wy jesteście dobrzy? dobrzy? powiedzcie!


Aniusia znowu przypadła do niego i objęła.


- No, dobry, dobry! uspokój się! mów! chcesz czego? zakąski jakiej? herbatki może? kawki? domagaj się, sama zadysponuj!


Raptem przypomniała sobie, jak podczas tamtego jej przyjazdu wujaszek indagował: *Cielęcinki chcesz? prosiaczka może? kartofelków?* - i pojęła, że żadnej innej poza tym prosiaczkiem pociechy tutaj nie znajdzie.


- Dziękuję, wujku, - rzekła, ponownie zasiadając za stołem, - nic specjalnego mi nie trzeba. Pewna jestem, że ze wszystkiego będę zadowolona.

- A skoro będziesz zadowolona, to i bogu dzięki! Pojedziesz do Pogoriełki czy gdzie?

- Nie, wujku, na razie pomieszkam u was. Chyba nie macie nic przeciwko temu?

- A bóg z tobą! mieszkaj sobie na zdrowie! Jeśli spytałem o Pogoriełkę, to tylko tak, żeby na wypadek wyjazdu rozporządzenia wydać: powozik, koniczków trzeba...

- Nie! potem! potem!

- To i znakomicie. Pojedziesz sobie później, a póki co, z nami pomieszkaj. W domu co pomożesz - przecie ja tu sam! Ta królowa - Judaszek prawie z nienawiścią wskazał Jewpraksiejuszkę, rozlewającą herbatę, - wciąż po czeladnej gania, że nie dowołasz się nikogo; cały dom pusty! A na razie żegnam. Pójdę do siebie. I pomodlę się, i popracuję, i znowu się pomodlę... tak, przyjacielu! Dawno to Liubusia zmarła?

- Dobry miesiąc temu, wujku.

- To jutro wczesnym rankiem na mszę pójdziemy, a przy okazji odsłużymy też nabożeństwo żałobne ku pamięci nieboszczki, raby bożej*), Liubwi Siemionowny... A więc póki co żegnaj! Pij herbatkę, a jak zechcesz zakąsić czym po podróży, to przykaż sama, co i jak. Zobaczymy się znowu na obiedzie. Porozmawiamy, pogawędzimy; jak ci coś trzeba, zarządzimy, a nie - to tak tylko sobie posiedzimy i już!


..............................................................


*) raba boża - w prawosławiu każdy człowiek jest niewolnikiem Boga; starocerkiewny rab = niewolnik

  Contents of volume
Comments (2)
ratings: linguistic correctness / text quality
avatar
"...nie płakać a z pokorą poddać się i mieć nadzieję w Panu - tak czyni chrześcijanin!"... No nie wiem, czy bym się z tym zgodziła. Ale takie jest zdanie Pijawki. ;)
Dziękuję za kolejne tłumaczenie.
avatar
Bilans i wypłata dotyka każdego z nas. "Jakie życie - taka śmierć. Nie dziwi nic. Jaka zdrada - taki gniew. Nie dziwi nic!""
© 2010-2016 by Creative Media